Dom z ciekawie rozrzeźbioną bryłą i cechami modernizmu
Dom z ciekawie rozrzeźbioną bryłą i cechami modernizmu
Dom Ewy i Mariusza wyraża ich upodobanie do architektury modernistycznej. Ma ciekawie rozrzeźbioną lekką bryłę, z charakterystycznymi cechami tego stylu, m.in. płaskim dachem z tarasami oraz brakiem symetrii i ornamentów. Natomiast wewnątrz wyróżnia się funkcjonalnym otwartym planem i naturalnymi materiałami wykończeniowymi.
Dom murowany, piętrowy z garażem; dwuwarstwowe ściany z poryzowanych pustaków ceramicznych grubości 25 cm i styropianu grubości 25 cm; dach płaski odwrócony (z otoczakami).
Powierzchnia działki: 1100 m2.
Powierzchnia domu: 211 m2.
Powierzchnia garażu: 51 m2.
Roczne koszty utrzymania budynku: 9200 zł.
Rozrzeźbienie bryły wynika nie tylko z pragnienia osiągnięcia cech modernistycznego stylu, lecz też kształtu działki, tj. wydłużonego prostokąta (55 × 20 m). Małżonkowie otrzymali ją w spadku od rodziców Mariusza i nie szukali innej, z powodu świetnej lokalizacji i kompletu mediów - te ostatnie przebiegały niedaleko, ponieważ nieco wcześniej siostra doprowadziła je do swojego domu (postawiła go na sąsiedniej działce).
Kształt parceli był kłopotliwy tylko w fazie szukania gotowego projektu (budynki albo nie mieściły się na niej, albo konieczne były w nim zmiany). Para rozwiązała ten problem - zamówiła przygotowanie koncepcji. Współpracując przez pół roku ze znajomą architektką, spożytkowała własną wiedzę (architekturą Ewa i Mariusz interesują się od lat) i wkrótce generalny wykonawca rozpoczął wznoszenie niesztampowego budynku (trochę kojarzy się z okrętem, ale właściciele nie podkreślili zbyt dosłownie tej stylistyki, np. okrągłymi oknami).
Elewacja ogrodowa uwidacznia niesymetryczność i lekkość bryły. Kształt okrętu w niedosłowny sposób kreślą podłużne rozrzeźbione człony budynku, kilkupoziomowy płaski dach z tarasami, ściana-wiatrochron wysunięta w stronę ogrodu oraz ukośne przeszklenie-świetlik nad gabinetem.
W duchu modernizmu
Kluczowe w tym stylu architektonicznym są forma i funkcjonalność. Dla Ewy i Mariusza były, naturalnie, najważniejsze.
Architektura: arch. Katarzyna Kmita; Rzut parteru i rzut piętra
- Starałam się stworzyć na parterze wygodną połączoną przestrzeń do przebywania razem - opowiada właścicielka. - W tej strefie - oprócz funkcjonalnego rozplanowania jadalni, kuchni, salonu - koniecznie chciałam urządzić kącik muzyczny (ukończyłam szkołę muzyczną i gram na pianinie, mąż na gitarze). Miało być komfortowo i przytulnie, ale bez przesadnej przestronności. Z tego powodu, w fazie projektowej, kilka razy zmieniliśmy wielkość budynku.
W pierwszej wersji, część mieszkalna miała aż 220 m2 i to było za dużo. W celu zmniejszenia powierzchni, zrezygnowaliśmy z nasypu ziemnego od zachodniej strony domu, w którym autorka projektu umieściła pokój kinowy - wiedziała, że jesteśmy zapalonymi kinomanami. Pomysł z kinem i nasypem, sięgającym do poziomu sypialni na piętrze, był spektakularny pod względem estetycznym i użytkowym. Jednak jego realizacja na naszej konkretnej działce, z gliniastym gruntem i wysoko zawieszonymi wodami gruntowymi, byłaby kosztowna i uciążliwa (pomieszczenie kinowe miało być częściowo zagłębione). Po prostu wygrał pragmatyzm i chęć ograniczenia wydatków.
Tylną i boczną elewację z obszernymi oknami (mają aluminiowe ramy i 3 szyby, w większości to warianty przesuwne tarasowe) właściciele wykończyli tynkiem silikatowym w dwóch kolorach (bieli i grafitu). Pod tynkiem, w warstwie styropianu, biegną schowane rury spustowe (w dachowych odpływach rynien zamontowano kable grzewcze).
