Dom murowany, parterowy z użytkowym poddaszem; dwuwarstwowe ściany z pustaków ceramicznych o gr. 24 cm i styropianu o gr. 10 i 5 cm; dach pokryty blachodachówką.
- Powierzchnia działki: 1000 m2.
- Powierzchnia domu: 120 m2.
- Roczne koszty utrzymania budynku: 6352 zł.
Ewa i Piotr są z wykształcenia architektami krajobrazu, a że posiadają wiedzę inżynieryjną i wyobraźnię przestrzenną, wstępne zaprojektowali własny dom. Używali do tego celu programu komputerowego - Ewa wskazywała niezbędne w domu pomieszczenia i ich wielkość, a Piotr wrysowywał dane do programu, ustalając równocześnie prognozowany koszt ich budowy. Na postawienie domu para przyjęła limit w wysokości 350 000-400 000 zł, więc kiedy konkretne pomieszczenie okazywało się zbyt drogie, zmniejszała je lub szukała innych możliwości ograniczenia kosztów.
Dodatkowe wyzwanie technologiczne i cenowe stanowiły warunki środowiskowe na działce - dom mógł stanąć jedynie na... brzegu rozległego stawu, który przed rozpoczęciem budowy musieli zasypać. Z tego powodu para starannie skosztorysowała przygotowanie gruntu pod dom oraz wzniesienie na nim budynku w każdej technologii, m.in. z drewna, bloczków betonowych, materiałów ceramicznych. Oczekiwany standard i odpowiednią cenę dała technologia z klasycznych pustaków ceramicznych oraz oparcie budynku na fundamencie schodkowym.
Dom postawiony tam, gdzie był staw
Kiedy mama Ewy podarowała jej działkę ze stawem, małżeństwo jeszcze nie planowało budowy domu. Zrobiło to dopiero po niespodziewanym otrzymaniu spadku po rodzicach Piotra, uznając, że w ten sposób najlepiej doceni dorobek życia, przekazany im przez seniorów. Docelowo zamierza powierzyć dom najmłodszemu pokoleniu, czyli własnym dzieciom.
- Działka dawniej stanowiła część ogrodu mojej mamy - opowiada Ewa. - Ze względów rodzinnych i sentymentalnych nie chcieliśmy odsprzedawać podarowanej parceli obcym ludziom i budować dom gdzie indziej, choć w budowie domu istniejący staw bardzo przeszkadzał. Nie było to małe oczko z wodą, lecz duży i głęboki akwen z naturalnym dnem i brzegami. Lustro wody zajmowało powierzchnię 250 m2 i zahaczało o miejsce, które wytyczyliśmy na dom. Nie mieliśmy możliwości ominięcia niecki o głębokości do 2,5 m z powodu małych rozmiarów posesji. Od razu rozpoczęliśmy konsultację z rozmaitymi fachowcami - z geologami, doświadczoną architektką i konstruktorem.
Przed badaniami geotechnicznymi gruntu wypompowaliśmy wodę ze stawu. Odwierty, przeprowadzone w 6 miejscach przez firmę geologiczną, wykazały, że nośność gruntu jest dobra i nadaje się do wzniesienia na nim domu. Na podstawie wyników tych analiz omawialiśmy z architektką i konstruktorem zastosowanie przeróżnych fundamentów, np. płytowego, na palach. Ostatecznie w specyficznych warunkach naszej posesji najlepszy okazał fundament schodkowy. Na nim oparliśmy dwukondygnacyjny dom, choć trochę żałujemy, że nie jest parterowy.
Dom z poddaszem, bez garażu
To Piotr marzył o parterowym domu w kształcie litery "L". Jego marzenia skorygował kosztorys - budowa dwukondygnacyjnego domu o pow. 120 m2 i opartego na fundamencie schodkowym okazała się o połowę tańsza, niż jednokondygnacyjnego, na takich samym fundamencie i z identycznym metrażem. Spory koszt w przypadku parterowego budynku generowała konstrukcja i pokrycie dachu.
Chcąc ograniczyć koszty budowy i powierzchnię zabudowy działki, Ewa i Piotr ostatecznie ulokowali wnętrza w prostej dwupoziomowej bryle, przykrytej dwuspadowym dachem, z jednym mniejszym daszkiem zwróconym w stronę pobliskiego domu mamy. Właściciele kształtowali bryłę według dwóch założeń: ma być ciepła i bezawaryjna. Woleli oszczędzić na powierzchni, a nie na technologii budowy. Podczas projektowania układu wnętrz - przeszli kilka faz, rozważając, które pomieszczenia mogą zmniejszyć oraz w jaki sposób ergonomicznie poprowadzić komunikację. Ponieważ uważają, że trakty komunikacyjne zwykle są zbyt duże, u siebie ograniczyli je do niezbędnego minimum.
