Nasz generalny wykonawca popełniał masę błędów podczas budowy!
Nasz generalny wykonawca popełniał masę błędów podczas budowy!
Wiola i Piotr dokładnie wiedzieli, jak ma wyglądać układ i wielkość pomieszczeń w ich domu. Żadna gotowa koncepcja nie spełniała tych oczekiwań, dlatego plan narysowali sami. Potem poprosili architektów o zaprojektowanie bryły, która... nie miała przykuwać uwagi przechodniów!
Dom murowany, parterowy z użytkowym poddaszem i garażem; dwuwarstwowe ściany z poryzowanych pustaków ceramicznych o gr. 36 cm i styropianu o gr. 15 cm; dach pokryty dachówką cementową szkliwioną.
Powierzchnia działki: 1500 m2.
Powierzchnia użytkowa domu: 230 m2.
Powierzchnia garażu i kotłowni: 24 + 12,40 m2.
Roczne koszty utrzymania budynku: 12 512 zł.
Z kształtu działki o wymiarach 45 × 32 m i ustalonego przez właścicieli układu pomieszczeń wynikał prostokątny zarys rzutu dwukondygnacyjnego budynku. Zgodnie z życzeniem, tradycyjna bryła została zaprojektowana bez architektonicznych fajerwerków, lecz mimo to nie jest zupełnie niezauważalna na tle innych domów. To głównie zasługa jej prostego kształtu i szaty zewnętrznej.
Projekt domu w zgodzie z własną wizją
Dom Wioli i Piotra wyróżnia spośród innych wyraziste boniowanie na ścianach garażu i wykuszu z jadalnią, które podkreślono dwoma kolorami tynku. A co było najważniejsze podczas tworzenia pomieszczeń?
Projekt: właściciele oraz Zbigniew Raźniewski i Lidia Świderska; Rzut parteru i rzut parteru po zmianach
- Nie mogłam dobrać żadnego gotowego projektu, który by miał spiżarnię przy kuchni, szatnię przy wiatrołapie i pralnię przy sypialniach - mówi Wiola. - Niby podstawowe wymagania, a jednak pojawił się z nimi problem. Absolutnie nie chciałam rezygnować z żadnego z nich, bo powinien je mieć każdy wygodny rodzinny dom o powierzchni powyżej 200 m2. Bryła miała być ładna, ale skromna, bez krzykliwych detali architektonicznych.
Choć podobają mi się współczesne klocki z płaskim dachem, zgodnie z nakazami MPZP nasz dom musieliśmy przykryć ukośnym. Wybraliśmy dwuspadowy, bez lukarn - wymarzyłam sobie, że przez ukośne dachowe okno w małżeńskiej sypialni będziemy oglądać niebo i gwiazdy. Rysowanie pomieszczeń rozpoczęliśmy od salonu połączonego z jadalnią. Razem ich powierzchnia wynosi 45 m2 i teraz trudno mi uwierzyć, że całe poprzednie mieszkanie miało tylko tyle metrów. Jadalnia łączy się przez wysoki barek z kuchnią, przy której umieściliśmy spiżarnię.
Na parterze zaplanowaliśmy jeszcze gabinet z funkcją pokoju gościnnego i łazienkę z prysznicem. Choć początkowo trzy sypialnie na poddaszu miały mieć po 12 m2, wyszły większe. Sypialnia małżeńska ma aż 25 m2 i dziś widzę, że dobierając wielkość pomieszczeń, wpadliśmy w typową pułapkę użytkowników ciasnego mieszkania. Sypialnie są ustawne, bo podczas budowy podwyższyliśmy ścianki kolankowe. Tak podpowiedział nam kolega i dobrze, że go posłuchaliśmy.
Rodzinna łazienka ma prysznic, wannę, dwie umywalki oraz oddzielony aneks z pralnią i suszarnią. Każdemu polecam taki układ! Nie zapomnieliśmy o niezbędnych schowkach. W pokoju córki przewidzieliśmy garderobę, a między wiatrołapem i garażem - gospodarczy składzik. Od marca tego roku, po zmianie kotła na gazowy, mamy miejsce na sprzęt w kotłowni za garażem.
Choć Wioli zależało, żeby dom nie przyciągał uwagi przechodniów, nie do końca tak się dzieje. Wzrok przyciągają ładna zwarta bryła, boniowanie na ścianach, wybrukowane kostką betonową nawierzchnie komunikacyjne.
