Poprzedni dom Grażyna i Tomasz dopasowali do rodziny wychowującej dzieci, obecny - do dwojga ludzi niedługo kończących pracę zawodową. Z myślą o przyszłej emeryturze poprosili architektów o zaprojektowanie budynku energooszczędnego, koniecznie z ogrodem zimowym i z instalacjami obniżającymi koszty eksploatacji.
Dom murowany, parterowy z użytkowym poddaszem i garażem; ściany z bloczków silikatowych i styropianu o grubości 20 cm; dach pokryty płaską blachą powlekaną układaną na rąbek stojący.
Powierzchnia działki: 1800 m2.
Powierzchnia użytkowa domu: 266 m2.
Powierzchnia garażu: 29 m2.
Roczne koszty utrzymania budynku: 15 008 zł.
Poprzednia siedziba przez lata dawała rodzinie ponadstandardowy komfort mieszkania, miała powierzchnię 300 m2 i super wygodne pomieszczenia. Niestety, znajdowała się w lesie i po pewnym czasie zacienienie zaczęło Grażynie przeszkadzać.
Właścicielka wzięła sprawy w swoje ręce! Zapragnęła jeszcze przed przejściem na emeryturę zamieszkać w budynku pełnym słońca, z szerokimi widokami. Tak długo namawiała na niego Tomasza, aż w końcu uznał ten pomysł za mniej absurdalny, niż wydawało mu się to na początku. Zgodził się pod warunkiem, że nie on będzie obsługiwał budowę (jest bardzo zapracowany).
MNIEJSZY I EKOLOGICZNY
Para rozdzieliła obowiązki związane z budową - Tomasz zajął się zarabianiem na tę inwestycję, natomiast Grażyna - sprawami organizacyjnymi. Nie miała z tym żadnego problemu, gdyż ma doświadczenie w zarządzaniu w biznesie. Umiejętnie określiła cel i plan działania.
Bryła z wnętrzami mieszkalnymi jest dwukondygnacyjna i przykryta wielospadowym dachem, natomiast z pomieszczeniami gospodarczymi i garażem - parterowa z dachem płaskim. Pod wysuniętym stropodachem garażu poprowadzono ścieżkę do wejścia. Przy domu wzniesiono wiatę na drugi samochód.
Murowana konstrukcja ogrodu zimowego jest integralną część budynku. Zamknięto ją aluminiowymi oknami z dwoma szybami. Okna reszty pomieszczeń mają trzy szyby, a te na parterze chronią żaluzje fasadowe. W połaci dachu zamontowano okna kolankowe.
- Na początku ustaliłam, od jakiej wartości inwestycji wychodzimy, a jako cel postawiłam wzniesienie domu mniejszego niż poprzedni, energooszczędnego, użycie możliwie najlepszych i sprzyjających zdrowiu mieszkańców materiałów - opowiada właścicielka.
- W trakcie budowy rzeczywistość zweryfikowała niektóre zamierzenia, np. podczas ocieplania jesienią murów z bloczków silikatowych wraz z architektami zdecydowałam, że zamiast zaplanowanej wełny mineralnej użyję styropianu, ponieważ ten nie zamoknie z powodu ewentualnej szarugi. Jednak, ogólnie ujmując, starałam się trzymać ustaleń z projektu, skoro jego autorzy - architekci i my spędziliśmy nad nim aż 9 miesięcy, cyzelując rozmaite detale. Unikanie spontanicznych zmian było konieczne ze względu na nienaruszenie wyznaczonych parametrów energooszczędności.
Zgodnie z naszą prośbą, projektanci rozrysowali bryłę nowoczesną i prostą - poprzedni dom miał kształt tradycyjny - ale nie nadmiernie wyróżniającą się na tle innych budynków. Słowem - z rozmysłem tworzyliśmy dom prosty, funkcjonalny, energooszczędny, pasujący do otoczenia. Miał nam zapewniać wygodę, bez nadmiernie angażującej obsługi związanej z konserwacją dachu, elewacji i tarasów - poprosiliśmy o zaplanowanie wykończeń odpornych na zmienne warunki klimatyczne.
