Po 10 latach użytkowania działki rekreacyjnej, Maria poczuła, że pragnie na co dzień żyć bliżej natury i zbudowała na niej całoroczny dom. Zaopatrzyła go w nowoczesne instalacje i urządzenia. Wymagało to sporego zachodu, ponieważ w tamtym okresie podmiejska działka nie miała dostępu do sieci wodociągowej i kanalizacyjnej, a sieć gazową ułożono w okolicy dopiero w końcowej fazie budowy.
Dlaczego z bali?
– Choć zawsze mieszkałam w mieście w murowanych budynkach, wybrałam technologię z drewna, ponieważ nagle owładnęło mną poczucie, że jest to ostatni czas na stawianie domów drewnianych i że bezpowrotnie tracimy ten odwieczny polski sposób budowania – opowiada właścicielka. – Chciałam swoim domem powiedzieć „nie” tej schyłkowej tendencji. Ale nie traktowałam tego jako misji!
Wybór nie oznaczał także, że zawsze marzyłam o drewnianym domu i że nie miałam wątpliwości podczas tego przedsięwzięcia. Kiedy powstawał, przestraszyłam się na przykład dużej ilości drewna we wnętrzach i część ścian z bali zamierzałam obłożyć płytami k-g. Ten pomysł wybili mi z głowy cieśle, konstruujący dom. Skończyło się na ułożeniu na parterze posadzek z jasnego marmuru, co rozbija wrażenie mieszkania w drewnianym pudełku.
Wybrałam konstrukcję z grubych bali świerkowych, bo nie podobają mi się domy szkieletowe z oblicówką z desek. Zdecydowałam się zapłacić więcej za bale klejone warstwowo, które nie pękają i przedłużają trwałość konstrukcji. Wiem, że moje drewno, pozyskane w polskich lasach, przewieziono do Niemiec, gdzie je pocięto i sklejono w bale o grubości 26 cm. Na plac budowy przyjechały ciężarówkami bezpośrednio zza zachodniej granicy.
Cieśle łączyli bale pomiędzy sobą na dyble, umieszczone co 1,30 m, a w narożnikach na "jaskółczy ogon". Poszczególne, specjalnie frezowane bale uszczelniali jedynie taśmą, bo nie chciałam widocznych na zewnątrz ozdobnych warkoczy. Konstrukcja domu i stropy, tak jak przed wiekami, powstały bez używania gwoździ.
1
Projektowanie wnętrz
O zaprojektowanie domu Maria poprosiła architektkę, mającą doświadczenie w konstruowaniu budynków z drewna. Obejrzała inne domy jej autorstwa, ale nie zaakceptowała wymiarów (głównie głębokości budynków) oraz układu wnętrz. Uważała, że powinna zawalczyć o praktyczniejsze wymiary i funkcjonalność swojego nowego domostwa. Nie interesował jej uniwersalny budynek z uniwersalnym układem wnętrz, tylko dopasowany do kształtu działki i zaplanowany dla wszystkich członków rodziny.
Panie umieściły na parterze: jednoprzestrzenny salon z jadalnią, kuchnię, hol, pomieszczenie techniczne (w którym wydzieliły WC), jak również strefę prywatną pani domu z: sypialnią, dwoma garderobami i łazienką. Ponieważ Maria marzyła o możliwości bezpośredniego wychodzenia z własnej sypialni na taras, więc indywidualny projekt spełnił to życzenie.
Poddasze obejmuje dwie sypialne (jedna ma garderobę) i łazienkę z sauną oraz centralnie umieszczony hol telewizyjno-wypoczynkowy z wyjściem na duży balkon. Naprzeciwko domu stanął dwustanowiskowy garaż. Zdaniem właścicielki, samochody powinny "mieszkać" w oddzielnym budynku, tak jak dawniej konie w osobnej stajni.
Parter | Parter po zmianach |
Projekt: arch. Barbara Leśniewska-Wekka, Pracownia Architektoniczna Wekka Projekt |
2
Budowa drewnianego domu
Maria pojechała aż do Mszczonowa, żeby obejrzeć pracę poleconej ekipy górali spod Nowego Targu. Dla niej, jedynym sposobem wzniesienia podmiejskiego domu było oddanie budowy w ręce dobrego generalnego wykonawcy (pracując zawodowo, mogła przyjeżdżać na budowę tylko od czasu do czasu). Spodobało się jej perfekcyjne działanie zespołu cieśli oraz szansa skorzystania z dodatkowych jej usług, np. produkcji oraz montażu okien i drzwi. Po uzgodnieniu szczegółów, kosztorys postawienia budynku z dachem pokrytym papą oraz z osadzeniem solidnych drewnianych okien i drzwi opiewał na 420 000 zł.
Budowa trwała 2 lata. W pierwszym roku wylano fundamenty (maj), wzniesiono ściany i dach (z odeskowaniem i papą), przed zimą zamontowano okna i drzwi. W drugim roku przerobiono konstrukcję wolich oczek pod pokrycie dachu dachówką ceramiczną, ułożono instalacje, wykończono posadzki i tarasy, urządzono wnętrza. Cieśle uprzedzili Marię, że dom z grubych bali długo i głośno będzie "się układał".
– Dom pracował aż 3 lata – inaczej "strzelał i pykał" w lecie, inaczej w zimie – mówi Maria. – Cieśle wiedzieli, gdzie i jak duże szpary pozostawić, żeby dobrze osiadł. Wykonali je na przykład przy oknach i drzwiach. Jednak ostrzegam potencjalnych inwestorów, że dom z bali to rafa pełna nieprzewidywalnych niuansów, zależnych od jakości drewna i fachowości cieśli. Bale prawidłowo "poschodziły się" na ścianach zewnętrznych, ale pojawiają się szpary od strony wnętrz.
Instalacje i urządzenia
Jeszcze na potrzeby działki rekreacyjnej, Maria zleciła wywiercenie studni. Po przeprowadzce, zamontowała rozbudowaną stacją filtrów, która zapewnia domownikom czystą zdrową wodę. Choć właścicielka wystąpiła o pozwolenie na urządzenie w dużym ogrodzie przydomowej oczyszczalni ścieków, władze gminy odmówiły jej, ze względu na plany skanalizowania terenu w przyszłości. Dom obsługuje więc szambo.
Kiedy budowa zmierzała ku końcowi, w miejscowości założono sieć gazu ziemnego. To sprawiło, że Maria oparła system ogrzewania budynku na gazowym kotle kondensacyjnym. Hydraulik doradził jej, żeby zastosowała system mieszany – z wodnym ogrzewaniem podłogowym pod kamiennymi posadzkami (na parterze i w łazienkach) oraz z grzejnikami na ścianach (na poddaszu), a przy wyjściach tarasowych dodatkowo grzejniki kanałowe. Wodę użytkową ogrzewa się w oddzielnym zasobniku o pojemności 150 l.
Właścicielka pomysłowo zorganizowała ogrzewanie kominkowe – zamontowała w ścianie żeliwny wkład z dwoma szybami, ulokowanymi na przestrzał, który ogrzewa dwa wnętrza. W łazience na poddaszu umieściła saunę. Drewniany budynek zabezpieczyła instalacją odgromową.