Drugie życie kredensów. O pracy Matki Kredensowej i rodzinnej stolarni.

Renowacja mebli to nie tylko kwestia estetyki, ale także precyzyjnej pracy z odpowiednimi narzędziami i materiałami. Pola, znana jako Matka Kredensowa, specjalizuje się w przywracaniu życia starym kredensom, pracując wspólnie z ojcem w rodzinnej stolarni. Razem opowiadają o swojej pasji, codziennej pracy i ulubionych narzędziach.

Drugie życie kredensów. O pracy Matki Kredensowej i rodzinnej stolarni.
Högert Technik Narzędzia i akcesoria BHP
Dane kontaktowe:
22 444 73 14

PokażUkryj szczegółowe informacje o firmie

Stolarstwo od zawsze było Waszym planem na życie? Od kiedy się nim zajmujecie?

Pola: Nigdy nie myślałam, że będę w warsztacie. Zaczęło się od jednego kredensu, który zrobiłam na próbę. Teraz pracuję z tatą w jednym warsztacie.
Tata Poli: Stolarstwo zawsze było moim wyborem. Po szkole zawodowej (stolarz) pracowałem jako kierowca tira, ale szybko wróciłem do stolarstwa i zdobyłem tytuł czeladnika. Od 1998 roku mam swoją stolarnię, a od 8 lat pracuje ze mną moja córka.

Czy pamiętasz moment, kiedy obserwując tatę przy pracy, poczułaś, że to może być także Twoja droga?

Szczerze mówiąc, jako dziecko zaglądałam do warsztatu głównie z ciekawości, ale nie przyciągało mnie to na długo. W młodzieńczych latach w ogóle tu nie bywałam. To zmieniło się, gdy zakochałam się w kredensach. Wtedy poczułam, że mam chęć tworzenia i kombinowania.

Matka Kredensowa / Archiwum prywatne

Czy wiedział Pan, że to, co robi, stanie się dla córki inspiracją zawodową?

Absolutnie nie! Zawsze była żywiołowa, wiecznie w ruchu – bardziej piłka niż lalki, to fakt. Ale że kiedyś będzie mi grzebać przy stole stolarskim? Tego się nie spodziewałem. Raczej myślałem, że warsztat to będzie dla niej nuda, a nie inspiracja. A tu proszę – wciągnęło ją konkretnie!

I teraz pracujecie razem! Jak wygląda praca w tej samej stolarni? Jak dzielicie się przestrzenią? Czy jest jakiś podział?

Pola i tata: Praca razem w jednej stolarni to codzienna logistyka. Mimo że przestrzeń jest naprawdę duża, to wiecznie brakuje miejsca – maszyny swoje zajmują, a nasze prace też nie są z tych, co się mieszczą w szufladzie. Na początku miał być jeden kredens, a skończyło się na tym, że Pola musiała dokupić kontener, bo się nie mieściliśmy.

Nie mamy sztywnego podziału – bardziej chodzi o strefy: tu się maluje, tu się szlifuje, a tam robi bałagan. Staramy się o siebie nawzajem dbać, więc czasem jedno drugie po prostu… wygania. Kłótnie o miejsce są na porządku dziennym, ale jakoś zawsze się dogadamy.

Z jakich narzędzi korzystacie najczęściej? Czy macie swoje „must have” w warsztacie?

Tata: Zdecydowanie moim numerem jeden jest wkrętarka – bez niej ani rusz, zwłaszcza, że głównie tworzę nowe meble. Do pracy z surowym drewnem potrzebna jest też grubościówka, piła i wyrówniarka. To taki mój codzienny zestaw startowy – bez niego nie podchodzę do roboty.

Pola: U mnie królują mniejsze narzędzia – skrobak, opalarka, szlifierka – to podstawa przy renowacjach. Jeśli chodzi o większy sprzęt, to najczęściej sięgam po piłę. Moja praca to bardziej detale i wykończenie, więc zestaw mamy trochę inny, ale uzupełniamy się idealnie.       

Staranny dobór najwyższej jakości surowców i światowej klasy proces produkcji gwarantuje niskie zużycie i duza trwałość produktów Högert Technik

Kto komu częściej podbiera narzędzia?

Tata: Ja? Nikomu nic nie podbieram – przecież to wszystko jest moje!

