Podstawy energooszczędności

Wymagania względem energooszczędności budynków od lat rosną. Dbanie o niski poziom zużycia energii ma niewątpliwie sens, jednak nie jest celem samym w sobie.

Podstawy energooszczędności

Tanio lub mało

Jaki jest najpopularniejszy sposób na obniżenie kosztów ogrzewania? Wiele osób do dziś szuka w pierwszym rzędzie taniego paliwa. Stąd ogromna popularność węgla i drewna. Lecz ta metoda w dłuższej perspektywie może okazać się fatalna. Jakie będą ceny paliw za 20 lat – nie wie nikt, a to, co dziś tanie, może być kiedyś bardzo drogie. Boleśnie przekonali się o tym np. ludzie decydujący się w latach 90. na gaz płynny. Początkowo nie był drogi i z jego promocji zrobiono element oficjalnej, proekologicznej polityki państwa. Jednak po kilku latach jego cena mocno wzrosła – głównie na skutek obłożenia wyższymi podatkami.

 

Warto sobie uświadomić, że ceny wszystkich paliw w największym stopniu zależą od polityków. Konkretnie od obciążenia podatkami i ceny transportu, niż od samych kosztów ich wydobycia. Zresztą charakterystyczne jest to, że np. o benzynie – częściej słyszymy na stacjach, że zdrożała z powodu wzrostu cen na rynkach światowych, niż że staniała z racji ich spadku. Obecnie ceny węgla na rynku międzynarodowym są najniższe od lat. W głównych europejskich portach przeładunkowych cena spadła poniżej 50 dolarów za tonę. A jak się to ma do ceny węgla na polskim rynku detalicznym?

 

Symptomatycznym przykładem powiązania cen i wielkiej polityki są także pellety. Zaczęły się upowszechniać kilkanaście lat temu, jako czystszy zamiennik węgla, bo wytwarza się je z odpadów drzewnych, słomy itp. Są przy tym wygodne, bowiem w przeciwieństwie do drewna w szczapach, da się je spalać w automatycznych kotłach z podajnikiem. A do tego były tańsze niż węgiel. Dziś są od niego droższe. Co się zatem stało? Otóż, wielki popyt na pellety wytworzyły elektrownie węglowe. Przez współspalanie z węglem – obniżają poziom emisji dwutlenku węgla, bo pellety są paliwem odnawialnym. A elektrownie za nadmierną emisję muszą słono płacić. Gdyby nie limity emisji, elektrownie by się pelletami nie interesowały, bo dla nich jest to bardziej kłopotliwe paliwo, na którym ich kotły pracują gorzej niż na samym węglu. A że jedna elektrownia spala w ciągu roku np. 200 000 ton pelletów, to powodowany przez energetykę zawodową popyt jest potężny. I ceny tego paliwa na rynku detalicznym rosną.

Redakcja BD
fot. Rockwool

Pozostałe artykuły