- W drugiej wersji projektu, architektka zaproponowała powierzchnię zbliżoną do obecnej, lecz fasadę ogrodową "ucięła" płasko - dodaje Mariusz. - Zniknął oryginalny "dziób" z domowym kinem w nasypie, bryle zabrakło lekkości i czegoś ciekawego. Ogólnego wrażenia nie ratowała nawet awangardowa okładzina z blachy typu korten na fragmentach elewacji. Dopiero trzecia wersja właściwie uchwyciła istotę wizji naszej i projektantki. Pojawiła się w niej, jako przedłużenie elewacji frontowej, opadająca ściana-wiatrochron, kojarząca się z dziobem okrętu. Zarys łukowatej burty imituje ukośne przeszklenie w dachu nad gabinetem na parterze. Oba elementy wystarczyły do uatrakcyjnienia i wystylizowania bryły. Niestety, ze względu na wysoki koszt zakupu i ułożenia kortenu, zastąpiliśmy go okładziną z drewna (wybraliśmy trwały modrzew syberyjski). Blachy całkowicie nie przekreśliliśmy - być może zastosujemy ją w przyszłości, kiedy drewno zniszczeje.
Nie unikaliśmy przykrycia budynku płaskim dachem, bo to kanon w modernizmie. W zasadzie autorka projektu zaplanowała trzy odrębne przykrycia. Główne, typu odwróconego z otoczakami na wierzchu, przeznaczyła na piętrową część obiektu. Drugie (tego samego typu) umieściła nad garażem (bardzo zależało mi na posiadaniu obszernego pomieszczenia na dwa samochody, kotłownię, aneks do majsterkowania, składzik do przechowywania rzeczy - na tym płaskim dachu zamontowaliśmy później ogniwa fotowoltaiczne o mocy zainstalowanej 3,5 kW). Trzecim pokryciem dachowym zwieńczyła część strefy dziennej na parterze i przeobraziła je w tarasy widokowe.
Architektka od dawna znała nasze upodobania co do kształtu i wykończenia bryły - preferujemy minimalizm, czystość formy, naturalne materiały, neutralną kolorystykę - ale w tym zakresie daliśmy jej wolną rękę. Połączyła geometryczne człony w oryginalną podłużną konfigurację, dopasowaną do układu posesji. Zgodnie z ideą modernizmu, na fasadach nie umieściła żadnych ornamentów, przeszklenia potraktowała jako ich główną ozdobę - te największe zaplanowała na południowej i zachodniej (ich zadaniem jest też wpuszczanie światła do przestrzeni dziennej na parterze i sypialni na piętrze). Natomiast wąziutkie i długie okna wykorzystała do udekorowania elewacji frontowej. Takie "szparowe" przeszklenia powodują, że zastosowana przez nas okładzina modrzewiowa nie wygląda zbyt monumentalnie.
Z uwagi na mocne nasłonecznienie domu, podczas budowy poprosiliśmy generalnego wykonawcę o uwzględnienie, nad wszystkimi przeszkleniami, rolet zewnętrznych (w wariancie podtynkowym nie są widoczne po zwinięciu pancerzy). Zamówiliśmy je u producenta okien, wraz z firmowym montażem. Przy dużej ilości osłon sprawdza się obsługa pilotem i przez aplikację (część z nich uruchamia się zdalnie o zadanych godzinach).
Na fasadzie frontowej (na poziomie parteru) Ewa i Mariusz zastosowali okładzinę z modrzewia syberyjskiego, pomalowaną mieszanką lakieru w kolorze palisander i tek (pierwotnie miała tu być blacha typu korten). Dzięki dwóm wąziutkim i wysokim oknom szparowym, drewniana powierzchnia nie przytłacza.
W załomie bryły znajduje się główny taras o powierzchni 30 m2, z podestem z ryflowanych desek modrzewia syberyjskiego. Pod dachem ażurowej pergoli właściciele zamocowali ruchomą roletę z odpornej na warunki pogodowe tkaniny.