Pola: Na początku to ja podbierałam wszystko, bo nawet nie wiedziałam, co do czego służy. Teraz mam już swoje narzędzia, swoje sprzęty – trochę dzięki współpracom, które pomogły mi się wyposażyć. Ale nie ukrywam – wciąż częściej to ja korzystam z tatowych narzędzi niż odwrotnie.

Tata: No dobra, czasem zdarzy mi się podebrać jakąś nową wkrętarkę, wyrzynarkę Högert Technik … albo farby, jak naprawdę muszę. Jak przychodzi paczka córki, to ja jestem pierwszy, który zagląda do kartonu. Z ciekawości. I żeby jej od razu powiedzieć, co tam jest i co się może przydać.

Odnawiasz nie tylko meble, ale i pamięć pokoleń. Czy czujesz, że Twoja praca ma też wymiar emocjonalny i społeczny?

Oj, zdecydowanie. Na początku nie zdawałam sobie sprawy, że te stare meble potrafią wyciągnąć z człowieka tyle emocji i wspomnień. To klientki uświadomiły mi, że to, co robię, to nie tylko przywracanie do życia starych kredensów, ale często też ocalanie rodzinnych historii. Zdarza się, że przynoszą mi mebel, który stał w kuchni babci przez całe ich dzieciństwo, i płaczą, kiedy odbierają go odnowionego. To momenty, które naprawdę chwytają za serce – i wtedy wiem, że ta praca ma sens dużo większy niż tylko estetyczny.

Planujesz rozwijać swoją działalność o nowe aktywności? Prężnie działasz też na social mediach.

Zdecydowanie – działanie w social mediach sprawia mi dużą frajdę. Dobrze wiedzieć, że to, co robię, podoba się ludziom i że mam grono, które mi kibicuje. Uwielbiam łączyć fizyczną pracę w warsztacie z kreatywnym działaniem online – i myślę, że nigdy nie zrezygnuję z jednej na rzecz drugiej. Obie dają mi radość i satysfakcję.

Staram się także dzielić swoją wiedzą na przykład w ramach mojego kursu online, w którym zebrałam całą wiedzę o odnawianiu drewnianych mebli. Jestem z niego bardzo dumna. Pokazuję tam krok po kroku, jak odnowić stary kredens czy inne meble z duszą. Dla wielu osób to świetny sposób, żeby zacząć własną przygodę z renowacją. 

Budowanie społeczności „kredensiarzy” to coś, na czym bardzo mi zależy – ludzi, którzy kochają odnawiać, tworzyć i dawać rzeczom drugie życie.

Czego uczy się Pan od córki i jej podejścia do renowacji mebli?

Są produkty i rozwiązania, które dzięki Poli poznałem i nawet wprowadziłem do swojej pracy – testujemy czasem razem nowe narzędzia czy materiały. Co mnie najbardziej zaskoczyło, to to, jak ważna jest dziś obecność w social mediach. Całe życie się przed tym broniłem, a teraz widzę, że dzięki temu można dotrzeć z pasją do wielu ludzi. Choć wiem, że odnawianie starych mebli sprawia jej ogromną frajdę, ja zdecydowanie wolę budować nowe rzeczy od zera. Ale myślę, że fajnie się uzupełniamy.

Może pora na własne konto na social mediach? Czasem pojawia się Pan na filmach publikowanych przez córkę.

Moje konto ruszyło niedawno, ale prowadzi je Pola – ja się w tych internetach raczej nie odnajduję, a ona się na tym zna i jej ufam. Nie mam ani czasu, ani głowy do prowadzenia takich rzeczy. Ale dobrze się czuję na filmach Poli, kamera już na dobre zadomowiła się w warsztacie, więc chyba nie mam wyjścia!

Czy planujecie wspólne projekty?

Mamy za sobą jeden wspólny projekt, w którym połączyliśmy siły – i światy! Powstał kompromis: coś, co kocha Pola, czyli kredensy, i coś, co tata zna najlepiej – MDF. Tak narodził się pierwszy nowoczesny kredens w hołdzie babciom. To był piękny, choć sporny czas – razem głowiliśmy się nad wymiarami, materiałami, wykończeniem.

Drugie życie kredensów

Póki co myślimy, co dalej, ale jedno jest pewne – to nie był nasz ostatni wspólny projekt.

źródło:  Högert Technik

zdjęcia: Matka Kredensowa / Archiwum prywatne