Dom drewniany, parterowy z użytkowym poddaszem i garażem; ściany w dwukondygnacyjnej części z bala świerkowego (25 cm) z ociepleniem (od wewnątrz) pianą PUR (15 cm), w jednokondygnacyjnej - konstrukcja szkieletu drewnianego (wewnątrz warstwa ocieplenia z piany PUR, 15 cm), na zewnątrz izolacja ze styropianu (10 cm); dach dwuspadowy pokryty blachodachówką, jednospadowy (płaski) - papą.
- Powierzchnia działki: 1076 m2.
- Powierzchnia domu: 159,20 m2.
- Powierzchnia garażu: 20 m2.
- Roczne koszty utrzymania budynku: 20 136 zł.
Kiedy Krzysztofa zmęczyło codzienne pokonywanie stukilometrowej odległości między poprzednim mieszkaniem a firmą (w której pracuje), wspólnie z żoną, Magdą, rozpoczął poszukiwania działki w dogodniejszej lokalizacji. Skutkiem decyzji o przeprowadzce było nie tylko skrócenie czasu i kosztu dojazdu, lecz też nabycie ziemi w przystępnej cenie (bez gazu ziemnego i kanalizacji). Przed i w trakcie budowy właściciele przedsięwzięli szereg działań, dzięki którym wznieśli dom solidny i dobrze zaizolowany, nie wydając nań fortuny.
Realizacja w dwóch drewnianych technologiach
Pierwszym krokiem do zmniejszenia kosztów inwestycyjnych, był... zakup domku letniskowego z bali świerkowych o grubości 25 cm. Szef Krzysztofa wcześniej zamierzał wznieść z nich weekendowe siedlisko dla siebie, ale zrezygnował i odsprzedał budulec po okazyjnej cenie. Małżeństwo nie musiało się martwić o jakość drewna, ponieważ wcześniej - zostało przemysłowo zaimpregnowane, a u sprzedawcy leżakowało na przewiewnym stanowisku przez 1,5 roku (w tym okresie zszarzało, więc przed montażem w docelowym miejscu zostało umyte i zabezpieczone barwioną bejcą). Natomiast drugim krokiem do osiągnięcia tańszej budowy było samodzielne wykonanie wielu prac.
- Bale przygotowano do postawienia konkretnego modelu domku letniskowego, który był po prostu za mały i nieprzystosowany pod względem ocieplenia dla rodziny, chcącej mieszkać w nim cały rok - opowiada Krzysztof. - Pojechaliśmy zatem z żoną do pracowni architektonicznej i poprosiliśmy o zaprojektowanie, w oparciu o zaplanowaną dwukondygnacyjną bryłę "letniaka", większego i cieplejszego budynku. Zależało nam na taniej i szybkiej budowie oraz późniejszej niedrogiej eksploatacji. Architekci z trzech stron połączyli domek z jednopoziomową bryłą, wzniesioną w konstrukcji szkieletu drewnianego, ergonomicznie rozmieścili układ wnętrz.
Po otrzymaniu przerobionego projektu, zleciłem wylanie płyty fundamentowej, wyszukałem wysuszoną i zaimpregnowaną przemysłowo kantówkę - podobnie jak przy balach, liczyła się jakość drewna (nie nadawało się takie, które jeszcze wczoraj rosło). Wykonałem z kolegami przegrody, te w części szkieletowej wypełniłem pianą PUR (15 cm), na zewnątrz ułożyłem warstwę styropianu (10 cm), na niej siatkę, potem mrozo- i wodoodporną zaprawę wyrównującą, natomiast od strony wnętrza - płyty g-k.
Jeżeli chodzi o ściany z bali, to miałem ułatwione zadanie, gdyż elementy były już wyżłobione i przygotowane do mocowania jeden na drugim. Łączyłem je wkrętami ciesielskimi. Między nimi nie układałem ocieplenia, ponieważ od strony pomieszczeń miałem wykonać później warstwę piany PUR 15 cm, aby nią zaizolować i uszczelnić ściany. Ten rodzaj termoizolacji zastosowałem jeszcze pod dachem i w stropach. Wcześniej starannie ociepliłem styrodurem płytę fundamentową. Otwory okienne zamknąłem dwuszybowymi przeszkleniami (w ramach z PVC), główne wejście - stalowymi "ciepłymi" drzwiami (z przeszkleniami), a wjazd do garażu na jeden samochód - grubą segmentowa bramą.
