Kasia nie była zachwycona. Przez chwilę zastanawiała się nawet, czy nie zrezygnować z umówionego spotkania. I dopiero po namowach zdecydowała się zobaczyć proponowane miejsce.
Jacek Papież od 14 lat pracuje w polskim oddziale – jednego ze światowych liderów w dziedzinie produkcji kompletnych systemów techniki grzewczej. Mieszka w podkrakowskiej miejscowości z żoną Katarzyną, sześcioletnią córeczką Hanką i dwunastoletnim synem Bartkiem. Domownikiem jest również kotka o imieniu Lawenda, która niedawno została dumną mamą czwórki kociaków.
Budowa domu to zadanie dla górali
– To była miłość od pierwszego wejrzenia – uśmiecha się Jacek wspominając wizytę za miastem sprzed kilku lat. – Problem polegał jednak na tym, że działka, która spodobała się nam najbardziej, nie była przeznaczona na sprzedaż. Pozostałe miały poważny feler w postaci linii energetycznej przebiegającej przez ich środek. Pomimo, że byliśmy autentycznie zafascynowani tym miejscem, zaczęliśmy się wahać. Trwało to na tyle długo, że kiedy przyjechaliśmy tu po raz kolejny, okazało się że wszystkie działki są już sprzedane. Zrobiło nam się smutno, bo w pewien sposób czuliśmy się już związani z tym miejscem. Poprosiliśmy pośrednika, aby odnalazł właściciela przyległego terenu. Udało się. I w ten sposób w 2004 roku działka, która od początku wpadła nam w oko, stała się naszą własnością.
– Właściwie to nakreśliliśmy nawet dokładny projekt, który został następnie fachowo przerysowany przez architekta – wspomina pan domu. – Budowa, do której zatrudniliśmy górali, ruszyła 13 maja 2005 roku i przebiegała niezwykle sprawnie. Na święta Bożego Narodzenia przewoziliśmy już rzeczy do naszego domu. Budynek wymagał wówczas jeszcze wielu prac wykończeniowych, ale sylwestra obchodziliśmy już na nowym miejscu.
Bale użyte do budowy mają grubość 30 centymetrów. To w zupełności wystarcza, aby dom charakteryzowała dobra izolacyjność termiczna. Drewno jest tak doskonałym izolatorem, że wszelkie dodatkowe ocieplenia ścian są całkowicie zbędne.
Jacek i Katarzyna, pomimo entuzjazmu dla konstrukcji drewnianej, nieco obawiali się, czy grube bale, pracując pod wpływem zmian temperatury oraz wilgotności, nie zaczną po pewnym czasie pękać. Okazało się, że górale znają prosty sposób zapobiegania takim niespodziankom. Z żelazną konsekwencją usuwali rdzenie pni wykorzystywanych do budowy.
Do budowy domu wykorzystano bale świerkowe i jodłowe, które nie były w żaden sposób impregnowane. Połączono je ze sobą na tzw. ząb |
– Taki zabieg w znaczącym stopniu redukuje naprężenia wzdłużne i w konsekwencji drewno nie ulega uszkodzeniom – stwierdza Jacek Papież. – Poszczególne bale połączone są bez użycia gwoździ na tzw. zamek. Sposób ten nie tylko dobrze wiąże konstrukcję, ale nie wymaga również dodatkowych uszczelnień. Niezbędna jest natomiast niezwykła wręcz precyzja wykonania. Moim zdaniem, jeśli ktoś buduje dom drewniany z grubych bali, to powinien zatrudniać wyłącznie górali. Ich biegłość w obróbce drewna jest naprawdę niezwykła. Znają ponadto wiele uświęconych tradycją sposobów wykonywania różnych elementów domu i niektórych tajemnic zazdrośnie strzegą.
