Dom Bogusi ma sporą kubaturę i powierzchnię użytkową, ale dzięki dobrej izolacji termicznej oraz zastosowaniu nowoczesnej techniki grzewczej, jego eksploatacja nie jest kosztowna. To ważne, bo po śmierci męża, Bogusia bez kłopotu utrzymuje go samodzielnie. Po remoncie wadliwie zainstalowanej wentylacji mechanicznej, dom funkcjonuje jeszcze lepiej.
Dom murowany, parterowy z użytkowym poddaszem i garażem; dwuwarstwowe ściany z pustaków ceramicznych Max i styropianu o gr. 15 cm; dach pokryty dachówką ceramiczną.
Powierzchnia działki: 2000 m2.
Powierzchnia domu: 385 m2 i 1700 m3.
Powierzchnia garażu i kotłowni: 35 m2 i 16 m2.
Roczne koszty utrzymania budynku: 13 700 zł.
Przezorność zawsze popłaca. W przypadku domu Bogusi, ogromną przezornością wykazał się nieżyjący już jej mąż, Witek. To wskutek jego zapobiegliwości, dom nie jest drogi w utrzymaniu. Witek, od chwili podjęcia decyzji o budowie domu, z ogromną determinacją dążył do stworzenia rodzinie komfortowego miejsca do życia. Komfortowego pod wszelkimi możliwymi względami: lokalizacyjnymi, użytkowymi, estetycznymi. Ale przede wszystkim miejsca, które w przyszłości nie będzie nazbyt obciążać domowego budżetu. Jakby podświadomie przeczuwał, że życie rodziny zostanie wkrótce poważnie zakłócone i Bogusia zostanie sama z trojgiem dzieci.
Front domu skierowany jest na wschód i tylko do południa oświetla go słońce. Dekoruje go duży zadaszony ganek z kolumnami. Adaptacja pomieszczenia nad garażem i zbudowanie nad nim ścianek kolankowych, poprawiło wygląd rozłożystej bryły. Nie wygląda jak duży dom z niską przybudówką
Przytulając dom do północnego boku działki, właściciele znacznie powiększyli strefę wypoczynkową od strony południa i zachodu. Dzięki temu z tarasu mają rozległy widok na zieleń na działce. Równocześnie mogli usytuować całą strefę garażową i gospodarczą w "martwej" północnej części posesji
Dom dla samotnej matki - najpierw projekt
Na początku małżonkowie zamierzali zbudować dom o powierzchni 200 m2. Dla sprawdzenia, czy słusznie dobierają wielkość domu, specjalnie pojechali z wizytą do znajomych, również posiadających troje dzieci, mieszkających w budynku o takiej powierzchni. Po tym spotkaniu oboje zdecydowali, że ich rodzinny dom powinien być większy. Bogusi brakowało oddzielnego pokoju telewizyjnego z biblioteką. A Witek, który najbardziej obstawał przy małej powierzchni domu, miał poczucie ciasnoty w salonie, jadalni i w kuchni. Już wtedy dotarło do niego, że skoro rodzina potrzebuje większego domu, musi należycie zadbać o jego dobre zaizolowanie i nowoczesne ogrzewanie.
Szukając w dalszym ciągu projektu o nieco wyższym standardzie, para przyglądała się, jakie domy budują inni. Przy drodze, którą często przejeżdżała, zauważyła rosnący w oczach piękny jednorodzinny dom. Cierpliwie zaczekała do momentu, aż został ukończony i poprosiła jego właścicieli o możliwość zobaczenia wnętrz. W trakcie tej wizyty oboje nie mieli żadnych wątpliwości, że jest to dom ich marzeń. Tyle tylko, że budynek rozciągał się na 450 m2 powierzchni!
Po nitce do kłębka trafili do autora projektu tego budynku. Na bazie podpatrzonego domu, architekt wykonał nowy projekt, specjalnie dla nich. Ustalenia trwały kilka miesięcy. W stosunku do pierwowzoru różni się np. inaczej rozwiązanym układem wnętrz przy wiatrołapie. Bogusia i Witek zrezygnowali z oddzielnej szatni, powiększając za to przyległy pokój gościnny i łazienkę. Zmniejszyli szerokość klatki schodowej. Na potrzeby mieszkalne zaadaptowali nieużytkowy strych nad garażem. Wiązało się to ze zbudowaniem ścianek kolankowych nad nim, ale ku ich radości bryła domu bardzo zyskała. W pierwowzorze niski garaż wyglądał jak przybudówka do dużego domu - obecnie wyższy garaż lepiej pasuje do rozłożystej bryły budynku.