Najpierw z kotłem na paliwa stałe, teraz na gaz
- W fazie projektowej zamierzałem wyposażyć dom w gruntową pompę ciepła i wentylację mechaniczną z rekuperatorem. Sadziłem, że niezbędne urządzenia zgromadzę w przechodnim pomieszczeniu między wiatrołapem i garażem - dodaje Piotr.
- Ale po ostatecznym skosztorysowaniu tego rodzaju systemu grzewczego i wentylacyjnego, nie zaakceptowałem horrendalnie wysokich kosztów instalacyjnych, ponieważ przekraczały 120 000 zł. Postanowiłem ogrzewać dom i c.w.u. automatycznym kotłem na paliwa stałe. Myślałem, że urządzenie trafi do istniejącej kotłowni, lecz zmieniłem zdanie po wizycie u znajomych. W ich kotłowni zorientowałem się, że nawet nowoczesny kocioł na groszek wytwarza brud, pył, gorąco, a opał zajmuje sporo miejsca.
Poprosiłem architektów o doprojektowanie za garażem odpowiedniego pomieszczenia, ma 12,4 m2. To był doskonały ruch! System grzewczy z kotłem na groszek, podłogówką na parterze i w łazienkach oraz płytowymi grzejnikami w pokojach na poddaszu działał przez kilka lat. Ponieważ w pierwszym sezonie grzewczym postanowiliśmy nie opuszczać jeszcze mieszkania w mieście, poleciłem napełnić instalację w domu na wsi glikolem, nie wodą. Glikol kosztował 2000 zł, a dzięki niemu miałem pewność, że instalacja nie zamarznie.
Kiedy używałem groszku węglowego, musiałem często czyścić elementy kotła, bo opał zawierał wilgoć i zanieczyszczenia. Zdarzały się nawet kamienie, które blokowały podajnik. Mniej czyszczenia miałem w ostatnim roku, kiedy spalałem pelety - były suche i niezanieczyszczone. W marcu 2018 r. z ulgą zdemontowałem poprzedni kocioł i założyłem bezobsługowy na gaz z sieci.
Front budynku jest skierowany na północ, a taras na południe. Nieskomplikowaną bryłę przykrywa dwuspadowy dach z połaciami nachylonymi pod kątem 35° i wykończonymi cementową dachówką w klasycznym ceglastym kolorze. Wysunięto je nad gankiem oraz nad tarasem (w części jadalnej). Nie ma w nich lukarn, jedynie 5 dużych okien dachowych.
Wschodnią ścianę ozdabia wykusz, wewnątrz którego znajduje się jadalnia. Na jego ścianach, podobnie jak na ścianach garażu, ułożono głębokie boniowanie (z płyt styropianu), które podkreślono tynkiem akrylowym w dwóch kolorach.
Trudna budowa z generalnym wykonawcą
Do wzniesienia domu pod klucz para zaangażowała specjalizującą się w tym firmę. Podpisała stosowną umowę, wyliczając m.in. zakres prac i termin ich realizacji. Mimo zatrudnienia fachowców, nie wszystko na budowie szło jak należy.
- Budując z generalnym wykonawcą, radzimy koniecznie zatrudnić niezależnego inspektora nadzoru - opowiadają właściciele. - Nasz wyłapał kilka poważnych błędów. Dzięki temu, że często nadzorował prace, wskazał je w odpowiednim momencie robót - nie ponosiliśmy kosztów rozbiórek. Pojawiał się na budowie na każde żądanie, średnio co 1,5 miesiąca, i zawsze po zakończeniu istotnych etapów.
Między innymi zauważył, że murarze wadliwie zakotwili w ścianach żelbetową konstrukcję pod schody. Jego zdaniem groziła zawaleniem się. Polecił przygotowanie odpowiednich wzmocnień i wpustów. Kolejnym razem interweniował po wylaniu wieńca - ostrzegał, że ściany domu mogą się odchylić pod ciężarem dachu, ponieważ elementy wieńca nie zostały solidnie spięte i nie tworzą mocnej klamry. Tymczasem wykonawca twierdził, że działał zgodnie z projektem budynku.
Zagrożenie było tak poważne, że zaprosiliśmy na budowę generalnego wykonawcę, kierownika budowy, konstruktora budynku i naszego inspektora nadzoru. Formuła rozmowy "słowo przeciw słowu" odniosła skutek! Wykonawca poprawił wieniec zgodnie z ustalonymi na miejscu zaleceniami.
