Dom parterowy z użytkowym poddaszem i garażem; ściany jednowarstwowe z bloczków silikatowych, ocieplone na zewnątrz wełną mineralną (15 cm); dach pokryty dachówką cementową. Powierzchnia działki: 1050 m2 Powierzchnia domu: 165 m2 Powierzchnia garażu 32 m2 Roczne koszty utrzymania domu: 8500–9000 zł |
Przypadek Ewy i Artura to ważna przestroga dla „mieszczuchów”, planujących budowę domu. Ma za zadanie sprawić, by rozważnie wybierali miejsce pod budowę rodzinnego gniazda. Bo życie w oddaleniu od miasta ma swoje blaski i cienie.
Dla wypoczynku i ciszy
Początkowo kupno działki pod miastem Ewa i Artur traktowali tylko jako inwestycję oszczędności. O budowie domu zaczęli myśleć dopiero po jakimś czasie, kiedy dotarło do nich, że choć bardzo lubią własne mieszkanie (37 m2), to męczy ich jego zatłoczone i hałaśliwe otoczenie. Zdecydowali się na przeprowadzkę, aby codziennie, choćby przez chwilę, móc oddychać powietrzem bez spalin i odpoczywać w ciszy wśród zieleni. Wykorzystali do tego celu posiadaną już ziemię, bo była znakomicie położona i uzbrojona (w elektryczność, wodociąg, gaz i miała perspektywę skanalizowania w krótkim czasie).Kiedy po dwóch latach od rozpoczęcia budowy opuszczali miasto, zupełnie nie spodziewali się, że to rozstanie okaże się tak bolesne.
– Już kilka miesięcy po zamieszkaniu na wsi zatęskniłam za wygodą miejskiego życia – mówi pani Ewa. – Dopiero w konfrontacji z szarą rzeczywistością podmiejskiej miejscowości doceniłam, że w Warszawie sklepy i poczty czynne są do późna, a nie tylko do 15. Nie mówiąc już o dostępie do teatru, kina czy lekarza. Okazało się, że miasto jest w wielu dziedzinach wygodniejsze, a po gazetę nie trzeba jechać kilka kilometrów. Po pracy chciałam nadal uczestniczyć w życiu kulturalnym stolicy, ale często sprawiało nam to trudności organizacyjne. Jakiś czas byłam poważnie rozczarowana obrotem spraw.
Oddalona od miasta, za to cicha i tania
Kryzys już minął, a małżeństwo stara się dzielnie stawiać czoło rzeczywistości. Przede wszystkim zlikwidowali konieczność uciążliwych dojazdów do pracy, zatrudniając się w okolicy. I to był znakomity, poprawiający komfort życia, krok.Ponadto, prace w ogrodzie i spacery po okolicy potwierdzają, że tak położona działka daje naprawdę zdrowy wypoczynek. Znajduje się bowiem w pobliżu lasu i w strefie chronionego krajobrazu, więc nie zagraża jej przemysł ani nawet budownictwo wielorodzinne. Mieszkanie w cichej enklawie jednorodzinnych domów ma wiele uroku.
Inwestować, ale nie przeinwestować
Choć wszystko wskazywało na to, że nietypowy układ działki względem stron świata oraz wąski wjazd od strony zachodniej spowodują konieczność zamówienia droższego od katalogowego, indywidualnego projektu, stało się inaczej.Długie terminy realizacji projektu na zamówienie spowodowały, że małżeństwo wybrało projekt z katalogu, a następnie zleciło jego adaptację do istniejących na posesji warunków (autor projektu: Marek Jankowski, autor adaptacji projektu: Wojciech Smółkowski). Bardziej, niż na indywidualnym projekcie, zależało im na prowadzeniu budowy domu równolegle z bratem, by wypracować kolejne oszczędności (ekipy budowlane chętniej podejmowały prace i udzielały rabatów, mając w perspektywie dwie budowy).
– Staraliśmy się nie mieć rozbuchanych potrzeb, by koszt budowy domu nie przekroczył rozsądnych granic, czyli około 550 000 zł – opowiada pan Artur. – Uznaliśmy, że dom to tylko dom i nie ma żadnego powodu do przeinwestowania. Życie daje jeszcze inne ciekawe możliwości rozwoju i wydania pieniędzy.
