Dom murowany, parterowy z użytkowym poddaszem i garażem; ściany z bloczków betonu komórkowego ocieplone na zewnątrz wełną mineralną grubości 15 cm; dach pokryty blachodachówką Powierzchnia działki: 1050 m2 Powierzchnia domu: 170 m2 Powierzchnia garażu: 35 m2 Roczne koszty utrzymania domu: 12 430 zł |
Marzena i Wojtek po powrocie z pracy nie rozsiadają się na tarasie, tylko wyruszają na spacer. W wolne dni urządzają wypady rowerowe, podczas których pokonują kilkadziesiąt kilometrów. Albo kąpią się w pobliskiej gliniance. W zimie saneczkują na okolicznych wydmach, organizują kuligi i ogniska. Wszystko po to, by zażywać ruchu na świeżym powietrzu. I głównie dlatego potrzebny był im dom, położony daleko od miejskiego hałasu i spalin.
– Postanowiliśmy nie poddawać się powszechnie panującemu lenistwu – mówią. – Większość ludzi rusza się, tylko jeżdżąc samochodami, a potem zapadają się w fotelu. Mieszkanie poza miastem i lokalizacja domu mają nas stymulować do zmiany zasiedziałego trybu życia.
Dom i baza wypadowa w jednym
Dla Marzeny i Wojtka atrakcyjność działki polegała na innych aspektach niż dla typowych posesjonatów. Oprócz dostępu do mediów, okolica musiała być interesująca do spacerowania i pod względem turystycznym, a jednocześnie ekologicznie czysta, ponieważ zamierzali zbudować jeden docelowy dom. Już 20 kilometrów od miasta znaleźli działki położone przy lesie, które mogły być bazą wypadową do zwiedzania całego regionu. Na dodatek w miejscowości, gdzie buduje się i nadal będzie się budować tylko domy jednorodzinne.
Zwarta bryła domu ma wnęki, załomy i wykusz. Właścicielom zależało, by była ciekawa, ale jednocześnie niedroga w budowie. Kierując się podobnymi kryteriami zaplanowali czterospadowy dach. Starali się zoptymalizować wielkość budynku, by mogli utrzymać go także w przyszłości, na emeryturze | Drzwi wejściowe do budynku znajdują się w zadaszonej wnęce. Choć skierowane są na zachód, skąd najczęściej wieją wiatry, a wewnętrzny wiatrołap nie ma ścianki odgradzającej go od pomieszczeń dziennych, właściciele nie narzekają na wychładzanie wnętrz |
Wady wybranej parceli, czyli okresowo podmokłą glebę oraz sąsiedztwo rowu melioracyjnego ograniczającego możliwości posadowienia budynku, Marzena i Wojciech wykorzystali do obniżenia ceny. Za 1050 m2 posesji zapłacili 84 000 zł.
To była udana transakcja, ponieważ dodatkowe koszty za odwodnienie posesji oraz przyłączenie mediów z pobliskiej ulicy nie przekroczyły przyzwoitego poziomu (gaz ziemny – 8300 zł, prąd – 3600 zł, wodociąg – 3700 zł). Jakiś czas po przeprowadzce przydomowe szamba zastąpiła kanalizacja (kosztowała 3000 zł, aż 1600 zł taniej niż budowa szamba). Dom podłączony jest obecnie do kompletu mediów.
Małżonkowie chcieli zbudować dom raz a dobrze, zgodnie ze wszystkimi potrzebami i gustem członków rodziny, a potem mieszkać w nim do końca życia. Dlatego woleli zamówić indywidualny projekt. Słuszność takiego kroku potwierdzały wizyty w domach znajomych i ich doświadczenia z budowy. Przyjaciele podpowiadali, że warto zawczasu zadbać o przeróżne szczegóły. I Marzena z Wojtkiem skorzystali z tych rad.
Autorzy projektu, Artur Mateńko i Jan Wilczak, zaprojektowali pod wskazaniami małżeństwa połączone wnętrza dzienne na parterze z oddzieloną strefą gościnną (i do pracy), a na poddaszu – trzy sypialnie, pralnię i wspólną łazienkę. Dom ma duży garaż z przejściem do pomieszczeń mieszkalnych oraz zaplecze techniczne dostosowane do zaplanowanych urządzeń. A wszystko to obudowano zwartą bryłą z czterospadowym dachem.