Doskonałe zespolenie bali tworzących ściany jest nie tylko skuteczne ze względów konstrukcyjnych. Zapewnia ono również komfort cieplny we wszystkich pomieszczeniach domu. Termoizolacja z wełny mineralnej znajduje się w dachu pokrytym dachówką cementową przypominającą gont. Wełna mineralna ułożona jest również w stropie oddzielającym parter od poddasza, ale tam pełni rolę wyciszenia pomiędzy kondygnacjami.
Woda z połaci dachowych zbierana jest przez rynny wykonane z wydrążonych kloców drewna, a następnie odprowadzana w dół po łańcuchu |
Ciekawostką podkrakowskiego domu jest to, że nie zastosowano w nim tradycyjnych rynien. Woda z połaci dachowych jest zbierana przez wydrążone rynny drewniane, a następnie ścieka do studzienki po zwisających z nich łańcuchach. Dalej przez system rur zakopanych w ziemi odprowadzana jest do zbiornika na deszczówkę.
– Wybraliśmy to nietypowe, regionalne rozwiązanie, gdyż pasuje do stylu domu, a poza tym jest sprawdzone oraz... bardzo malownicze – podkreśla Jacek. – Na przykład zimą łańcuch pokrywa się grubą warstwą lodu i wygląda to niezwykle atrakcyjnie.
Układanie w drewnianym domu przewodów elektrycznych można wykonać na dwa sposoby. Albo prowadzi się je na zewnątrz, po ścianach (co jest proste, ale nie wygląda zbyt estetycznie), albo też można ukryć je w ścianach, ale to już naprawdę wyższa szkoła jazdy.
O ile w przypadku domu murowanego lub drewnianego wykańczanego wewnątrz płytami gipsowo-kartonowymi zadanie takie jest stosunkowo proste, o tyle w budynku takim jak dom Katarzyny i Jacka wymaga niezwykłej precyzji. Otwory na przewody muszą być bowiem nawiercone w balach jeszcze przed ich ułożeniem.
Niezbędne jest zatem dokładne zaplanowanie, w których miejscach mają znaleźć się gniazdka elektryczne oraz wyłączniki. W ścianach domu nie ma tzw. puszek rozgałęziających. Rozdzielnia elektryczna znajduje się w piwnicy, a wszelkie przewody prowadzone są bezpośrednio do miejsc docelowych.
Ściany jak obrazy
Dom ma powierzchnię 240 m² i jest w całości podpiwniczony. W podziemnej kondygnacji znajduje się garaż oraz pomieszczenia gospodarcze. Mur piwnicy wykonany jest z kamieni połączonych zaprawą.
Parter ma charakter otwarty, a osią tej kondygnacji jest nowoczesny kominek wystylizowany na wiejski zapiecek |
– Nie wykonywaliśmy natomiast fugowania – mówi pan domu. – Bez ozdobnych spoin ściana wygląda bardziej tradycyjnie. Część mieszkalna domu składa się z parteru, poddasza użytkowego oraz niezwykle przydatnej kondygnacji dodatkowej.
W pokoju Bartka znajdują się schody prowadzące do pomieszczeń gościnnych wygospodarowanych pod szczytem dachu |
Katarzyna i Jacek uważają, że naturalne nielakierowane ściany z drewna wymagają niewielu ozdób. Często wahają się nawet, czy powiesić kolejny obraz.
– Drewniana ściana sama w sobie jest przecież obrazem – podkreśla Jacek. – Rysunek drewna, sęki i przebarwienia tworzą naprawdę niepowtarzalne kompozycje. Konsekwencje są takie, że w naszym domu więcej obrazów leży w zacisznych schowkach, niż wisi na ścianach. Oboje z żoną lubimy natomiast kwiaty i to one stanowią najważniejszą ozdobę wnętrz.
Stylizowany kominek na parterze został wykonany przez ludowych fachowców. W klasycznej skorupie znajduje się jednak nowoczesny wkład kominkowy z szybą. Dym odprowadzany jest przez prefabrykowany komin szamotowy .
