Jarek i Jadwiga często zastanawiali się nad budową domu, ale nigdy nie myśleli o tym konkretnie. Paradoksalnie pomogła choroba i szpital. Po kłopotach ze zdrowiem Jarek dostał półroczny urlop, z którym, będąc człowiekiem bardzo aktywnym, nie do końca wiedział co zrobić. - Kochanie, może zbudujemy dom? - zapytał żonę pewnego wieczora.
I następnego dnia zabrał się za szukanie działki, zaczął kupować gazety z branży budowlanej. W efekcie - dokładnie na Wielkanoc - z koszyczkiem, z żoną, synem Jakubem, mamą oraz psem pojechali oglądać działkę.
Żona nie była zadowolona. Nie podobała się jej niewielka, trójkątna działka, która była nieogrodzona i nie było widać jej granic. Jarek natomiast uznał, że działka jest dokładnie tym, czego szukają. - Odległość do przystanku 900 m. Cena 22 dolary za metr, co przy ok. 600 m² dało znośną kwotę. Wodociąg, gaz. A na ulicy latarnie, które podnoszą bezpieczeństwo domu i jego mieszkańców.
Niestety, zabrakło kanalizacji i przez to trzeba regularnie płacić po 130 zł za wywóz szamba. - Natomiast cieszę się, że do centrum Warszawy mamy tylko 14 km, bo jak przeliczam tę odległość na dwa samochody, to i tak wychodzi spora kwota za benzynę - punktuje Jarek, którego do kupna działki nie zniechęcił nawet fakt, że miała ona czterech właścicieli. Zrobił przedpłatę 10 tys. zł, wziął kredyt i po 30 dniach zapłacił resztę. Był to maj 2003 roku.
Projekt domu po liftingu
Przy ustalaniu głównych założeń przedsięwzięcia Jarek postawił na wygodę. Dlatego cieszyła go niewielka powierzchnia placu gwarantująca, że nie będzie spędzał letnich weekendów przy kosiarce. I przystanek autobusowy w pobliżu - przecież pewnego dnia może się okazać, że człowiek nie będzie już jeździł samochodem.
Podobnym kryteriom wyboru podlegał również projekt. Dom miał mieć na parterze pokój dzienny, dwie sypialnie, kotłownię, kuchnię i łazienki - dlatego, żeby było wygodnie mieszkać bez konieczności chodzenia po schodach. Zmieszczenie tego wszystkiego na jednej kondygnacji, przy rzucie 10,5x9,5 m, okazało się naprawdę trudne.
Jarek najpierw zestawił sobie wszystkie projekty, które mu się podobały - rozłożyste, z patio w środku, antresolą. Po kupieniu działki dojrzał do prostego rozwiązania i metodą selekcji wytypował pięć projektów, a potem jeden, który po kilku zmianach można było dostosować do rodzinnych założeń. Zdecydował sie na dom z poddaszem. Początkowo projekt "Archiwojtek" z biura Archis miał mieć 126 m² powierzchni użytkowej. Po podniesieniu ścianki kolankowej o 0,7 m (!) doszło jeszcze prawie 30 m² poddasza.
W kuchni jedno okno zostało usunięte, ponieważ budując dom zgodnie z pierwotnym projektem, musieliby zrezygnować z wiszących szafek, na które nie było miejsca. Okna od strony ogrodowej zostały powiększone, a od strony ulicy podniesione tak, aby dało się wstawić pod nimi zlewozmywak.
Po poszerzeniu wiatrołapu dało się w nim zorganizować bezpośrednie wejście do kuchni - według projektu była ona dostępna jedynie z salonu i jadalni. Schody i łazienka zostały zamienione miejscami, dzięki czemu udało się zorganizować pod nimi prysznic i schowek. Ściana w dużym pokoju została ucięta i tym samym pomieszczenie otworzyło się na hol.
Jarek jest zadowolony ze zmian, żałuje jednak, że postawił w salonie kominek. Dziś wbudowałby go w ścianę i "wpuścił" w pomieszczenie gospodarcze, które się za nią znajduje.
- Pokój dzienny ma 44 m² i chociaż jest połączony z holem to po wybudowaniu dużego kominka i wstawieniu mebli wydaje się za mały - mówi Jarek, jednocześnie podkreślając, że poza tą pomyłką "walka" z metrażem okazała się udana, o czym świadczy to, że bardzo dużo osób chce budować dom według tego samego projektu.
Szybko jak w urzędzie
Bardzo gładko przebiegło załatwianie "papierkowej części" budowy. Urzędnicy zainteresowani niezbyt znaną technologią zgłoszoną we wniosku o pozwolenie na budowę, sami byli ciekawi, jak to wszystko będzie wyglądało i niemal dostosowali szybkość wydawania decyzji do szybkości budowy domu z prefabrykatów.
