Pojęcie "oddychające" ściany, rozumiane jako konieczność zapewnienia jak najlepszej przepuszczalności przegród zewnętrznych dla pary wodnej, to kompletna bzdura, wymyślona przez specjalistów od marketingu z firm sprzedających farby, tynki itp. Nie chodzi wcale o to, aby przez ściany przenikało jak najwięcej pary wodnej, lecz aby nie skraplała się ona wewnątrz przegród. A jeśli nie da się tego zjawiska całkowicie wyeliminować, to żeby wilgoć mogła odparować, nie doprowadzając do trwałego zawilgocenia ścian. Wymaga to od projektanta uwzględnienia oporu dyfuzyjnego (stawianego przepływowi pary wodnej) każdej z warstw przegród zewnętrznych.
"Oddychające" ściany to kompletna bzdura
Generalnie opór zewnętrznych warstw powinien być niski - żeby wilgoć mogła odparować, a wewnętrznych wysoki - wtedy mniej pary wodnej w ogóle wniknie w ściany lub dach.
Doskonałą ilustracją tej zasady jest typowy układ warstw w połaciach dachu:
- od wewnątrz folia paroizolacyjna (szczelna);
- wełna mineralna (paroprzepuszczalna);
- folia wstępnego krycia o niskim oporze dyfuzyjnym (paroprzepuszczalna).
Analogicznie buduje się też ściany szkieletowe. Jednak nawet najlepiej "oddychające" ściany zapewniają zaledwie kilka procent wymaganej wymiany powietrza. Reszta to zadanie wentylacji, dlatego jej sprawne działanie jest tak ważne.
Jarosław Antkiewicz
fot. otwierająca: Röben