– Naciskałem projektantów na minimalizowanie powierzchni budynku, licząc się z ewentualnymi kosztami budowy, a potem eksploatacji – opowiada pan Wojtek.
– Marzena cieszy się, że dom ma idealną powierzchnię, ale moim zdaniem jest trochę za duży. Przygotowaliśmy go dla modelu rodziny 2+2 i tylko dodatkowy pokój na poddaszu, który nazywamy pokojem juniora, nadal czeka na lokatora.
Jeszcze trochę poprawek
Marzena i Wojtek do końca budowy szukali lepszych rozwiązań, niż te, które wcześniej przyjęli. Na przykład w porę zorientowali się, że we wnętrzach dziennych mogą im przeszkadzać słupy podpierające strop. Poprosili więc konstruktorów o zastąpienie ich podciągami. I są szczęśliwi z tej zmiany.
Pan Wojtek lubi jasne wnętrza. Architekci wyposażyli więc parter w dużą liczbę okien, a właściciel, z myślą o lepszej izolacji cieplnej, zamówił szyby o współczynniku przenikania ciepła U = 1 W/(m2•K). Na poddaszu zastosowali natomiast 11 okien połaciowych (m.in. w tym 3 wysokoosiowe). Właściciele nie chcieli lukarn z powodu wyższych kosztów budowy oraz przekonania, że wnętrza lepiej oświetlą okna w dachu. Nadal uważają, że postąpili słusznie.
Pan Wojtek dopilnował, by zaplecze gospodarcze nie rozrosło się ponad rzeczywiste potrzeby. Jego zdaniem komfort zależy od perfekcyjnej organizacji wnętrza, dlatego zastosował liczne regały, uchwyty, stojaki, itp. Obecnie zastanawia się nad lokalizacją dodatkowego zbiornika na ciepłą wodę, ponieważ zgłosił dom do zamontowania instalacji solarnej z projektu UE. Na szczęście w pomieszczeniu technicznym (6 m2) można jeszcze zawiesić zbiornik wysoko na ścianie, ponieważ miejsce na podłodze zajmują gazowy kondensacyjny kocioł grzewczy, zbiornik na ciepłą wodę (120 l) i odkurzacz centralny.
W docelowym domu warto przewidzieć pewien zapas powierzchni dla nowych urządzeń. Pani Marzena podkreśla przydatność centralnego odkurzacza. Pan domu – kominka z DGP, jednocześnie ubolewając, że nie założył wentylacji mechanicznej z odzyskiem ciepła. Długo konsultował z fachowcami wyposażenie budynku w poszczególne instalacje. Potem kosztorysował je u kilku producentów (ze względu na duże różnice cenowe i jakościowe) i dobierał wykonawców. Dzięki takim staraniom instalacje są dobrej jakości i za rozsądną cenę. Ale z wentylacją mechaniczną dom byłby chłodniejszy latem, a w zimie tańszy w utrzymaniu.
Wolniej znaczy lepiej
Celową polityką właściciela było niespieszenie się z pracami budowlanymi i wykończeniowymi. Zależało mu na zachowaniu reżimów technologicznych (np. fundamenty osiadały aż rok, dom w stanie surowym – kolejny rok). Pan Wojtek, zajęty zawodowo, potrzebował też czasu na wybranie materiałów, urządzeń i instalacji. Nie przeprowadził żadnego zakupu bez wcześniejszego zdobycia wiedzy na ten temat, konsultacji, potem porównania ofert producenckich i negocjacji ceny.
Przeprowadzka nastąpiła więc po trzech latach od momentu wbicia pierwszej łopaty na budowie. Ale właściciele widzą tylko same zalety wolnego budowania. Między innymi fakt, że pierwsze fazy budowy (do stanu surowego zamkniętego) udało im się sfinansować z oszczędności i bieżących dochodów. Dopiero wykończenie domu pokryli z kredytu.
Słuchając opowieści pana Wojtka, trudno uwierzyć, że to nie on był inicjatorem budowy domu, tylko jego żona i siostra. Ogrom szczegółów, jakie podaje na temat budowy i wykończenia domu, świadczy o profesjonalnym podejściu do nowego miejsca zamieszkania. A jeszcze kilka lat temu chciał nadal mieszkać w bloku! Z pierwszą w życiu budową poradził sobie perfekcyjnie. To na pewno niej jest dom dla wroga.