Projekt: na indywidualne zamówienie, arch. Wojciech Ziółkowski; Podczas budowy nie wprowadzono żadnych poprawek. Wszystkie szczegóły zostały uzgodnione i dostosowane do wytycznych właścicieli na etapie powstawania projektu; Rzut parteru
Tam, gdzie są media i starodrzew
Dopiero mając opracowany projekt domu, para zaczęła szukać odpowiedniej dla niego działki. Witek od razu obwarował jej kupno limitem odległości do Warszawy. Argumentował, że jeśli kupią działkę za daleko, będą niepotrzebnie tracić czas na dojazdy i pieniądze na benzynę. Kiedy małżeństwo trafiło na tanie działki położone blisko miasta, Witek poddał pod dyskusję fakt, że znajdują się na nieuzbrojonym, otwartym polu. Uważał, że rodzina będzie zmuszona mieszkać w pyle i hałasie na placu budowy, bo kolejne domy będą powstawać przez wiele lat. Nie mówiąc już o konieczności poniesienia wysokich kosztów przyłączania mediów.
Z uwagi na cień i wilgoć, odrzucił również działki z odwrotnymi warunkami środowiskowymi, położone na zalesionym terenie. Małżonków zauroczył dopiero średniej wielkości teren, w spokojnej miejscowości z tradycjami i połączony z Warszawą koleją i autobusami podmiejskimi. Narożna działka, na której brakowało jedynie kanalizacji, znajdowała się w cichym miejscu, przy mało uczęszczanej ulicy. Na jej obrzeżu rosły co prawda dorodne dęby i lipy, ale do środka posesji docierało słońce. Ogromną zaletą był prostokątny kształt posesji, który ułatwiał posadowienie rozłożystego domu frontem na wschód. Aby uzyskać optymalne położenie domu i przestrzeni wypoczynkowej w ogrodzie, małżeństwo zdecydowało się zmienić miejsce wjazdu na działkę - wcześniej znajdował się przy węższym boku od strony południa, obecnie mieści się od wschodu.
Dom od tyłu. Lukarny umieszczono z każdej strony dachu. Właściciele celowo kupili dachówkę ceramiczną oraz miedziane rynny i rury spustowe z myślą, żeby ogromny łamany dach nie wymagał remontu co najmniej 50 lat. Zamówili okna z drewna mahoniowego. Ściany wykończyli białym tynkiem mineralnym
Taras nie ma zadaszenia. Kiedy jest gorąco, domownicy siadają w cieniu rozłożystych dębów i lip. Celowo wybrali działkę ze starodrzewem, rosnącym tylko na obrzeżu działki, bo chcieli, żeby dom stał w słońcu. Taras wykończyli deskami z ryflowanego drewna krajowego, które konserwują specjalnym olejem
- Dużo zyskaliśmy, zmieniając kierunek ustawienia domu, bo front nie nagrzewa się od słońca - mówi właścicielka. - Kuchnia i jadalnia oświetlone są w porze śniadania i obiadu. Przytulając dom do północnego boku działki, znacznie powiększyliśmy strefę wypoczynkową od strony południa i zachodu. Równocześnie mogliśmy usytuować całą strefę garażową i gospodarczą w "martwej" północnej części posesji. W użytkowaniu taki układ domu jest najlepszy! Budowę pilotował Witek, zatrudniając doskonałą firmę murarską z polecenia. Od połowy budowy przestaliśmy nawet podpisywać z nią umowy. Prace trwały 11 miesięcy. Na budowę i wyposażenie domu wydaliśmy 800 000 zł, ale mąż kupował bardzo solidne materiały i urządzenia. Nie skąpił szczególnie na nowoczesne techniki grzewcze. Szkoda, że jego wysiłki zniweczyli niefachowi instalatorzy wentylacji mechanicznej. Musiałam ją ułożyć praktycznie od nowa.