Świadomie postawili na klasyczny rozkład wnętrz. Na parterze znajdują się: salon częściowo połączony z jadalnią i kuchnią (przy niej spiżarnia) oraz łazienka i gabinet, natomiast na poddaszu – trzy pokoje i wspólna łazienka. Nie chcieli mieć więcej niż dwie łazienki, aby nie generować dodatkowych kosztów i prac porządkowych. Główne zmiany w pierwotnym projekcie dotyczyły powiększenia: garażu (miał pomieścić nie jeden, a dwa samochody) oraz kotłowni (do 10 m2). Natomiast na piętrze przestrzeń nad powiększonym garażem przeznaczyli na większą łazienkę z wygodnym aneksem na pralnię, suszarnię i prasowalnię. Ten krok był szczególnie udany.
Wygodny, mimo nietypowego układu
Uznaliśmy, że dom to tylko dom i nie ma żadnego powodu do przeinwestowania.
Aby przestrzeń dzienna była przez cały rok jasna, wystarczyło doświetlić wnętrza „na przestrzał”, z trzech stron budynku. Właściciele ostrzegają jednak przed zastosowaniem zbyt dużej liczby okien, szczególnie w otwartych wnętrzach, z małą liczbą ścian działowych. Utrudnia to ogromnie funkcjonalne umeblowanie wnętrz. Mieli z tym kłopot podczas urządzania kuchni.
W trakcie wyposażania i meblowania górnej kondygnacji stwierdzili, że poddasze ze skośnymi ścianami to poważna strata przestrzeni, nawet jeśli zaplanowano odpowiednio wysokie ścianki kolankowe. Pod tym względem uznają teraz wyższość nowoczesnej architektury, z pełnym piętrem i płaskim dachem, nad tradycyjną.
Dla mieszczuchów na wsi
Stylowe meble, bibeloty i nadmiar sprzętów nie jest w guście Ewy i Artura, podobnie jak surowa minimalistyczna stylistyka. Starali się więc utrzymać kurs na współczesne i funkcjonalne, ale przytulne wnętrze. Są zadowoleni z osiągniętego efektu, mimo że nie posiłkowali się pomocą fachowców.
Wykańczając budynek na zewnątrz, działali w porozumieniu z rodziną brata. Obu małżeństwom zależało na tym, aby domy, choć różne, harmonizowały ze sobą. Świetnym posunięciem było nieprzedzielenie obu sąsiadujących ze sobą działek wewnętrznym ogrodzeniem. Przestrzeń pozostała otwarta, co ją optycznie powiększa.
– Oswoiliśmy się już z trybem życia na wsi i doceniamy wyższą jakość życia w jednorodzinnym domu w porównaniu z mieszkaniem w bloku – mówi pani Ewa. – Jednak z sentymentem wspominamy życie w mieście. W Warszawie dzieją się często interesujące rzeczy, a dotarcie do nich jest dla nas specjalną wyprawą. Faktem jest, że rozsądnie staraliśmy się wybierać działkę, kładąc nacisk na uzbrojenie terenu i optymalną cenę. Ale kilku aspektów nie byliśmy po prostu wtedy świadomi. Dziś, bogatsi o pewne doświadczenia, radzimy innym, by mając podobne potrzeby do naszych, zamieszkali jak najbliżej miasta.
Zdaniem naszych Czytelników
Gość misio1
11 Oct 2010, 18:25
Jeśli chodzi o oszczędność to w tym wypadku, rezygncja z ogrzewania podłogowego na rzecz elektrycznych mat grzewczych to jakiś debilizm - zwłaszcza przy piecu kondensacyjnym. A turbokominek ma się nijak do oszczedności..
Gość Aleks
11 Oct 2010, 08:26
"Nie mówiąc już o dostępie do teatru, kina czy lekarza. Okazało się, że miasto jest w wielu dziedzinach wygodniejsze, a po gazetę nie trzeba jechać kilka kilometrów". Tak czytam i myślę, że leniwi strasznie jesteście. Chyba, że do teatru chodzicie codziennie. Co do gazety proponuję ...