W fazie wykańczania pomieszczeń inspektor nakazywał jeszcze ulepszenie tradycyjnych tynków i gładzi gipsowych, ale w porównaniu z poprzednimi ingerencjami, była to już kosmetyka, nie zagrażająca bezpieczeństwu mieszkańców. Dobrze się stało, że już na etapie opracowywania projektu zrezygnowaliśmy z realizacji tarasu nad garażem i kotłownią. Strach pomyśleć, ile wykonawca popełniłby błędów przy izolacji przeciwwilgociowej!
Początkowo narożny taras miał prostszy układ i pow. 42,7 m2. Właściciele przygotowali płytę z betonu, którą zamierzali wykończyć płytami gresu. Ostatecznie powiększyli taras w centralnym miejscu, dzięki czemu komunikacja wokół stołu stała się wygodniejsza (obecnie cały ma pow. 60 m2). Zamiast gresu Piotr samodzielnie ułożył ryflowane deski z modrzewia polskiego. Krawędź oświetlił lampkami podłogowymi. Zamierza na dachu dodać płotki przeciwśnieżne, żeby śnieg nie spadał na deski.
Salon i jadalnia mają pow. 45 m2 i żeby je jeszcze optycznie powiększyć, właściciele zrezygnowali z przesuwnych drzwi, zaplanowanych na granicy salonu i holu. Ogrzewanie podłogowe świetnie się sprawdza, i tylko aby uzyskać przytulną atmosferę - okazjonalnie rozpalają ogień w kominku.
Po podjęciu decyzji o stawianiu domu, zaczęliśmy studiować specjalistyczne pisma i poradniki. Zdobyta wiedza pozwoliła nam świadomie dobrać materiały budowlane i wykończeniowe. Woleliśmy ściany z poryzowanych pustaków ceramicznych, głównie dlatego, że podobno chłoną mniej wilgoci w trakcie budowy, od betonu komórkowego.
Nie żałowaliśmy środków finansowych na solidną izolację cieplną i przeciwwilgociową, ani na dachówkę cementową. Dziś jednak dalibyśmy na dachu pełne deskowanie z papą, bo przy samych foliach dachowych i ociepleniu z wełny mineralnej - jedna warstwa ma gr. 15 cm, a druga ułożona na krzyż 10 cm - podczas wichur czujemy, że wiatr przedostaje się do pomieszczeń na poddaszu.
Z powodu gliniastego gruntu i wysoko zawieszonych wód podskórnych, podnieśliśmy fundamenty do wys. 60 cm ponad poziom gruntu. Świetny krok - w pobliżu stoi dom, którego właściciel nie zrobił tego i, niestety, zaliczył okresowe podtopienie. Deszczówkę z dachu odprowadzamy do dwóch studni chłonnych.
Zabudowa szafkowa w kuchni ma kształt litery U i fronty fornirowane drewnem palisandrowym. Z klejonego drewna palisandru wykonano blaty. Choć wymaga ono już konserwacji, nadal efektownie dekoruje przestrzeń.
Dla Wioli wykusz mógłby być nieco szerszy, bo wtedy zmieściłby się w nim bardziej rozłożony stół (obecnie, kiedy właściciele przyjmują więcej niż sześciu gości, wnoszą stół do salonu). Kiedy przez okno wpada za dużo wschodniego światła, zaciągają rolety rzymskie.
Ceny niektórych przyłączy, instalacji, urządzeń:
Przyłącze wodociągu - 2500 zł.
Kominek i instalacja grzewcza z kotłem na paliwa stałe - 40 000 zł.
Przyłącze gazu (w 2018 r.) - 15 000 zł, w tym kondensacyjny kocioł na gaz z sieci 6000 zł.
Koszty gdzie można zaoszczędzić na eksploatacji
Kiedy pomieszczenia i c.w.u. ogrzewano kotłem na groszek węglowy, utrzymanie domu rocznie kosztowało 12 512 zł. Od marca 2018 roku w układzie grzewczym działa kondensacyjny kocioł na gaz z sieci.
Stosując groszek węglowy, właściciele musieli wyłożyć na opał 5000 zł. Kiedy w ostatnim roku korzystania z kotła spalali pelety, na opał wydali 6500 zł. Prognozują, że za zużycie gazu zapłacą ok. 4000 zł.