Kłopot był tylko z budową fragmentu gazociągu - zbliżała się zima, więc nie byli pewni, czy zdążą podłączyć gaz. 50 m zostało wycenione na 5 tys. zł, ale na szczęście wykonawca rozłożył płatność na raty. Błędem było nie wpisanie szamba do projektu domu, ponieważ później należało zrobić dodatkowy projekt i dodatkowo za niego zapłacić.
Dom z prefabrykatów ogrzewany fundamentem
Budowa rozpoczęła się we wrześniu, a już 1 lutego następnego roku można było się wprowadzić. Tempo miało szczególne znaczenie z powodu sprzedaży mieszkania – za lokum wynajmowane niedaleko budowy trzeba było przecież regularnie płacić. Dlatego od września naprawdę zaczął się liczyć czas. To był pierwszy argument za wybraniem technologii z prefabrykatów. Najpierw jednak trzeba było ułożyć fundament.
Już na tym etapie Jarek wybrał system ogrzewania - fundament grzewczy Legalett, a na poddaszu grzejniki blaszane płytowe. Całość zasilana jest dwufunkcyjnym kotłem gazowym z zamkniętą komorą spalania i zasobnikiem c.w.u. Saunier Duval, z którego są bardzo zadowoleni.
Do tego jeszcze kominek, który jednak obecnie służy tylko do „przesuszania” powietrza w domu i budowania klimatu, kiedy przychodzą goście - domownicy uznali, że do dogrzewania domu jest nieekonomiczny, a do tego brudzi.
Przed decyzją o zastosowaniu fundamentu grzewczego Jarek próbował dotrzeć do ludzi, którzy mają takie rozwiązanie. Wtedy jeszcze było to trudne. Zawierzył więc swojemu wewnętrznemu przekonaniu i zaryzykował. Wybrał agregaty wodne, które są troszkę droższe na etapie zakładania, ale tańsze w eksploatacji (dla domu o powierzchni ok. 150 m² jest to 300 zł miesięcznie, a w przypadku systemu elektrycznego - 360 zł).
Ułożenie fundamentu z kopaniem, wymianą gruntu, zagęszczeniem ziemi specjalnym piachem, układaniem styropianu, rur i zalewaniem betonem to roboty na niecały tydzień. Po tym przyszła pora na budowę kondygnacji naziemnej.
Postawili dom z prefabrykatów przed kolacją
Jarek był pod wrażeniem zachodnich technologii, gdzie ściany keramzytobetonowe przyjeżdżają na budowę ocieplone i otynkowane, a budowa całego domu trwa kilka dni. Potem się tapetuje, podłącza urządzenia i można się wprowadzić. W Polsce potrzeba na to kilka miesięcy. Ale i tak jest to szybsze niż tradycyjne technologie.
Po przejrzeniu ofert wszyscy zdecydowali się na dom z prefabrykatów budowany przez firmę Keramzyt-Projekt w systemie ścian keramzytowych Praefa. Keramzytobetonowe ściany są ciepłe i cienkie (nośna ma 15 cm grubości), co pozwalało uzyskać w domu trochę dodatkowej przestrzeni.
- Wiem, że ludzie nie decydują się na dom z prefabrykatów, bo im się to kojarzy z wielką płytą. A to bardzo dobry i ciepły materiał. Do tego odpada wielomiesięczne pilnowanie wykonawców, ponieważ dom powstaje w kilka tygodni. Po postawieniu wystarczy biały montaż, wykończenie ścian, położenie posadzki, montaż osprzętu elektrycznego i można się do domu wprowadzić.
W roku 2003 płaciłem 1600 zł za m², a dziś jest to koszt 2000-2200 za m², w zależności od stopnia skomplikowania bryły - opowiada Jarek i dodaje, że przy obecnych cenach mieszkań, budowa z prefabrykatów jest więcej niż opłacalna.
Ściany jego domu to płyty Praefa, styropian 12 cm i tynk akrylowy baranek 1,5 mm. Kiedy sąsiedzi rano wychodzili z domu był tylko fundament i żadnej ekipy, a kiedy po południu przyszli, zastali już dom bez dachu i stolarki.
Sukiennik ze sturopianu
Strop Praefa był najdroższy i w ogóle nie wchodził w grę. Dlatego wybrali strop typu filigran, ale jego cena również była za wysoka (w tej chwili kształtuje się ok. 200 zł m²). Pozostał styropianowy strop łódzkiej firmy Sukiennik.
Technologia jest bardzo prosta: pustaki ze styropianu wzmacniane kształtownikami blaszanymi, układa się na stemplach, zbroi i zalewa betonem. Strop jest lżejszy i tańszy, do tego lepiej izoluje. Ale trzeba go wykończyć karton gipsem.
Podczas łączenia płyt łatwo o błędy budowlane. W domu Jarka i Jadwigi fachowcy źle zamocowali jedną z płyt i pojawiły się pęknięcia włosowate. Teraz trzeba to poprawić.