Celowo nie umieścili pod dachem domu garażu wiedząc, że trzeba go wtedy wybudować tak, jak pokój. W przyszłości postawią w ogrodzie wiatę.
Na fundamencie schodkowym
Ławy fundamentowe mają szerokość 0,70 m oraz różnorodną głębokość - w najpłytszym miejscu, na gruncie stałym, 1,20 m, w najgłębszym, w obrębie stawu, 3 m. Wzdłuż dawnego brzegu stawu przebiega ława, na której oparto środkową ścianę nośną budynku (a nad nią, na dwuspadowym dachu, poprowadzono kalenicę). Tylna ściana została możliwie najbardziej przysunięta do ogrodzenia, przednia natomiast znajduje się w obrębie zasypanej niecki stawu i opiera się na dotykającym jego dna fundamencie. Ponieważ połowa budynku powstała na macierzystym gruncie, a druga - na dowiezionym, jego konstruktor umieścił wszystkie ciężkie elementy domu, np. kominy, w części opierającej się o stałe podłoże. Zasypywanie fragmentu niecki stawu właściciele rozpoczęli przed startem budowy fundamentów.
- W Internecie zawiesiłem ogłoszenie, że przyjmę darmowo ziemię - mówi Piotr. - Szybko odezwała się firma, wykonująca właśnie wykop pod biurowiec. Ziemię przywoziła z odległości 20 km, ale to i tak było dla niej bliżej i taniej, niż do miejsca wyznaczonego na zwałkę. Do sukcesywnego rozplantowania ziemi używała własnego buldożera. Prace trwały 3 dni. Do linii przyszłych fundamentów w niecce zmieściła się ziemia, przywieziona przez 51 dużych ciężarówek! Dopilnowałem, żeby nie trafiły do nas śmieci, tylko zwykła ziemia. Nie stabilizowano jej maszynowo, ubijał ją tylko jeżdżący ciężki buldożer, a potem osiadała pod własnym ciężarem. Konstruktor fundamentów celowo przeskalował ich parametry, żebyśmy mieli pewność, że dom się nie osunie i nie popęka. Na tym etapie nie oszczędzaliśmy, bo zależało nam na zrealizowaniu domu na lata i znaliśmy wagę wykonywanych prac.
Po budowie fundamentów w kwietniu 2009 r. i przerwie technologicznej, kontynuowaliśmy prace systemem generalnego wykonawcy. Dobierając technologię budowy, mieliśmy na uwadze możliwość osiadania gruntu w obrębie stawu i odrzuciliśmy materiały, które łatwo ulegają pękaniu. Ściany z klasycznych pustaków ceramicznych ociepliliśmy na zewnątrz dwoma warstwami styropianu - najpierw miękkim styropianem o gr. 10 cm, a następnie warstwą twardego styropianu o gr. 5 cm. Tak nam doradziła pani architekt, argumentując, że unikniemy ewentualnych wgnieceń i napraw elewacji. Zrobiliśmy to ze względu na zabawy dzieci w ogrodzie. Jesienią dom miał gotowy dach pokryty blachodachówką, okna i drzwi, tynki. Uzbrajając budynek, skorzystaliśmy z prawa dobrego sąsiedztwa, czyli część mediów przedłużyliśmy z domu mamy.
Prace wykończeniowe zainicjowaliśmy dopiero w 2013 r., kiedy grunt wokół domu solidnie osiadł. Ku naszej radości budynek, podparty solidnymi schodkowymi fundamentowymi, ani drgnął przez te lata, o czym świadczy brak jakichkolwiek rys na tynkach wewnętrznych z gipsu, nałożonych maszynowo. Dom wyposażyliśmy tylko w niezbędne instalacje. Zrezygnowaliśmy z tych, które długo się amortyzują, np. z solarów, wentylacji mechanicznej z rekuperatorem. Rekuperator w poprzednim segmencie głośno pracował i nie dawał takiego efektu, jakiego oczekiwaliśmy. Wyznaczony górny limit 400 000 zł przekroczyliśmy, licząc do obecnego stanu wyposażenia domu, o 100 000 zł.