Salon znajduje się dwa stopnie niżej, niż reszta pomieszczeń na parterze. Ten zabieg miał urozmaicić układ pomieszczeń dziennych. Jadalnię oświetlają panoramiczne okna od strony wschodu i południa. Za przesuwnymi dwuskrzydłowymi drzwiami z pełnego drewna znajduje się kuchnia
Kuchnię urządzono meblami ze znanej szwedzkiej firmy. Szafki mają okucia Blum. Bogusia dobrała do nich blaty z klejonego drewna, zabezpieczonego woskiem. Kuchenka ma ceramiczny blat. Wyspa pełni rolę stołu do codziennych posiłków. Duże okno wychodzi na furtkę i wjazd na działkę
Duży dom, ale tani w użytkowaniu
Głównym celem właściciela podczas budowy było sprawienie, żeby dom był jak najtańszy w eksploatacji. Nawiązał kontakt z Fundacją Poszanowania Energii i po konsultacjach ze specjalistami, jednowarstwowe ściany domu ocieplił nieco grubszą warstwą styropianu, niż zalecał autor projektu. Zamiast styropianu o gr. 12 cm, zastosował warstwę 15 cm. Podobnie starannie ocieplono styropianem ławy fundamentowe w pionie i pod posadzkami. Dach zaizolowano wełną mineralną o grubości 25 cm. Przestronne jasne wnętrza wyposażono w panoramiczne okna z mahoniowymi ramami (Uw = 1,1 W/(m2•K)).
System grzewczy w budynku (po naradach z fachowcami z fundacji) Witek oparł na kotle gazowym i wentylacji mechanicznej z rekuperacją. Wykorzystanie gazu z sieci było całkowicie uzasadnione, bo rurociąg znajdował się w ulicy i przyłącze było tanie. System grzewczy od momentu uruchomienia działa sprawnie i ekonomicznie. Z winy wykonawców zawiódł natomiast system wentylacyjny. Zamontowano urządzenie o zbyt małej mocy oraz ułożono nieodpowiednie rury (zastosowano zwykłe rury PVC, zamiast specjalnych do wentylacji).
W trakcie remontu i modernizacji instalacji wentylacji mechanicznej poprzednią za mało wydajną centralę wentylacyjną zmieniono na centralę z obrotowym wymiennikiem ciepła i wydajnością 900 m3/h
Kocioł na gaz z sieci podgrzewa wodę w zasobniku o pojemności 200 l. Współpracuje z wentylacją mechaniczną (z rekuperacją) oraz z grzejnikami na ścianach i z wodnym ogrzewaniem podłogowym w łazienkach, w kuchni, w wiatrołapie i w holu. W domu nie ma kominka
- System był nie tylko niewydajny, ale też wadliwie działał - mówi Bogusia. - W niektórych pokojach tam, gdzie powinien być nawiew, system wyciągał powietrze, a w łazienkach - zamiast wywiewać, nawiewał. Kiedy u sąsiada montowano wentylację mechaniczną, poprosiłam prawdziwych fachowców o audyt. Zbadali przyrządami instalację w całym budynku i potwierdzili to, co już wiedziałam - że przepływ powietrza jest bardzo zły. Doradzili rozszczelnienie okien. Wtedy zdecydowałam się na remont instalacji; na szczęście trafiłam na świetnych wykonawców.
Szef firmy poprosił o miesiąc na przemyślenie, jak można najmniej inwazyjnie przeprowadzić remont. Jego pracownicy przebili strop nad garażem, a potem następny nad poddaszem, żeby dostać się na strych. Tam ułożyli nowe rury wentylacji do górnych pokoi. Chcąc uniknąć kucia ścian i stropów na parterze, wykorzystali część istniejącego rurociągu. Nowy kanał umieścili jedynie pod sufitem holu i kuchni. Prace trwały dwa tygodnie. Po remoncie instalacja z odpowiednimi kanałami i wydajną centralą wentylacyjną działa bez zarzutu. Witek miał rację, kierując sporo środków finansowych w ocielenie i system wentylacyjno-grzewczy. Utrzymanie domu nie spędza mi teraz snu z powiek. Gdyby nie jego mądre decyzje, miałabym poważne kłopoty!
Koszty niektórych przyłączy i instalacji
Przyłączenie budynku do miejscowej kanalizacji (2011 r.) - 1800 zł.
Remont instalacji wentylacji mechanicznej (2009 r.) - 27 000 zł.
Koszty, czyli gdzie można zaoszczędzić na eksploatacji
Po przeprowadzce właściciele niecierpliwie czekali na roczne zestawienie wydatków na dom. Wyniosły 11 830 zł, choć dom był tuż po budowie (jeszcze niewygrzany). Wydatki były niewiele większe, niż koszty eksploatacji poprzedniego siedmiokrotnie mniejszego mieszkania w bloku! Obecnie, po licznych podwyżkach cen paliw i usług, kształtują się na poziomie 13 700 zł i również nie są wysokie, biorąc pod uwagę powierzchnię i kubaturę budynku.