Prosta bryła nie oznacza, że oczekiwaliśmy dachu płaskiego. Wręcz przeciwnie - optowaliśmy za ukośnym, aby uniknąć kłopotów z przeciekaniem połaci. Przyznaję, na samym początku projektowania miałam głowę pełną pomysłów. Wyszłam od domów ekologicznych i kopułowych, ciągu Fibonacciego i złotej proporcji. Te odjechane plany zdusił w zarodku architekt, mówiąc "budynek będzie na tyle ekologiczny i innowacyjny, na ile pozwolą umiejętności wykonawców - oni budują tylko tak, jak potrafią". Argument był celny! Natychmiast sprowadził mnie na ziemię i skończyło się na prostej bryle w stylu modern country - tak określiła ją znajoma z Kanady.
Taras od południa ma 30 m2. Wykończono go deskami z termojesionu. Stoi na nim pergola z profili aluminiowych, na której można rozwinąć markizę.
Cały drugi taras znajduje się pod stropem parteru, w północno-zachodnim narożniku. Posadzkę wykończono płytami betonowymi (40 × 60 cm), identycznymi jak na podjeździe i ścieżkach.
Patrząc z perspektywy doświadczeń z późniejszej budowy, dobrze się stało. Pierwsze zderzenie z rzeczywistością dotyczyło materiałów. Chcąc wspierać krajowych przedsiębiorców, skompletowałam je głównie od nich, wybierając te o najwyższej jakości. Wyjątek zrobiłam np. w odniesieniu do specjalistycznych izolacyjnych bloczków szwajcarskiego producenta, przeznaczonych do położenia obwodowo na ławach fundamentowych. Niestety, murarze i project manager, któremu na początku zleciłam opiekę nad budową, zignorowali ten niestandardowy element ścian, chociaż był zaznaczony w projekcie. Zorientowałam się, że go nie zastosowali, kiedy mury parteru były już gotowe.
Wskutek tej wpadki manager został zwolniony, a ja stałam się szefem budowy. Wtedy pojęłam, co architekt miał na myśli, mówiąc "wykonawcy pracują tak, jak potrafią" i że muszę sama pilnować realizacji założeń, bo inaczej trud włożony w drobiazgowy projekt pójdzie na marne. Choć początkowo traktowałam pierwszą ekipę jako generalnego wykonawcę, po zakończeniu stanu surowego rozstałam się z nią.
Do wykańczania angażowałam kolejnych fachowców, ale niektórzy lekceważyli mój misternie ułożony plan robót. Przykładowo - producent zadaszenia ogrodu zimowego spóźnił się o 3 miesiące. Taki brak profesjonalizmu jest niedopuszczalny, nie jestem do niego przyzwyczajona, więc... musiałam zmienić nastawienie do wykonawców. Gdy ich niesłowność dała mi w kość, odpuściłam budowanie według planu. Zadzwoniłam do ekipy, która wykańczała poprzedni dom i cierpliwie zaczekałam na nią kilka miesięcy.
Właściciele zaprojektowali oświetlenie wspólnie z architektką wnętrz. W strefie dziennej umieścili lampy dekoracyjne oraz użytkowe. Celowo nie wykończyli tynkiem sufitu wylanego z żelbetu - zależało im na tym, żeby surowa faktura i kolor betonu nadały pomieszczeniom nowoczesny industrialny charakter. Otynkowali i pomalowali tylko ściany. Nad wodnym ogrzewaniem podłogowym zastosowali płyty gresu.
Od strony południowo-zachodniej salon łączy się z ogrodem zimowym (właściciele mogą oddzielić pomieszczenia, używając składanego szklanego przepierzenia). Przy południowej ścianie zewnętrznej znajduje się koza o wysokiej efektywności grzania i akumulująca ciepło przez 10 godzin (w palenisku ma płyty wermikulitu, na zewnątrz kafle).
TANIA EKSPLOATACJA
Ważną kwestią dla Tomasza przy projektowaniu domu na czas emerytury, była ekonomia późniejszego użytkowania. Prewencyjne ograniczenie kosztów eksploatacji stało się ważne po tym, gdy okazało się, że nie potrafi, z żoną, zdecydowanie ograniczyć powierzchni użytkowej w porównaniu z poprzednio zajmowaną, a obojgu zależy na pomieszczeniach o wysokości 3,5 m (kubatura budynku to 1218 m3).
Architektura: Kinga Brix-Grobelny i Seweryn Grobelny, K.S. Architekci; Rzut parteru i parteru po zmianach
- Szybko zrozumieliśmy, że na tym etapie życia (i na przyszłej emeryturze) najbardziej liczy się dla nas wygoda - mówi Tomasz. - Uznaliśmy, że przestrzeń dzienna musi zapewniać komfortowe warunki do życia i przyjmowania gości, prywatna - ma być oddzielona i ulokowana na wyższej kondygnacji.