– Jego niewątpliwą zaletą jest to, że podczas pracy akumuluje ciepło i dodatkowo ogrzewa pomieszczenia, przez które przechodzi, a więc naszą sypialnię oraz korytarz na poddaszu. Kominek opalany jest drewnem, które gromadzimy w podcieniu od zachodniej strony domu. Mamy więc dodatkowe źródło ciepła na wypadek wyłączenia prądu, jako że sercem systemu grzewczego jest...
... pompa ciepła
Ciepło w domu zapewnia urządzenie wyprodukowane przez firmę Viessmann o nazwie „Vitocal 300”. Ma ono moc 8,6 kW i współpracuje z ułożonym w ogrodzie kolektorem poziomym, który składa się z 8 pętli o długości 100 m każda. Rury ułożone są na głębokości 1,3 – 1,4 m, to znaczy około 15 cm pod strefą przemarzania. Warto pamiętać o tej zasadzie. Kolektor położony zbyt głęboko nie regeneruje się bowiem odpowiednio szybko, a położony zbyt płytko sprawia, że pompa nie działa jak należy.
Pompa ciepła ustawiona jest w piwnicy. Oprócz niej znajdują się tam jeszcze: zbiornik ciepłej wody użytkowej Vitocell 100-B o pojemności 300 litrów oraz zbiornik buforowy magazynujący ciepłą wodę grzewczą. Pompa jest bowiem zaprogramowana w taki sposób, aby pracowała w czasie, kiedy obowiązuje druga taryfa energetyczna i prąd jest tańszy. Pozwala to na dodatkowe oszczędności podczas pracy urządzenia.
Na parterze domu zainstalowane jest ogrzewanie podłogowe, natomiast na poddaszu odpowiednio dobrane grzejniki. Prawidłowe i efektywne działanie systemu wymaga zatem zastosowania dwóch modułów sterujących obiegami grzewczymi – „Viessmann Divicon”. Pierwszy obsługuje podłogówkę na parterze i w części piwnicy, drugi grzejniki na piętrze. Takie rozwiązanie jest niezbędne, gdyż temperatura wody płynącej w ogrzewaniu podłogowym powinna być niższa niż tej, która zasila grzejniki.
Dom Katarzyny i Jacka widziany od strony południowej |
– Ogrzewanie działa bardzo sprawnie, a warto podkreślić, że stawiamy przed nim naprawdę trudne zadania – mówi Jacek Papież. – Zależało nam na dużych przeszkleniach od wschodu i południa. Dom staje się wówczas jasny i pełen słońca. Sceptycy ostrzegali nas, że duże okna to duże straty ciepła i chłód. Nie mieli racji.
Najpiękniejsze miejsce na świecie
– Mamy pewność, że nasz dom jest budynkiem zdrowym, gdyż materiały użyte do jego wzniesienia były naturalne – podkreśla pan domu. – Nie nasączaliśmy drewna chemią, która przez długie lata oddziałuje później na ludzki organizm. Część znajomych przestrzegała nas, że drewno to surowiec nietrwały. Szczególnie jeśli nie jest zabezpieczone specjalnymi środkami impregnującymi. Tymczasem niektóre domy w Chochołowie liczą już ponad dwieście lat. Taka rekomendacja jest dla mnie wystarczająca i wierzę, że nasz dom przetrwa wiele pokoleń. W każdym razie dzieci i wnuki będą miały co myć.
– Należy to robić podczas letnich miesięcy, kiedy temperatura powietrza jest na tyle wysoka, że pozwala na szybkie wysychanie wyszorowanych powierzchni. Ściany myje się tradycyjnie za pomocą szczotek oraz przy użyciu wody z szarym mydłem. Należy to zrobić zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz domu. Solidne umycie domu o powierzchni 240 m², to dla dwóch osób jakieś trzy, cztery dni solidnej pracy. Zasadowy odczyn mydła rozpuszczonego w wodzie doskonale konserwuje drewno i czyni je bardziej trwałym.