Budowa z generalnym wykonawcą
Dom został zaprojektowany w standardzie energooszczędnym - ma ściany z poryzowanych pustaków ceramicznych o grubości 25 cm, bardzo ciepłe okna z aluminiowymi ramami i pakietem trzech szyb oraz ciepłe antywłamaniowe drzwi. Początkowo autorka projektu dobrała parametry termoizolacji ścian zewnętrznych (styropian o grubości 15 cm) do ówczesnych norm. Jednak tuż przed rozpoczęciem budowy zwiększyła grubość tych elementów do 25 cm, uwzględniając zmianę współczynników od 2021 r. Przewidziała także solidnie ocieplone dachy.
Zgodnie z założeniami modernizmu, Ewa i Mariusz zaplanowali strefę dzienną w otwartym planie. Urządzili ją meblami od rodziny i wyszukanymi na portalach internetowych. Z dużą starannością dobrali lampy oraz wyrazistą tapetę przy jednobiegowych schodach dywanowych (pod nimi, za chowanymi przykrytymi tapetą drzwiami, znajduje się łazienka i schowek).
Posadzkę na całym parterze (z ogrzewaniem podłogowym) wykończyli wielkoformatowym gresem (80 × 160 cm). Płyty o dużym gabarycie ułożyli również na obudowie kominka z płaszczem wodnym (dopasowali je kolorystycznie do obrazu Kamili Kraus).
- Projektantka zaproponowała też wylanie z żelbetu monolitycznego stropu i pozostawienie go bez wykończenia - mówią właściciele. - Uznaliśmy, że surowa szara faktura na suficie będzie dobra w gabinecie, wiatrołapie, garażu, ale nie w strefie dziennej (mogłaby ją przytłoczyć). Ukształtowaniem ozdobnej powierzchni betonu zajął się generalny wykonawca, którego poleciła nam znajoma. Podjął się wznieść nieforemną bryłę budynku oraz zrealizować trzy płaskie odwrócone dachy (w tym najwyższym musiał oprawić dwa świetliki tunelowe). Poradził sobie też z osadzeniem ukośnego przeszklenia-świetlika w gabinecie - ten element szczególnie lubimy, bo uatrakcyjnia bryłę i przestrzeń do pracy.
Obraliśmy droższy system budowania (w porównaniu z systemem kolejnych ekip) właśnie dlatego, żeby jedna osoba odpowiadała za całość, dobierała podwykonawców i organizowała kolejne roboty. Trudnych do uzyskania detali jest w naszym domu sporo, nie jesteśmy budowlańcami, więc potrzebowaliśmy solidnych specjalistów, a nie ludzi bez doświadczenia. Nie wszystko udało się na sto procent - np. musieliśmy już naprawić dach - ale nie żałujemy takiej drogi. Dzięki niej nie zmęczyliśmy się budową, choć trwała dwa lata, i mogliśmy cieszyć się samodzielnym aranżowaniem wystroju pomieszczeń.
Kuchnię urządzili w taki sposób, aby sprzęt był możliwie najmniej widoczny z jadalni i salonu. Zastosowali zabudowę w neutralnym białym kolorze i granitowy blat. Na granicy z jadalnią ustawili wyspę z drewna, przy której można usiąść. To Ewa nalegała na ten mobilny element wyposażenia i nie pomyliła się - mebel się sprawdza, powiększył pole robocze.
Za ścianą działową urządzili pokój do pracy (Mariusz bardzo go lubi, nie tylko ze względu na oryginalny ukośny świetlik w dachu). Do reszty strefy dziennej prowadzą przesuwne podwieszane drzwi z drewna, które kontrastuje z surowym betonowym sufitem.
Ceny niektórych przyłączy, instalacji, urządzeń:
Instalacja fotowoltaiczna (3,5 kW) - 19 000 zł, po dofinansowaniu z programu "Mój Prąd" - 10 000 zł.
Aluminiowe okna i podtynkowe rolety zewnętrzne z montażem - 100 000 zł.
Koszty, i gdzie można zaoszczędzić na eksploatacji
Utrzymanie domu rocznie kosztuje 9200 zł (wcześniej około 1200 zł więcej).
Wydatki w skali roku na gaz z sieci nie przekraczają 4300 zł, drewna do kominka z płaszczem wodnym - 260 zł za 2 mp. Opłaty za zużycie energii do lipca 2020 r., kiedy założono ogniwa fotowoltaiczne, wynosiły 1200-1400 zł. Obecnie rocznie zaledwie 210 zł. Za zużycie wody z wodociągu i odprowadzanie jej do sieci kanalizacji zbiorczej - 1100 zł; za uzdatnianie wody w zmiękczaczu 120 zł; za odbiór śmieci 1320 zł.
