Projekt oczywiście kosztuje, jednak jego brak naraża nas na jeszcze większe koszty, gdy elementy systemu ogrzewania zostaną źle dobrane. Jeśli np. grzejniki będą miały zbyt wysoką moc (będą "przewymiarowane"), to wydamy na nie więcej niż to konieczne, w instalacji będzie też niepotrzebnie krążyć więcej wody. Natomiast przy zbyt małej mocy trzeba będzie podnieść temperaturę wody grzewczej, co może skutkować spadkiem sprawności kotła (szczególnie kondensacyjnego) i większymi rachunkami za ogrzewanie. Najgorzej, jeśli grzejniki w niektórych pomieszczeniach są zbyt małej mocy, a w innych zbyt dużej, bo instalację niezwykle trudno wyregulować.
Także rury, szczególnie z tworzyw, są dostosowane do określonej temperatury wody grzewczej, której nie należy przekraczać. Muszą mieć ponadto odpowiednie średnice, by szybkość przepływu nie była zbyt duża (poniżej 0,3 m/s dla typowych rur), inaczej instalacja staje się głośna. Również zastosowanie niewłaściwej pompy cyrkulacyjnej może spowodować poważne kłopoty, bo nie będzie ona w stanie dostarczyć odpowiedniej ilości gorącej wody do grzejników.
Jeśli automatyka sterująca pracą kotła zostanie źle dobrana lub zainstalowana, to zamiast przynieść korzyści, tylko utrudni nam życie. Sterujący pracą kotła czujnik temperatury w pomieszczeniu, zamontowany zbyt blisko kominka w salonie, będzie wyłączał kocioł tuż po rozpaleniu ognia i pozostała część domu pozostanie niedogrzana. Czasem użytkownicy wyłączają lub demontują takie regulatory, a żądaną temperaturę w pomieszczeniach ustawiają tylko za pomocą głowic termostatycznych przy grzejnikach. Oznacza to jednak, że niepotrzebnie wydali pieniądze. Jeśli trudno znaleźć właściwe miejsce na regulator temperatury, warto zdecydować się na model bezprzewodowy. Wówczas można dowolnie go przenosić, tak by jego pracy nie zaburzało ciepło z kominka czy od słońca.
Jarosław Antkiewicz
fot. otwierająca: BrooklynJohn / pixabay.com