Po trzech latach od przeprowadzki mogę ocenić, że budynek z drewna jest bardzo "ciepły". Ponadto uzyskałem nastrojowe wnętrze - przy jadalni ścianą działową z bali ozdobiłem strefę wspólną i wewnętrzny korytarz.
Głównie własnymi rękami
Krzysztof zawodowo zajmuje się tzw. wykończeniówką, natomiast Magda kocha wnętrzarstwo, jest dyplomowaną absolwentką rocznego kursu dekoracji wnętrz. Oboje palili się do stawiania i urządzania domu.
- Gdybyśmy wykorzystali technologię murowania, budowa byłaby dłuższa i droższa, ponieważ musielibyśmy zatrudniać kolejnych fachowców - opowiada dalej Pan domu. - Co innego, gdy używa się drewna - większość robót prowadziliśmy samodzielnie. Lubię ten materiał za wygląd i zapach, szybką obróbkę. Być może żyłkę do pracy z nim odziedziczyłem po dziadku stolarzu, na Podkarpaciu (z którego pochodzę) to podstawowy budulec.
W trakcie budowy zleciłem, naturalnie, specjalistom sporządzenie niektórych części domu - np. wylanie płyty fundamentowej, wykonanie konstrukcji dachu, prace instalatorskie - lecz stawianie ścian i wykańczanie wnętrza wziąłem na siebie, prosząc o pomoc członków rodziny i znajomych budowlańców, np. przegrody wzniosłem z dwoma kolegami. Starałem się budować tanio i solidnie, jednak nie oszczędzałem na siłę. Kiedy badanie geotechniczne wykazało, że wody podskórne znajdują się już na głębokości 40 cm - zleciłem wylanie płyty fundamentowej, droższej od tradycyjnych ław. W trakcie budowy dodałem instalację wentylacji mechanicznej, choć pierwotnie jej nie planowaliśmy, ponieważ nie podobały mi się liczne kominki wentylacji grawitacyjnej, oszpecające bryłę. Po konsultacji z kolegą, zajmującym się takimi instalacjami, kupiłem markową krzyżową centralę, ale sam poprowadziłem kanały wentylacyjne oraz założyłem osprzęt. Specjalista pomógł mi uruchomić system i ustawić działanie w najprostszy sposób.
Podczas szukania działki, dostęp do sieci z gazem i kanalizacji nie był elementem "must have". Oboje z żoną zakładaliśmy bowiem, że poradzimy sobie bez tych mediów. W przypadku ogrzewania, zastosowaliśmy nowoczesny kocioł na pelety, który obsługuje obwody z ogrzewaniem podłogowym i grzejnikami na ścianach (znajdują się tylko w łazience rodzinnej na parterze i w pokojach na poddaszu). System grzewczy skonfigurował fachowiec. Wysoko zawieszone wody gruntowe i plany skanalizowania okolicy uniemożliwiły budowę przydomowej oczyszczalni ścieków - zastosowaliśmy zatem szambo. Rok temu założyliśmy w jadalni instalację stacjonarnej klimatyzacji z jednostką o mocy 5,5 kW. Znajomy specjalista doradził posługiwanie się jednym mocnym urządzeniem - rzeczywiście skutecznie schładza prawie całe wnętrze.
Radość z urządzania
- We wnętrzu chciałam osiągnąć nowoczesny eklektyzm, łączyłam elementy stylu klasycznego i loftowego - mówi Magda. - Industrialne są przeszklone drzwi przy sieni (sama je zaprojektowałam), oświetlenie, architektoniczny beton na ścianie w łazience. Jednak to detale, a nie wiodąca dekoracja.
Do drewnianego domu na wsi, położonego w zalesionej okolicy, bardziej pasuje bowiem drewno, użyte z umiarem. Skoro aż na połowie elewacji wyeksponowaliśmy świerkowe bale, to we wnętrzu ograniczyliśmy się do wzniesienia z nich tylko krótkiej ściany działowej - inaczej aranżacja byłaby rustykalna, góralska, a nie współczesna. Drewno w innej postaci zastosowałam na klatce schodowej - elementy z jesionu pomalowałam na biało, zaś na posadzki z podłogówką przeznaczyłam laminowane panele z dekorem imitującym jasny dąb.