Właścicielka najwięcej płaci za korzystanie z gazu (z sieci) i z elektryczności - odpowiednio 6500 zł i 3600 zł. Koszty gazu wynikają z faktu, że w budynku co prawda nie ma kominka i instalacji solarnej, ale po remoncie zaczęła nareszcie sprawnie działać instalacja wentylacji mechanicznej (zapewnia ona bardziej równomierne i ekonomiczne rozłożenie ciepła w budynku). Opłaty za elektryczność dotyczą natomiast licznych urządzeń elektrycznych (gotuje się też na kuchni elektrycznej) i stosowania tradycyjnych żarówek. Domownicy zamierzają dopiero wdrożyć "program oszczędnościowy", sukcesywnie przechodząc na oświetlenie LED-owe (o ciepłej barwie). Wcześniej tego nie zrobili, ponieważ nie tolerują zimnej barwy światła.
Do 2011 r. wywóz ścieków z przydomowego szamba kosztował jednorazowo od 250 zł do 350 zł, czyli rocznie do 3500 zł. Po zbudowaniu sieci kanalizacyjnej opłaty, łącznie z kosztami za wodę z miejscowego wodociągu, sięgają jedynie 1300 zł. Użytkownicy domu segregują śmieci, więc koszt ich wywozu wynosi 36 zł miesięcznie (432 zł rocznie).
Inne opłaty: ubezpieczenie domu 1480 zł; podatek od nieruchomości 400 zł.
Trafne decyzje i rady właścicielki
Właściciel firmy murarskiej, którą zatrudniliśmy do postawienia domu, zmusił nas do wyniesienia fundamentów ponad poziom gruntu. Widział, z jakim podłożem ma do czynienia (z wysokimi wodami gruntowymi). Jemu zawdzięczamy to, że dom posadowiony jest wyżej, niż poziom asfaltu (położono go dopiero rok temu) i woda z ulicy nie wlewa się na narożną działkę. Bardzo sumiennie stawiał każdy element domu i, tam gdzie należało, wzmocnił ściany, stropy itp. Często powtarzał, że udziela nam gwarancji na 200 lat. Trochę śmialiśmy się z Witkiem z tego co mówi, ale podczas układania posadzek i glazury, inny wykonawcy byli zszokowani perfekcyjnie prostymi ścianami, kątami itp. Podczas remontu instalacji wentylacyjnej monterzy poświadczyli, że stropy i ściany są wyjątkowo solidne.
Remont wentylacji mechanicznej był kosztowny, ale poprawił zdolności systemu grzewczego i wentylacyjnego, w porównaniu do poprzedniego. Ostrzegam - nowoczesne urządzenia powinni montować tylko doświadczeni instalatorzy. Warto wymóc na nich gwarancję na wykonane prace.
Odradzam budowę domu z ceramicznym dachem w obrębie koron drzew. Posadowiliśmy go tak, że gałęzie dębu sięgały nad garaż. Kiedy urósł i uderzył w niego piorun, usunięcie obłamanych konarów było trudne, bo pracownicy specjalistycznej firmy musieli chronić dom, opuszczając konary na linach. Słono zapłaciłam za tę operację.
Nie polecam budowania aż tak dużego domu, jeśli rodzina jest mała i nie prowadzi życia towarzyskiego. Jego sprzątanie wymaga sporo wysiłku. Jednak lokalizacja, klimat miejscowości i mikroklimat na działce są tak doskonałe, że nadal chcemy tu mieszkać.
Od ponad dwudziestu lat w przystępny sposób opisuje domy i ogrody Czytelników. Współpracowała z kilkoma znanymi poradnikami budowlanymi. Jest autorką tekstów i zdjęć. W wolnych chwilach z przyjemnością zajmuje się własnym ogrodem.
Metodą permakulturową uprawia w nim zarówno rośliny ozdobne, jak i zioła, warzywa itp. Amatorsko interesuje się architekturą, ogrodnictwem, ornitologią, sportem, filmem. Uwielbia podróżować, poznawać nowych ludzi i miejsca. Jeżeli potrzebuje wypocząć, najchętniej wyjeżdża nad morze, poza sezonem wakacyjnym.
Ja jedynie mogę współczuć Pani Bogusi tak wielkiego domu,taki dom mogłabym mieć,ale tylko w pakiecie ze sprzątaczką.Jak zwykle dom przewymiarowany...ech Polacy...