Poprosiliśmy architektów o zwartą dwukondygnacyjną bryłę, z oranżerią, oddzielnym pokojem TV, miejscami do pracy i do wypoczynku (m.in. z sauną fińską), rozbudowanym zapleczem gospodarczym (w części północnej, przy garażu, ulokowali aneks do majsterkowania, w osobnym pomieszczeniu - dodatkową kuchnię i szafki, w kolejnym - kotłownię, pod klatką schodową spiżarnię).
Grażyna jest zadowolona z rezygnacji ze ścianki oddzielającej jadalnię od kuchni (podczas projektowania domu chciała ją tu mieć), gdyż powstało wnętrze przestronne i jasne. Zamiast ściany zaplanowała dużą wyspę kuchenną z kuchenką indukcyjną, nad którą zawiesiła efektowny i efektywny okap w kształcie lampy. Elementy dębowe powtórzyła w całym budynku.
Zgodnie z zaleceniami, dotyczącymi domów energooszczędnych, autorzy projektu również nasz odpowiednio usytuowali względem stron świata, od południa i zachodu przewidzieli duże przeszklenia w celu lepszego oświetlenia pomieszczeń i okresowego ich dogrzania energią słońca. Wyposażyli okna w fasadowe żaluzje, z kasetami ukrytymi pod tynkiem. Od strony południowo-zachodniej ulokowali marzenie żony, czyli ogród zimowy o powierzchni 22 m2. Natomiast na granicy z salonem - składaną szklaną ścianę, dzięki której możemy odgrodzić oranżerię na czas mrozów, albo wpuścić do strefy dziennej zgromadzone w niej ciepło.
Wiem, że domy energooszczędne wyposaża się w wentylację mechaniczną z odzyskiem ciepła, lecz my tego nie zrobiliśmy. Przyjęliśmy bowiem, że dom ma być łatwy w obsłudze, a w takim układzie trzeba wymieniać filtry, odgrzybiać kanały, serwisować centralę. Architekci zadbali zatem o dobrą wentylację grawitacyjną. Do systemu grzewczego włączyli kondensacyjny kocioł na gaz z sieci oraz pompę ciepła do podgrzewania wody, w instalacji na parterze ogrzewanie podłogowe, na poddaszu grzejniki ścienne. Mamy dużo urządzeń na prąd, planujemy więc zamontowanie ogniw fotowoltaicznych. Dopinguje nas do tego prognoza wzrostu ceny energii elektrycznej.
Właściciele szczególnie lubią galerię obrazów, którą zaaranżowali na wysokich ścianach wokół klatki schodowej (schody o dwóch biegach i spocznik wykończyli granitem z niebieskimi inkluzjami). Przestrzeń oświetla światło dzienne padające pionowo przez duże świetliki w dachu.
Planując dom na emeryturę Grażyna i Tomasz wybrali kilka określeń i wartości, które uznali za nienaruszalną bazę i odnosili się do niej, gdy bombardowały ich rozmaite oferty, pokusy, możliwości. Słowa-klucze to ekologiczny, prosty, funkcjonalny, niekłopotliwy przy użytkowaniu, dopasowany do potrzeb, z polskich materiałów. Bardzo ułatwiały podejmowanie decyzji, eliminowały rozterki i wątpliwości! Dzięki reżimowi, narzuconemu im samym, udało się im nie przekroczyć kosztorysu opracowanego przez architektów.
Ceny niektórych przyłączy, instalacji, urządzeń:
Przyłącze gazu z sieci - 5300 zł.
Instalacja c.o. - 60 000 zł.
Ogród zimowy - ok. 100 000 zł.
Koszty, i gdzie można zaoszczędzić na eksploatacji
Utrzymanie domu rocznie kosztuje 15 008 zł.
Opłaty za gaz z sieci wynoszą w lecie miesięcznie 300 zł (6 × 300 zł = 1800 zł), w zimie 600 zł (6 × 600 zł = 3600 zł). W okresach przejściowych właściciele rozpalają ogień w kozie grzewczej, wydając na pocięte drewno 600 zł.
Rocznie zużywają prąd za 3600 zł. Opłaty za wodę z wodociągu, z odprowadzaniem ścieków do kanalizacji zbiorczej to 1540 zł (4 × 385 zł), plus tabletki do urządzenia zmiękczającego 160 zł i filtr do odwróconej osmozy 300 zł. Usługa odbioru śmieci to wydatek 648 zł (12 × 54 zł), monitoring 660 zł (12 × 55 zł).