Ceny niektórych przyłączy i instalacji
- Przyłącze wodociągu - 20 000 zł.
- Budowa szamba (15 m3) - 7000 zł.
- Instalacja grzewcza - 20 000 zł.
Koszty, czyli gdzie można zaoszczędzić na eksploatacji
Koszty utrzymania domu nie są wysokie - wynoszą rocznie 6352 zł.
Kondensacyjny dwufunkcyjny kocioł na gaz z sieci ogrzewa dom oraz c.w.u. Opłaty za gaz nie przekraczają 2000 zł rocznie, m.in. dlatego, że dom jest dobrze zaizolowany termicznie i w kuchni używa się płyty elektrycznej. Właściciele od początku przewidywali zamontowanie w salonie żeliwnej kozy, a nie wkładu kominkowego. Wybrali kozę z tylnym, a nie górnym, podłączeniem do kanału dymnego, ponieważ jest wtedy bardziej dekoracyjna i zajmuje bardzo mało miejsca. Palą w niej drewnem, otrzymanym za darmo.
Za zużycie energii elektrycznej płacą co miesiąc ok. 70 zł, czyli rocznie 820 zł. Za wywóz segregowanych śmieci urząd gminy pobiera miesięczną opłatę 9 zł od osoby, czyli od czteroosobowej rodziny 36 zł, a rocznie - 432 zł.
Rodzina, ze względu na odprowadzanie ścieków do przydomowego szamba, stara się oszczędnie gospodarować wodą, czerpaną z miejscowej sieci wodociągowej. Zużycie miesięczne kosztuje 40 zł, roczne 480 zł. Komora szamba o poj. 15 m3 zapełnia się po dwóch miesiącach, a cena jednorazowej usługi wywozu ścieków sięgnęła już kwoty 230 zł. Do rocznych kosztów utrzymania budynku Ewa i Piotr muszą doliczyć więc 1380 zł.
Pozostałe opłaty: monitoring 480 zł (40 zł/m-c); ubezpieczenie domu 360 zł; podatek od nieruchomości 400 zł.
Trafne decyzje i rady właścicieli
- Jako architekci krajobrazu, uważamy, że dom powinien mieć odpowiednio spore otoczenie i architekturę dostosowaną do konkretnego pejzażu i wielkości działki. Ważne jest miejsce jego posadowienia na posesji. W Polsce często stawia się dom w samym centrum, nie zważając na kierunki operowania słońca i odległość do drogi, sąsiadów, starodrzewu. Nasz dom zbliżyliśmy do drogi biegnącej od północy i do wschodniego ogrodzenia, powiększając ogród od południa i zachodu. Styl bryły dopasowaliśmy do nizinnej wsi, bo uznajemy za błąd budowanie na terenach wiejskich domów z architekturą typową dla miast, natomiast wielkość bryły - do skali działki.
- Założyliśmy, że najpierw wykańczamy parter, a poddasze z sypialniami dopiero po zebraniu odpowiednich środków finansowych. Koszty budowy ograniczyliśmy poprzez uproszczenie bryły domu i dachu, zmniejszenie ilości kominów, ulokowanie kotłowni i łazienek blisko siebie i skrócenie tym samym instalacji wodnej i kanalizacyjnej.
- Zamierzaliśmy na dachu ułożyć dachówkę ceramiczną, lecz zabrakło na nią pieniędzy, mimo że uprościliśmy kształt połaci. Aby bryła domu nie kojarzyła się ze stodołą, na połaci od strony ogrodu zdecydowaliśmy się skonstruować dodatkowy daszek i jesteśmy z tego kroku zadowoleni. Zupełnie przypadkiem arkusze blachy, z żywotnością 40 lat, miały szerokość idealnie pasującą do połaci dachu. Wpłynęło to korzystnie na koszt pokrycia, tempo pracy dekarzy, brak odpadów. Prosty dach łatwiej się ociepla. Na dachu zapomnieliśmy wykonać ławy kominiarskie i wygodny wyłaz. Kominiarz wychodzi na dach przez okno połaciowe.
- Nie znosimy ciasnych sieni. Przy wejściu do budynku celowo zaprojektowaliśmy duży hol, wygodny dla czterech domowników i gości. Ustawiliśmy w nim stylową kanapę po rodzicach.
Redaktor: Lilianna Jampolska