Kotły gazowe pod presją, a pompy ciepła wracają do gry. Podsumowanie 2025 roku i prognozy

III kwartał 2025 nie przyniósł branży grzewczej fajerwerków, ale odsłonił coś ważniejszego: prawdziwe potrzeby inwestorów i słabe punkty rynku. Sprawdzamy, co stoi za spadkami kotłów gazowych, dlaczego pompy ciepła znów łapią oddech i jak dotacje oraz dezinformacja przestawiają zwrotnice całemu HVAC.

Kotły gazowe pod presją, a pompy ciepła wracają do gry. Podsumowanie 2025 roku i prognozy
Dane kontaktowe:
71 71 27 400, 801 080 881
Północna 15-19 54-105 Wrocław
Zobacz firmę w innym dziale: Pompy ciepła Pompy ciepła

PokażUkryj szczegółowe informacje o firmie

Czego dowiesz się z artykułu?

Co się naprawdę wydarzyło w III kwartale 2025 w branży grzewczej?

Jeśli w branży grzewczej ktoś czekał na jasny sygnał „wracamy do wzrostów”, to trzeci kwartał 2025 raczej go nie dostarczył. Ale to nie znaczy, że rynek stanął w miejscu.

W praktyce wydarzyło się coś bardziej złożonego: część segmentów wyraźnie osłabła, inne odbiły, a całość poruszała się w rytmie nie tyle sezonowości, co lęków inwestorów i niepewności regulacyjnej. Ten kwartał był jak test odporności – na ceny, na chaos informacyjny i na zmiany w dotacjach.

Z jednej strony widać było konsekwentne hamowanie sprzedaży kotłów gazowych, mimo że sam gaz stał się tańszy, a zainteresowanie klientów… wzrosło.

Z drugiej – pompy ciepła i urządzenia hybrydowe zaczęły odzyskiwać zaufanie, choć wciąż ciąży na nich cień poprzednich lat i internetowych „rachunków grozy”. Jednocześnie do gry wróciły urządzenia na paliwa stałe, napędzane głównie rachunkiem ekonomicznym, a nie modą na ekologię.

W tle tego wszystkiego działały dwa potężne silniki: spowolnienie w budownictwie oraz huśtawka w systemie wsparcia. Gdy mniej startuje nowych inwestycji, rynek automatycznie przesuwa ciężar na modernizacje. A gdy programy dotacyjne zwalniają lub zmieniają zasady w trakcie gry, inwestorzy zamierają w bezruchu. Efekt jest prosty: firmy instalacyjne pracę mają, ale sprzedaż urządzeń przestaje być przewidywalna.

Ten tekst nie jest o sensacji, tylko o tym, co z punktu widzenia inwestora i instalatora naprawdę ma znaczenie. Bo jeśli w III kwartale 2025 coś było stałe, to fakt, że branża HVAC zaczęła coraz mocniej odróżniać realne potrzeby cieplne budynków od nerwowych reakcji na medialny szum.

Stabilizacja czy stagnacja? Kondycja rynku w III kwartale 2025

Trzeci kwartał upłynął pod znakiem uspokojenia emocji po bardzo nerwowej pierwszej połowie roku. Nie było spektakularnego odbicia, ale pojawiła się wyraźna stabilizacja. W uproszczeniu: rynek utrzymał tempo modernizacji i serwisu, natomiast ostrożniej podchodził do nowych zakupów. Inwestorzy patrzyli w kalendarz i w programy wsparcia – wielu wstrzymywało decyzje „do jesieni”, „po sezonie” albo aż „zobaczą, co dalej z dotacjami”.

To zachowanie widać w wynikach sprzedaży wielu grup urządzeń. Spadki nie wynikały z braku potrzeby ogrzewania, bo ta potrzeba nie znika. To raczej reakcja obronna na niepewność: kiedy klient nie wie, czy za rok będzie mógł legalnie korzystać z danego źródła ciepła albo czy dostanie wsparcie, zaczyna grać na czas. I co ważne – ta gra na czas nie zabiła pracy instalatorów. Rynek usług utrzymał się, bo modernizacje i awarie nie czekają na dotacje.

Dezinformacja jako hamulec rynku HVAC

W III kwartale 2025 branża jeszcze mocniej odczuła skutki zjawiska, które na pierwszy rzut oka nie ma nic wspólnego z techniką grzewczą: dezinformacji. Media społecznościowe i portale co chwilę podsuwały odbiorcom hasła o rzekomych zakazach, końcu gazu czy drastycznych podwyżkach ogrzewania. Problem w tym, że te narracje często rozmijają się z faktami albo wyprzedzają realne zmiany o kilka lat.

