Vintage

Jeszcze do niedawna widok meblościanek oraz foteli na wysokich nóżkach nie budził pozytywnych emocji. A jednak przedmioty, których historia zaczęła się ponad 40 czy 50 lat temu, mają duszę. Postarajmy się ją dostrzec, bo dzięki temu łatwiej zrozumiemy nowoczesność.

Vintage
Słowo „vintage” okazało się bardzo poręczne i z powodzeniem funkcjonuje dziś w świecie mody i wnętrz. W rzeczywistości pochodzi ono z terminologii winiarskiej. Dlaczego tak je polubiliśmy? Być może dlatego, że przekonanie o istnieniu rzeczy, którym – jak winu – czas dodaje wartości, znajduje w nim najdoskonalszy wyraz. Mianem „vintage” przyjęło się określać wszystko, co starsze niż 20–25 lat, jednak w dziedzinie aranżacji wnętrz najczęściej odnosimy ten termin do mebli i przedmiotów, które powstały w drugiej połowie XX wieku, zdobywając popularność na fali powojennego modernizmu.

 

Wówczas pojawiły się formy, które do dziś zadziwiają innowacyjnością: lekkie finezyjne krzesła i stoliki ergonomiczne sofy i fotele czy superpraktyczne regały i półki. Te ostatnie, które w ciasnych wielkopłytowych mieszkaniach zapracowały sobie na wdzięczne miano meblościanki, do niedawna wywoływały raczej przykre skojarzenia. Dziś wracają do łask, a ich wielofunkcyjność znów postrzegana jest jako zaleta.

 

Styl vintage jest prosty i bezpretensjonalny. Wprawdzie najsłynniejsze okazy mebli sprzed półwiecza osiągają na aukcjach zawrotne ceny, ale przy odrobinie szczęścia godne uwagi egzemplarze można znaleźć na rodzinnym strychu – w końcu w tamtych czasach projektantom przyświecała idea taniego dobrego wzornictwa dla mas.

 

Szczególnego znaczenia w tym nurcie nabiera kolor. Moderniści, świadomi jego optycznych właściwości i znudzeni ciepłymi pastelami secesji, używali tonów czystych i mocnych, wykorzystując je niejako „architektonicznie” – niczym elementy wyposażenia i narzędzia kreowania przestrzeni. Stąd w arsenale vintage żywe, jaskrawe, często skontrastowane płaszczyzny i bryły.

fot. Designflooring

Pozostałe artykuły