Okna PVC Jarek kupił w Pomorskiej Fabryce Okien i ocenia je wysoko, ale dzisiaj wybrałby inne. A przede wszystkim jest zadowolony, że nie ma stolarki drewnianej. - Chcę w domu mieszkać, a nie pracować. Okna drewniane wymagają co kilka lat konserwacji i odnowienia - argumentuje.
Na razie wszystkie ściany w domu pozostają białe. Domownicy pomalują je na kolorowo, jak już cały dom osiądzie i nie będzie niebezpieczeństwa rys włosowatych.
Patyczak na dachu
Więźba została wykonana w technologii Mitek, popularnie nazywanej "patyczakiem" ze względu na bardzo wąskie krokwie. Zdecydowali, że zamiast stawiać poddasze z keramzytobetonu, zrobi je z płyt OSB mocowanych do więźby.
To ściągnięte z kanadyjczyka rozwiązanie pozwoliło obniżyć koszty budowy i jest teraz chętnie wykorzystywane przez innych budujących w tej technologii.
Więźba została obliczona pod dachówkę ceramiczną. - Po co mi taki ciężar nad głową? Wolałem wybrać pokrycie bitumiczne. Początkowo na dachu znalazła się papa, ale okazało się, że jest poprzebijana i przecieka - Jarek opowiada o perypetiach z dachem, który szybko pokryto po raz drugi - gontem.
Tu młodzi fachowcy też popełnili błąd, a dodatkowo materiał był przebarwiony. Firma robiąca dach uznała reklamację i na własny koszt przekazała nowy materiał - dekarze ułożyli go raz jeszcze. Tym sposobem na dachu znajdują się trzy warstwy.
Na razie płotu nie będzie
Kiedy spaceruje się dookoła domu, nie do końca wiadomo, gdzie przebiega granica między działką Jarka a sąsiada - Piotra. Początkowo Piotr chciał ogrodzić swoją posesję, jednak nie było na to czasu. Dziś pomysł padł, a przyjaźń sąsiedzka rozwija się bardzo dobrze.
Kiedyś Jarek mógł w domu Piotra trzymać meble po sprzedaży mieszkania. Później sytuacja się odwróciła i to Jarek miał okazję pomagać sąsiadowi. Na razie posadzili tuje, które dzielą działki. W przyszłości zrobią ogrodzenie.
Dom tańszy od mieszkania?
Jeszcze przed budową Jarek założył, że miesięczne opłaty eksploatacyjne mają być mniejsze niż w warszawskim bloku, gdzie miał mieszkanie wielkości 55 m², na które wydawał ok. 590 zł w 2004 r. W rocznym zestawieniu rachunków największe koszty to ogrzewanie i kanalizacja: 1800 zł ogrzewanie Legalett-em (miesięcznie przy największych mrozach sięga 320 zł, bez przygotowania c.w.u.); 1300 zł wywóz szamba; 360 zł woda; 580 zł przygotowanie c.w.u.; 170 zł wywóz śmieci; 150 zł podatek - razem 4280 zł rocznie. Po podzieleniu tej kwoty na 12 miesięcy wychodzi - 357 zł. Czyli mieszkanie w domu jest miesięcznie tańsze o ok. 230 zł niż w bloku.
- Przy czym dom jest trzy razy większy niż mieszkanie - podkreśla Jarek. - Oczywiście, mam świadomość tego, że w czynszu za mieszkanie część pieniędzy jest odkładana na prace remontowe i konserwacyjne, a ja policzyłem tylko opłaty bytowe. Ale dom jest nowy i przez wiele lat nie będzie wymagał remontów i napraw. Jednak zestawienie pokazuje, że mieszkanie w domu zbudowanym we współczesnych technologiach, jeśli nie jest tańsze, to przynajmniej nie droższe niż życie w bloku.
Plusy
- Projekt jest niewielki, a naniesione poprawki sprawiły, że stał się bardziej funkcjonalny. Wąskie ściany systemu Praefa pozwoliły powiększyć powierzchnię pomieszczeń.
- Wyraźne powiększenie wiatrołapu - pozwala na wstawienie szafy na całą ścianę i wygodne przebieranie się, witanie gości itd.
- Pomieszczenie gospodarcze dostępne z wiatrołapu - w przypadku, kiedy nie ma garażu, umożliwia przechowywanie rowerów czy sprzętu ogrodniczego bez wchodzenia w głąb domu.
Minusy
- Rów melioracyjny przed działką - trzeba przygotować projekt wjazdu na posesję. Nie dość, że projekt jest drogi, to potem musimy zbudować wjazd według przepisów budowlanych, co też kosztuje i tym samym podwyższa koszty budowy domu.
- Okno na klatce schodowej jest za małe, a do tego umieszczone wysoko, co utrudnia jego mycie. Gdyby przesunąć je nieco w stronę podestu, byłoby dostępne z holu na piętrze.
Anna Olszewska-Krysztofiak
Aneta Demianowicz