Co to robi w praktyce? Wystarczy spojrzeć na zachowanie inwestorów. Zamiast wymienić stare źródło ciepła, wielu ludzi wybiera naprawę „na jeszcze jeden sezon”. Inni odkładają decyzję, bo boją się, że kupią coś, co zaraz będzie nieopłacalne albo zakazane. Dla producentów i dystrybutorów to koszmar planistyczny – nie da się przewidzieć popytu, gdy rynek reaguje na plotki szybciej niż na dane.

Najgorsze jest to, że dezinformacja nie uderza tylko w jeden segment. Ona rozlewa się po całej branży, podkręca strach i tworzy wrażenie, że każda decyzja grzewcza obarczona jest ryzykiem. A prawda jest bardziej prozaiczna: rynek zmienia się, ale nie w tempie internetowych nagłówków.

Kotły gazowe: spadki sprzedaży mimo rosnącego zainteresowania

Największy paradoks kwartału? Kotły gazowe sprzedają się gorzej, choć klientów jest więcej. Dane wskazują na mocne spadki sprzedaży urządzeń kondensacyjnych: modele wiszące zanotowały zjazd rzędu około jednej czwartej, a stojące jeszcze większy. I nie chodzi tu o parametry urządzeń, bo technologicznie to wciąż bardzo dopracowane źródła ciepła, szczególnie w modernizacjach.

Wśród powodów numerem jeden jest strach podsycany informacjami o przyszłych zakazach. Tymczasem realne czynniki ekonomiczne działały w drugą stronę – ceny gazu w tym okresie spadły, więc eksploatacja stawała się bardziej przewidywalna. Drugą barierą okazała się infrastruktura. Coraz częściej słyszy się o wielomiesięcznym oczekiwaniu na przyłącze nawet tam, gdzie sieć jest „za płotem”. W praktyce inwestor, który chce gaz, często dowiaduje się, że będzie czekał tak długo, że cała inwestycja traci sens.

Mimo spadków warto zauważyć delikatny, ale widoczny powrót racjonalnego myślenia u klientów. Coraz więcej osób kalkuluje koszty na dziś, a nie na podstawie straszących opowieści o tym, co być może wydarzy się w dalekiej przyszłości. I to jest dla rynku dobra wiadomość.

Biomasa i paliwa stałe: wzrost napędzany portfelem

Segment kotłów na paliwa stałe przyspieszył. Ale to przyspieszenie ma mało wspólnego z zieloną transformacją, a dużo więcej z tym, co każdy inwestor zna najlepiej: rachunkiem ekonomicznym. Wysokie ceny prądu, niepewność wokół gazu i brak stabilnego wsparcia sprawiły, że część klientów wybrała „pewniejsze” paliwo, które znają od lat.

Najmocniej w górę poszły kotły węglowe – i to nie symbolicznie, tylko bardzo wyraźnie. Co ważne, ten segment rośnie mimo braku dotacji i mimo ryzyka przyszłych opłat związanych m.in. z ETS2. Tu nie działa moda, tylko strach przed kosztami ogrzewania innymi nośnikami.

W przypadku biomasy trend jest pozytywny, ale mniej stabilny. Zainteresowanie rośnie, jednak widać też niepokojące zjawiska: kombinowanie z rusztami awaryjnymi w kotłach pelletowych czy szarą strefę urządzeń „na papierze ekologicznych”, a w praktyce niespełniających norm. To sygnał, że rynek paliw stałych rozwija się chaotycznie i niestety często na skróty.

Pompy ciepła: odbicie, ale bez hurraoptymizmu

Trzeci kwartał przyniósł poprawę wyników pomp ciepła, ale obraz jest dwuwarstwowy. Statystycznie sprzedaż skoczyła mocno, jednak duża część tego efektu wynika z segmentów powietrze–powietrze i VRF oraz z bardzo słabego poprzedniego roku. Gdy spojrzeć wyłącznie na pompy powietrze–woda, widać raczej delikatne wahania niż wyraźny boom.

I mimo tego rynek wysłał kilka ważnych sygnałów. Zainteresowanie gruntowymi pompami ciepła rośnie, co sugeruje, że inwestorzy szukają rozwiązań stabilnych na lata. Coraz częściej pojawiają się też pytania o układy hybrydowe – czyli takie, w których pompa współpracuje z istniejącym ogrzewaniem grzejnikowym albo kotłem gazowym. To świetna odpowiedź na realia modernizacji starych domów.

