Ile opału kupić, by wystarczyło nam na palenie w kominku do wiosny?
Ile drewna powinniśmy kupić, żeby starczyło nam na cały sezon grzewczy? Na to pytanie niestety nie ma jednej odpowiedzi. Wszystko zależy od wielkości domu, pogody, rodzaju drewna, jego wilgotności i od tego, jaki kominek mamy. Czasem wystarczy 5 m³, a czasem 15 m³ okaże się niewystarczające. Sprawdźmy, od czego to zależy.
Jakie drewno wybrać: liściaste czy iglaste?
Zanim ciepłe płomyki zamigocą w kominku, potrzeba nieco wysiłku. Pierwszą sprawą jest wybór odpowiedniego drewna na opał. To z drzew iglastych jest bardzo kaloryczne, ale nie się nadaje do palenia kominkowego. Dlaczego? Zawiera dużo żywicy, której spalaniu towarzyszy intensywne strzelanie i wydzielanie chmur sadzy. To szkodzi przewodom kominowym.
Znacznie lepsze jest drewno z drzew liściastych, a na szczycie marzeń każdego zmarzlaka powinny się znaleźć grab, dąb, buk, klon, jesion, akacja i brzoza - to twarde i najbardziej kaloryczne drewno opałowe, więc daje najwięcej ciepła w trakcie spalania.
Oczywiście lipa, wierzba czy topola też się nadają, ale będziemy potrzebowali znacznie większego ich zapasu – są lżejsze, a więc i znacznie mniej energetyczne.
Jaka powinna być wilgotność drewna opałowego?
Kolejna sprawa, na którą trzeba zwrócić uwagę, to wilgotność szczap - te świeżo ścięte mają 50-70 proc. wilgotności. Takie drewno kiepsko się pali, bardzo dymi i daje mało ciepła. Wymaga więc sezonowania, czyli suszenia. Ten proces powinien trwać 12-18 miesięcy – tak, by w efekcie wilgotność szczap do kominka nie przekraczała 15-20 proc. Ale grzać trzeba teraz – co więc zrobić?
Jeśli nie mamy odpowiednio wysezonowanego drewna, można takie kupić np. w pobliskim nadleśnictwie, w składzie opałowym lub w tartaku. Oczywiście to będzie oznaczało znacznie większy wydatek niż za świeży surowiec. Ale jednocześnie warto kupić zapas już na przyszły rok i zacząć przygotowywanie go do palenia w następnym sezonie.
Jaki rozmiar powinno mieć drewno kominkowe?
Mamy już twarde, suche drewno. Pora przygotować je do palenia, a więc odpowiednio pociąć. Zwykle kloce, które kupujemy, mają ok. metra długości. Żeby się odpowiednio paliły, musimy je pociąć na 30-, 40-centymetrowe, a potem jeszcze na szczapy.
Zanim zabierzemy się za cięcie, trzeba się odpowiednio ubrać: odpowiednie spodnie, rękawice i okulary ochronne zabezpieczą nas przed kontuzją, którą mógłby spowodować odłamek ciętego drewna. Potem wystarczy już kłaść kolejne kłody na stojak zwany też kozłem i ciąć je pilarką.
Tak przygotowane kloce trzeba jeszcze pociąć na mniejsze szczapki. Tu sięgamy po siekierę rozłupującą. Czym różni się od innych takich narzędzi? Odpowiednia budowa i waga trzonka oraz głowicy ułatwiają pracę.
Można oczywiście jeszcze bardziej ułatwić sobie życie, korzystając z łuparki do drewna, choć to już nieco większy wydatek. To urządzenie nie potrzebuje siły naszych mięśni - wykorzystuje moc tkwiącą w silniku elektrycznym.
Jak przechowywać drewno na opał?
Miejsce, w którym przechowujemy drewno opałowe, powinno być zadaszone, przewiewne i odizolowane od podłoża. Wszystkie szczapy musimy ułożyć luźno, by ułatwić cyrkulację powietrza wokół nich. Składowanie wilgotnego drewna w nieprzewiewnym miejscu kończy się jego zaparzaniem i pleśnieniem, a to nikomu potrzebne nie jest.
Wysezonowane, pocięte kawałki drewna na opał najlepiej przechowywać w zamkniętym pomieszczeniu, by znowu nie namakało. To, które chcemy wysuszyć, przechowujmy w szopie o ażurowej konstrukcji albo we wnęce blisko ściany domu.
W tym drugim przypadku zadbajmy o to, by zachować 20-centymetrowy odstęp od muru - to zapewni odpowiedni obieg powietrza, niezbędny do schnięcia drewna opałowego. Można też znaną od wieków metodą układać szczapki w stóg zwężający się ku górze. Ostatnią warstwę trzeba przykryć, zabezpieczając całość przed opadami.
Owszem, oznacza to trochę wysiłku. Ale płomyki tańczące zimą w palenisku i magiczny zapach drewna wynagrodzą nam to z naddatkiem.
Źródło i zdjęcia: "LŁ" Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością sp. k