Materiały i instalacje "na topie" mają zapewnić ich budynkowi trwałość, solidność, niskie koszty utrzymania oraz oddalić remonty. Wszystko wskazuje na to, że postępowali słusznie, chociażby dlatego że utrzymanie domu kosztuje tyle samo co poprzedniego 50-metrowego mieszkania.
Dom murowany, parterowy z użytkowym poddaszem
i garażem; ściany z pustaków ceramicznych Porotherm
(36 cm), ocieplone na zewnątrz styropianem o grubości
15 cm; dach pokryty dachówką ceramiczną. Powierzchnia działki: 2675 m2 Powierzchnia domu: 223,5 m2 plus garaż Powierzchnia garażu: 32,9 m2 Roczne koszty utrzymania domu: 11 100 zł |
Agnieszka i Lionel trzykrotnie przeżyli poważne perypetie z nieuczciwymi sprzedawcami mieszkań. Wystarczy wspomnieć, że przy ostatniej nieudanej transakcji z winy sprzedającej trzeba było anulować akt notarialny. Wtedy ich cierpliwość się skończyła. Stracili ochotę na kupno mieszkania i zainteresowali się budową domu pod miastem.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło
Paradoksalnie z niefortunnego obrotu sytuacji cieszył się mąż pani Agnieszki. Rodowity Francuz wychował się w jednorodzinnym domu i niełatwo było mu mieszkać z rodziną w mieszkanku na warszawskim Mokotowie. Od początku namawiał żonę na dom, ale ona wolała mieszkanie. Zmieniła nastawienie dopiero w obliczu następujących po sobie fatalnych okoliczności, które sprawiły, że ceny nieruchomości kilkakrotnie wzrosły, a rodzina nadal tkwiła w za małym mieszkaniu.– Doczekaliśmy momentu, kiedy oszczędności traciły wartość, kredyt hipoteczny został zawieszony do czasu rozpoczęcia jakiejkolwiek inwestycji, więc żeby nadgonić stracony czas, zaczęliśmy szukać gotowego domu – mówi właścicielka.
Z możliwością dalszych podziałów
Ostatecznie małżeństwo kupiło działkę położoną 27 kilometrów od miejsca poprzedniego zamieszkania. Spodobało im się jej położenie i sąsiedztwo rodzin takich jak oni, czyli mających małe dzieci i dojeżdżających do pracy do miasta. Choć działka nie miała dostępu do kanalizacji, a sieć gazowa przebiegała w odległości 100 m, zdecydowali się wydać na nią 260 000 zł. Miała bowiem wiele innych zalet, a ceny nadal z dnia na dzień rosły.Zachęcający był łatwy dostęp do sieci wodociągowej i elektrycznej (przyłącza kosztowały odpowiednio 6000 i 3500 zł), a gmina zapowiadała skanalizowanie terenu. Słuszność zakupu potwierdzili również architekci, mający zaprojektować dom dla Agnieszki i Lionela. Podczas pierwszej wizyty zakrzyknęli z zachwytem:
Mimo wskazań architektów, którzy sugerowali budowę domu w centrum działki na wprost okazałego wjazdu, małżeństwo zbudowało go z boku. Połowę terenu pozostawili pustą, tak jak to planowali, szukając ziemi. Od początku chcieli kupić możliwie dużą działkę, z myślą o zbudowaniu na niej w przyszłości drugiego domu dla któregoś dziecka lub w celu ewentualnej odsprzedaży niezagospodarowanej części. Z tego powodu ucieszyli się, że działka jest narożna oraz łatwa do dalszych podziałów i wytyczenia niezależnych wjazdów.
Szkoda, że dom musi mieć skośny dach
Panią Agnieszkę rozczarowała informacja, że nie będzie mogła zbudować domu z płaskim dachem. Marzyła o budynku w stylu modernistycznym. Miejscowe przepisy budowlane nakazywały jednak budowę domów z pochylonymi dachami (35–45°) i nie wyższych niż 7 m. W takiej sytuacji małżeństwo zdecydowało się na tradycyjną bryłę.
Właścicielka z ogromną dozą rozsądku napierała na zaprojektowanie niedużego budynku. Postawiła architektom limit 200 m2. Oczywiście nie chciała z małego mieszkania wtłoczyć się do zbyt małego domu, ale starała się powściągnąć typowy rozmach ludzi opuszczających bloki. Liczyła się również z późniejszymi kosztami utrzymania i sprzątaniem. Pierwotny limit został jednak przekroczony o 60 m2.
Z pompą ciepła i inteligentną instalacją
Gazownia wyliczyła, że przyłączenie budynku do sieci gazowej będzie kosztować 15 000 zł. Mimo że architekci przystosowali budynek do ogrzewania gazowego, właściciele podczas budowy zmienili plany. Uznali, że skoro samo przyłączenie gazu jest tak drogie, wolą zainwestować w pompę ciepła. Łącznie z budową dolnego źródła (z trzema pionowymi odwiertami), instalacją c.o. z wodnym ogrzewaniem podłogowym na dwóch kondygnacjach, zbiornikiem na wodę 300 l jej koszt sięgnął 100 000 zł.– Pogodziliśmy się z tak wysokimi kosztami instalacji grzewczej, widząc szereg korzyści, jakie przyniesie nam w przyszłości – mówi pani Agnieszka. – Pierwszą są niskie rachunki za ogrzewanie. W dwukondygnacyjnym domu nie przekraczają 3500 zł rocznie! Spodziewamy się również, że taka instalacja podniesie wartość budynku, jeśli trzeba go będzie kiedyś sprzedać.
Pan Lionel jest zapalonym informatykiem i elektrykiem. Postanowił wyposażyć budynek w system inteligentnej instalacji. Czuł się na siłach samodzielnie go zaprojektować i wykonać, co przyniosło duże oszczędności. Podczas wykańczania budynku położył odpowiednie kable do sterowania na przykład ogrzewaniem, domowymi multimediami, Internetem, elektrycznością, alarmem itp. Obecnie sukcesywnie podłącza elementy inteligentnego systemu. To kolejny atut budynku, podnoszący jego atrakcyjność i wartość.
Kiedy małżeństwo przeszło przez perypetie z nieudanym zakupem mieszkania i gotowego domu, nastąpił… czas cudów. Wszystko zaczęło się dobrze układać. Nawet budowa! Pani Agnieszka organizowała ją samodzielnie, wynajmując kolejnych wykonawców. Mąż musiał poświęcić się pracy zawodowej. Nie zdecydowała się na generalnego wykonawcę, ale na różne ekipy. Zatrudniane zawsze tylko z polecenia, nie zawiodły. Budowa domu trwała od marca 2008 r. do maja 2010 r. Pani Agnieszka nie przyspieszała przeprowadzki, ponieważ był to dla niej okres ciąży i narodzin drugiego dziecka. Wolała odczekać, aż budynek wyschnie, a chemikalia się ulotnią.