Największym problemem nie jest już technologia, tylko zaufanie. Poprzednie lata zostawiły po sobie dużo złego PR-u i wielu klientów wciąż boi się pompy ciepła, bo widziało w sieci historie o złym doborze i dużych rachunkach. Branża ma tu do odrobienia lekcję edukacji i rzetelnej komunikacji.

Dotacje: motor rynku czy jego największa słabość?

III kwartał 2025 w brutalny sposób pokazał, jak bardzo rynek uzależnił się od wsparcia. Wstrzymane wypłaty, zmiany zasad i ograniczenia dotyczące konkretnych źródeł przełożyły się na gwałtowne tąpnięcie liczby nowych wniosków. Dla wielu firm oznaczało to nagły spadek zamówień, bo inwestor, który liczył na dotację, po prostu odpuszcza zakup.

Dotacje mają swoje wielkie plusy – pomagają szybciej wymieniać kopciuchy i popularyzują nowe technologie. Ale ich niestabilność działa jak hamulec ręczny. Kiedy program zwalnia, rynek zastyga. Kiedy wraca, robi się sztuczny tłok. W normalnym świecie inwestor podejmuje decyzję, bo potrzebuje nowego źródła ciepła. W świecie dotacyjnym często podejmuje ją, bo „akurat jest nabór”.

Wniosek? Nie potrzebujemy wyższych dopłat za wszelką cenę. Potrzebujemy przewidywalnych zasad, które nie zmieniają się co kilka miesięcy.

Budownictwo hamuje – modernizacje przejmują ster

Rynek nowych inwestycji nie pomógł branży grzewczej. Liczba rozpoczynanych budów i pozwoleń spadła wyraźnie, więc naturalne źródło popytu na nowe instalacje osłabło. Deweloperzy częściej podłączają budynki do sieci ciepłowniczych, a indywidualne źródła ciepła trafiają głównie do domów jednorodzinnych – a tych powstaje mniej.

To oznacza, że najbliższe lata będą należeć do modernizacji. Dla instalatorów to stabilna praca, ale dla producentów mniejszy wolumen niż z rynku pierwotnego. Branża musi więc coraz lepiej odpowiadać na potrzeby modernizacji: szybki montaż, hybrydy, rozwiązania działające na istniejącej instalacji.

Rekuperacja i podłogówka: rosną wbrew nastrojom

Są technologie, które rosną nawet wtedy, gdy większość rynku hamuje. W III kwartale 2025 należały do nich rekuperacja i ogrzewanie płaszczyznowe. Inwestorzy coraz mocniej zwracają uwagę na komfort i efektywność energetyczną, a wentylacja z odzyskiem ciepła przestaje być luksusem – staje się standardem, także w modernizacjach.

Ogrzewanie podłogowe z kolei korzysta na dwóch trendach jednocześnie: na popularności pomp ciepła oraz na tym, że użytkownicy doceniają równomierne ciepło i niższe temperatury zasilania. Tu nie ma gwałtownych skoków, jest konsekwentny, zdrowy wzrost.

Kolektory słoneczne: cichy powrót technologii

Choć sprzedaż kolektorów w statystykach wygląda niepozornie, realne zainteresowanie rośnie. W wielu regionach widać większą liczbę zapytań, a instalacje solarne znów zaczynają być liczone jako opłacalne wsparcie ogrzewania i przygotowania c.w.u., zwłaszcza przy drożejącym prądzie.

Największą barierą nie jest brak chętnych, tylko brak ekip. Inwestor potrafi być zdecydowany, ale gdy nie ma kto zamontować instalacji, temat odkłada się na później. Do tego dochodzą zmiany w unijnych wymaganiach efektywności energetycznej budynków – słońce wraca do łask nie przez modę, tylko przez twarde liczby i regulacje.

Co dalej? Prognozy na lata 2026-2027

Rynek zakończył kwartał lekkim spadkiem wartości, więc nastroje są ostrożne. W kolejnych latach nie należy spodziewać się silnego wsparcia ze strony nowego budownictwa. Dlatego kluczowe będą trzy rzeczy: stabilne dotacje, jasne regulacje i ograniczenie chaosu informacyjnego.

Jeśli te warunki się poprawią, największy potencjał mają hybrydy, rekuperacja, magazynowanie ciepła i technologie solarne. Modernizacje zostaną główną osią rynku – i kto najlepiej odpowie na ich realne potrzeby, ten wygra kolejne sezony.

źródło i zdjęcia: BDR Thermea Poland, marka De Dietrich