Inne opłaty: monitoring 730 zł; ubezpieczenie budynku 980 zł; podatek od nieruchomości 180 zł.
Właściciele, Ewa i Mariusz - W fazie projektowania bryły i instalacji, zdaliśmy się na fachową wiedzę architektki, lecz podczas urządzania pomieszczeń działaliśmy sami. Katalogowe aranżacje, zaprojektowane przez specjalistów, w większości wyglądają bezosobowo - nam zależało na nadaniu przestrzeni "ducha" i zrealizowaniu własnych wizji. Na dom wydaliśmy 989 000 zł. Warto ubezpieczyć budowę! Szybko odzyskaliśmy pieniądze za wymianę okna, które podczas orkanu zniszczyło poderwane przez wiatr rusztowanie.
Trafne decyzje i rady właścicieli
Ewa:Uznaliśmy, że wydatek 20 000 zł za indywidualny projekt ogólny i kilka wykonawczych (np. instalacji wodnej i kanalizacyjnej, elektrycznej) jest akceptowalny. To była słuszna decyzja, dzięki niej powstał budynek inny od reszty.
Początkowo architektka zaprojektowała w dachu na piętrze jeden duży świetlik tunelowy, w celu oświetlenia z góry klatki schodowej. Zdziałał cuda, więc podczas budowy dodaliśmy drugi mniejszy w łazience dzieci (bez okna było w niej ciemno). Oba wyposażyliśmy w czujniki deszczu i sterowanie pilotami. Polecam takie przeszklenia, podobnie jak dużą ilość okien tarasowych. Te ostatnie założyliśmy niemal w każdym pomieszczeniu, żeby móc wyjść do ogrodu, albo na taras. I ze wszystkich korzystamy. Wnętrze domu jest widne.
Do systemu grzewczego na gaz z sieci, włączyliśmy kominek z płaszczem wodnym. Traktujemy wkład jako zabezpieczenie komfortu cieplnego, w przypadku awarii kondensacyjnego kotła lub gazu.
Mariusz:Ponieważ w budynku nie zaplanowaliśmy strychu i piwnicy, zależało mi na odpowiednio funkcjonalnym garażu. Zajmuje 51 m2 (powiększyłem go w fazie projektowej o 10 m2). "Pracuje" cała przestrzeń. Ta część bryły celowo jest parterowa, żebyśmy nie mieli nadmiaru przestrzeni na piętrze. W 2020 r. na jej płaskim dachu zamontowaliśmy ogniwa fotowoltaiczne (wykorzystaliśmy dopłatę z programu "Mój Prąd"). Dom ma dobrą wielkość dla trzech osób, lecz z perspektywy kilku lat po przeprowadzce, zaczynam się obawiać, czy pokoje dla dzieci nie są zbyt małe (przy jednym dziecku przestrzeni z osobną łazienką wystarcza, nie mam tej pewności, jeśli będzie drugie). Małżeńska sypialnia, garderoba i łazienka nie muszą być większe - kosztem pomniejszenia tej ostatniej, zbudowaliśmy na piętrze oddzielną pralnię (zajmuje 4,10 m2) i to był słuszny krok.
Mimo dobrej termoizolacji ścian i dachu, pomieszczenia na piętrze się nagrzewają. Budując dziś, od razu wykonałbym instalację z klimatyzatorami (dodanie jej obecnie oszpeciłoby "czystą" bryłę i pomieszczenia).
Od ponad dwudziestu lat w przystępny sposób opisuje domy i ogrody Czytelników. Współpracowała z kilkoma znanymi poradnikami budowlanymi. Jest autorką tekstów i zdjęć. W wolnych chwilach z przyjemnością zajmuje się własnym ogrodem.
Metodą permakulturową uprawia w nim zarówno rośliny ozdobne, jak i zioła, warzywa itp. Amatorsko interesuje się architekturą, ogrodnictwem, ornitologią, sportem, filmem. Uwielbia podróżować, poznawać nowych ludzi i miejsca. Jeżeli potrzebuje wypocząć, najchętniej wyjeżdża nad morze, poza sezonem wakacyjnym.