Dociekliwy Inwestor: – Dzień dobry, panie inżynierze!
Majster Guru: – Witam serdecznie. Co sprowadza pana do mnie tym razem?
– Chciałbym, jeśli znajdzie pan dla mnie czas, porozmawiać o instalacji wodno-kanalizacyjnej.
– Świetnie! Trochę się już niepokoiłem, że choć poruszyliśmy wiele tematów, to nigdy nie zajęliśmy się problemem zaopatrzenia w wodę. A bez niej nie sposób przecież myśleć o budowie domu.
– Bez wody ani rusz?
– A jak pan to sobie wyobraża? Nie bez powodu siedliska ludzkie lokowano od zawsze w miejscach umożliwiających dostęp do wody – bez niej człowiek nie jest w stanie funkcjonować!
Pewnie, że dziś można nawet dowozić wodę na plac budowy, podobnie jak płynny beton i wszystko, czego pan zechce. Ale kiedy na co dzień nie ma pan w czym opłukać narzędzi albo po prostu umyć rąk, to na pewno stawianie domu nie będzie łatwe. Zaopatrzenie w wodę należy zapewnić już na etapie przygotowań do budowy, bo jest właściwie niezbędna do prowadzenia robót. A najlepiej i o tym, i o odwrotnej stronie medalu – czyli o odprowadzeniu ścieków – pomyśleć już na etapie wyboru działki i szykowania jej planu zagospodarowania. Studni, szamba czy przydomowej oczyszczalni ścieków nie można bowiem usytuować dowolnie.
Obowiązują dość restrykcyjne – przynajmniej w zestawieniu z realiami na małych działkach – ograniczenia, wynikające i z przepisów prawa, i ze zdrowego rozsądku. Należy je uwzględnić już podczas przygotowania projektu budowlanego.
– Działki na terenach, gdzie nie trzeba drążyć własnej studni, a tym bardziej zapewniające dostęp do sieci kanalizacyjnej są droższe. Czy pana zdaniem warto dopłacać? I tak za przyłącze do wodociągu chcą zwykle więcej, niż kosztuje własna studnia, z której wodę pobiera się za darmo.
– Oj, dotyka pan tematu, który budzi emocje. Kilka, a może kilkanaście miesięcy temu w artykule dla miesięcznika „Budujemy Dom” wyraziłem opinię, że jeśli można się do sieci wodociągowej podłączyć, to należy tak zrobić, nawet jeśli wiąże się to z pokonaniem rozmaitych przeszkód, piętrzonych przez zakład wodociągowy czy niesympatycznych sąsiadów. I... zebrałem cięgi od kilku Czytelników! Pomstowano – nie wiem, dlaczego akurat pod moim adresem – na wysokie opłaty i marną jakość wody. Znalazł się nawet ktoś, kto twierdził, że mój tekst na pewno był sponsorowany przez zakład wodociągowy. Żałuję, że nie napisał, gdzie mieszka. Miejskich, gminnych i międzygminnych zakładów wodociągowych jest w Polsce niewiele mniej niż gmin, czyli zapewne około 2 tysięcy, nie wiem więc, do którego mam się zgłosić po rzekomą gratyfikację...
fot. PIPELIFE