Zależało mi na dodaniu kropli elegancji (to zapewniają elementy uszyte przez teściową ze skóry i tkanin) i ekskluzywności (dobrałam oświetlenie ze stali w kolorze złotym oraz tapety i fototapety) oraz wykorzystaniu niebanalnych akcesoriów - jestem zwolenniczką dużych i tanich, zatem samodzielnie wykonałam z kartonu głowy zwierząt w wersji 3D (mamy na ścianach jelenia, pandę, tygrysa szablozębnego).
Ceny niektórych przyłączy, instalacji, urządzeń:
- Instalacja c.o. - 40 000 zł, w tym kocioł na pelety - 12 000 zł.
- Instalacja wentylacji mechanicznej - ok. 5000 zł (montaż własny).
Koszty, i gdzie można zaoszczędzić na eksploatacji
Utrzymanie domu rocznie kosztuje 20 136 zł.
Właściciele zużywają w zimie 4 t peletów, w lecie 1 t , co razem daje 5 t po około 1500 zł, czyli 7500 zł (wcześniej 3500 zł). Ze względu na dużą liczbę urządzeń elektrycznych, za prąd płacą 4800 zł. Za wywóz śmieci 1296 zł, za wodę z wodociągu 500 zł, za opróżnianie szamba i wywóz ścieków 12 × 290 zł, czyli 3480 zł.
Inne opłaty: monitoring 720 zł, ubezpieczenie budynku 1440 zł, podatek od nieruchomości 400 zł.
Trafne decyzje i rady właścicieli
- Magda: Jestem zadowolona z zewnętrznego i wewnętrznego wyglądu domu - jest niepowtarzalny i spójny, pasuje do okolicy. W bryle z bali podnieśliśmy ściany kolankowe o 0,50 m. Dzięki temu użytkowanie pokojów na poddaszu jest wygodniejsze. Brakuje mi spiżarni (mężowi większego garażu), wada wyposażenia to szambo. W trakcie budowy szukaliśmy alternatywnych materiałów - solidnych, lecz tańszych od powszechnie stosowanych. Dobrym zamiennikiem elewacyjnych płyt włókno-cementowych jest np. mrozo- i wodoodporna zaprawa wyrównująca, na której wyżłobiliśmy kratownicę.
- Wstępna wersja instalacji elektrycznej wydała mi się uboga - dodaliśmy np. kilka gniazd USB, antenowe, obwód do agregatu prądotwórczego (często następują wyłączenia prądu), wzbogaciliśmy oświetlenie. Basen to mój pomysł na czas pandemii. Wcześniej planowaliśmy zamontować w ogrodzie jacuzzi, dlatego - w trakcie wyposażania domu - mąż wyprowadził na zewnątrz rurę wodną od kotła w kotłowni. Przez cały rok dostarcza ona ogrzaną wodę do pływalni pod chmurką.
- Krzysztof: Najbardziej podoba mi się przestronność wnętrza i posesji. Mam ogromną satysfakcję z samodzielnie wykonanych prac. Działałem starannie i zgodnie z technologią. Stosowałem materiały wysokiej jakości - kiedy używa się drewna, jest to szczególnie istotne. Dobrze, że ułożyłem termoizolację z piany PUR - aplikacja jest łatwa i trwa krócej od stosowania styropianu lub wełny mineralnej, ponadto piana wypełnia wszystkie szczeliny, również trudno dostępne.
- Całoroczna obsługa kotła na pelety nie jest uciążliwa, bo w lecie co 5 tygodni wsypuję paliwo do zbiornika o pojemności 160 l (wtedy podgrzewam tylko wodę użytkową, także tą w basenie), w zimie muszę czynność powtarzać co 2 tygodnie. Wcześniej koszt korzystania z peletów był niski, około 3500 zł. Obecna cena tego paliwa jest 2 razy wyższa. Na uzdatnianie wody w basenie (przez cały rok) wydajemy 1200-1500 zł.
Redaktor: Lilianna Jampolska
Dodaj komentarz