Inne koszty: ubezpieczenie domu 900 zł; podatek od nieruchomości 1200 zł.
Trafne decyzje i rady właścicieli
Grażyna - Polecam współdziałanie z architektami budynków i wnętrz oraz traktowanie ich wkładu jako równorzędnych. Na każdym etapie wykonawcy powinni otrzymać szczegółowe projekty, bo ułatwiają im pracę i ograniczają błędy. Jednak uwaga - przygotowanie koncepcji wymaga sporo czasu. Do sporządzenia projektu budynku, szukałam architektów specjalizujących się w domach ekologicznych. Ostatecznie nawiązałam kontakt z parą, której pracownia była najbliżej naszej budowy. To ułatwiło nam tworzenie projektu i konsultacje w trakcie budowy.
Wykonawcy wielokrotnie wystawili na próbę moją cierpliwość. Na okres budowy wyleczyłam się z perfekcjonizmu koniecznego w biznesie, a wdrożyłam w życie japońską filozofię wabi sabi, m.in. promującą sztukę akceptowania niedoskonałości i zachowania pogody ducha wbrew przeciwnościom. Kiedy coś się nie udawało, zaczynałam myśleć, jak to twórczo wykorzystać, zachowując szczegóły projektu i nie tracąc energii na złość.
Tomasz - Architekci precyzyjnie dobrali elementy wpływające na energooszczędność, dlatego sami niczego nie zmienialiśmy. Dobrzy specjaliści są warci dużej zapłaty za pracę. Zmieniliśmy inspektora nadzoru, ponieważ dopiero drugi wykazał się wiedzą i doświadczeniem budowlanym, był naszym stronnikiem w sporach z wykonawcami. Świetnie obsługiwał budowę, dawał nam poczucie bezpieczeństwa.
Potrzebujemy dwóch tarasów - jednego położonego od południa, bowiem żona woli wypoczywać na słońcu, drugiego od strony północnego-zachodu, bo ja preferuję wypoczynek w cieniu i chłodzie. Inaczej, niż w poprzednim domu, urządziliśmy zaplecze garażowe. Pod dachem umieściliśmy pomieszczenie z pojedynczym stanowiskiem do garażowania, a przy domu - wiatę na drugie auto. Wcześniej rzadko wprowadzaliśmy dwa samochody do dużego garażu.
Małżeńską sypialnię, usytuowaną od zachodu, od razu wyposażyliśmy w instalację z klimatyzatorem o dużej mocy. Po otworzeniu drzwi, urządzenie chłodzi również sąsiednie pomieszczenia. Instalacja ta często się przydaje!
Od ponad dwudziestu lat w przystępny sposób opisuje domy i ogrody Czytelników. Współpracowała z kilkoma znanymi poradnikami budowlanymi. Jest autorką tekstów i zdjęć. W wolnych chwilach z przyjemnością zajmuje się własnym ogrodem.
Metodą permakulturową uprawia w nim zarówno rośliny ozdobne, jak i zioła, warzywa itp. Amatorsko interesuje się architekturą, ogrodnictwem, ornitologią, sportem, filmem. Uwielbia podróżować, poznawać nowych ludzi i miejsca. Jeżeli potrzebuje wypocząć, najchętniej wyjeżdża nad morze, poza sezonem wakacyjnym.
i dlatego ja odpisałam, że dla wielu moja rzeczywistość z domem 150 m2 całkowitej dla dwóch też jest objawem rozrzutności w iście amerykańskim stylu
Ich zdaniem (tych minimalistów, z którymi dyskutowałam) dla 2 osób najlepszy na starość jest dom na zgłoszenie 35 ...
1 godzinę temu, Elfir napisał:
U zamożnych Amerykanów na emeryturze domy "na starość" po 200 m2 nie są niczym dziwnym.ci.
Słowo klucz...dlatego wcześniej napisałem to co napisałem...
Dnia 2.07.2020 o 16:00, Budujemy Dom - budownictwo ogólne napisał:
I sąsiedzi z wnukami i cała ulica z wnukami.
U zamożnych Amerykanów na emeryturze domy "na starość" po 200 m2 nie są niczym dziwnym. Rodzina (wnuki) czasem przyjeżdża na całe lato.
Sypialnie ...