Opłaty za elektryczność wynoszą miesięcznie 300 zł, zatem rocznie 3600 zł. Natomiast za zużycie wody z wodociągu 40 zł/m-c, czyli rocznie 480 zł. Jednorazowa usługa wywozu ścieków z szamba kosztuje 160 zł, w ciągu roku właściciele zamawiają ją ok. 11 razy, zatem płacą 1760 zł. Odbiór segregowanych śmieci co miesiąc - 12 × 21 zł (razem 252 zł).
Podatek od nieruchomości 920 zł. Ubezpieczenie domu 500 zł.
Wiola i Piotr z córką Mają. - Trafiliśmy z lokalizacją działki, choć mieliśmy kompletnie odmienne oczekiwania. Wiola nie chciała mieszkać na wsi, Piotr - w mieście. Głównie chodziło o to, żebyśmy mogli po pracy kompletnie odciąć się od zgiełku miasta i na wsi naładować akumulatory. Po trudnej budowie (ze względu na błędy popełniane przez generalnego wykonawcę), cieszymy się, że bryła domu i układ pomieszczeń są funkcjonalne. Żałujemy jedynie, że nie zaplanowaliśmy garażu na 2 samochody.
Trafne decyzje i rady właścicieli
Piotr:Szukając działki, przyjęliśmy następujące kryteria - lokalizacja jak najbliżej pracy, jak najdalej od miejskiej cywilizacji. I o dziwo udało się to pogodzić! U siebie mamy niezbędną do życia bazę, a hałaśliwe i zapędzone miasto z miejscami pracy i szkołą córki znajduje się w odległości 12 km. Komunikacja okazuje się dobra - PKS-em dojeżdża się do centrum miasta w 40 min, tramwajem trwa to krócej, dojście z domu do przystanku zajmuje 15 min. Przed zakupem ziemi sprawdziliśmy w MPZP, jakie są plany rozwoju okolicy. Najważniejsze było, że obszar jest przeznaczony tylko pod budownictwo jednorodzinne. Wybraliśmy kształtną działkę, położoną przy ślepej ulicy i z klasycznym układem względem stron świata, salon i taras są zwrócone na południe. Na początku miała dostęp do sieci elektrycznej i wodociągowej, niedawno zbudowano sieć gazową. Dotąd nic nie wyszło z obietnicy poprowadzenia kanalizacji, dlatego ciągle korzystamy z szamba.
Wiola: Dobrze, że zrezygnowałam z tarasu, zaplanowanego nad garażem i kotłownią. Byłby drogi, a izolacja przeciwwilgociowa zapewne sprawiłaby poważny kłopot, podobnie jak ta na istniejącym balkonie, położonym po przeciwległej stronie domu. W stropie wykuszu z jadalnią niedawno pojawiły się mokre zacieki, co oznacza, że izolacja w posadzce balkonu rozszczelniła się. Wykusz powiększa jadalnię, balkonu też używam, ale ostrzegam - posadzka na balkonie wcześniej czy później będzie wymagać remontu! Żałujemy, że garaż mieści tylko jeden samochód, powinniśmy od razu zbudować pomieszczenie na 2 auta. Warto myśleć o przyszłości i nie stawiać zbyt dużego domu. Dziś pewnie narysowalibyśmy układ parterowy, żeby nie chodzić po schodach na poddasze. Kondygnacja parterowa mniej się nagrzewa, niż poddasze! Radzę sadzić rośliny zaraz po zakupie działki, do przeprowadzki zdążą podrosnąć i utworzyć ogród.
Od ponad dwudziestu lat w przystępny sposób opisuje domy i ogrody Czytelników. Współpracowała z kilkoma znanymi poradnikami budowlanymi. Jest autorką tekstów i zdjęć. W wolnych chwilach z przyjemnością zajmuje się własnym ogrodem.
Metodą permakulturową uprawia w nim zarówno rośliny ozdobne, jak i zioła, warzywa itp. Amatorsko interesuje się architekturą, ogrodnictwem, ornitologią, sportem, filmem. Uwielbia podróżować, poznawać nowych ludzi i miejsca. Jeżeli potrzebuje wypocząć, najchętniej wyjeżdża nad morze, poza sezonem wakacyjnym.
2 godziny temu, demo napisał:
Ludzie mają fajny dom i przyjemnie umeblowany, a Ty takie głupoty wypisujesz. Nie jest źle, a na zmiany i poprawki zawsze przyjdzie czas. Nie od razu Kraków zbudowano.
Po tym komentarzu, aż zerknęłam z ciekawości. No ...