Pierwszy dom Iwony i Marcina był murowany. Drugi z kolei, w którym obecnie mieszkają, zbudowali z bali na leśnej polanie położonej 40 km od centrum Warszawy. Lokalizacja jest przepiękna, ale brak stacjonarnej linii telefonicznej utrudnia małżeństwu prowadzenie na miejscu działalności gospodarczej. Trzeci dom, bez względu na technologię, powstanie w miejscu z dobrą łącznością telekomunikacyjną. W praktyce użytkowej ten aspekt okazał się ważny.
Data publikacji: 2013-09-05
Data aktualizacji: 2013-09-09
Dom drewniany, parterowy z użytkowym poddaszem i piwnicą; ściany z bali sosnowych i płyt Spano, między nimi folie (wiatroi paroizolacyjna) oraz ocieplenie z wełny mineralnej o grubości 10 cm; dach pokryty dachówką ceramiczną w kolorze antracytu. Powierzchnia działki 6000 m2. Powierzchnia domu 284 m2. Powierzchnia wiaty pod tarasem 27 m2. Roczne koszty utrzymania domu 16 072 zł.
Iwona i Marcin ewidentnie lubią polskie stylowe budownictwo – najpierw wznieśli dworek, a później góralski dom, identyczny jak na Żywiecczyźnie. Lubią też spełniać swoje aktualne marzenia. Zaledwie dwa i pół roku po pierwszej przeprowadzce sprzedali zaprojektowany przez siebie dworek o powierzchni 185 m2, gdyż zatęsknili za większą swobodą i przestrzenią.
Działkę o powierzchni 1000 m2 zamienili na sześciokrotnie większą oraz postawili dom większy o 100 m2. Przy okazji sprzedaży dworku pozbyli się zaciągniętego kredytu, który ich nazbyt obciążał. Pieniędzy wystarczyło również do rozwinięcia skrzydeł – założenia działalności gospodarczej i rozpoczęcia wspólnej pracy, bez dojazdów. Za jednym zamachem Iwona i Marcin zbudowali nowy dom drewniany i nowe życie.
Dom drewniany w góralskim stylu na leśna polana
Para z dwojgiem dzieci nie bała się zamieszkania na wsi. Chciała mieć ciszę i sielankowe widoki za oknem. Objeżdżając wybraną na budowę nowego domu okolicę, zabłądziła i przypadkowo trafiła na rozległą polanę w Mazowieckim Parku Krajobrazowym.
Polana, na której stoi tylko dom, znajduje się kilkaset metrów od drogi oraz domów sąsiadów. Architektura, rodem z Żywiecczyzny, nie zakłóca pejzażu Mazowsza. Właściciele cieszą się, że zrealizowali marzenie o domu z bali. Front skierowali na południowy-wschód, a strefę wypoczynkową na zachód
Zadaszony taras ma 27 m2, a pod nim znajduje się jedno miejsce garażowe. W poprzednim domu taras nie był zadaszony i kiedy takie rozwiązanie się nie sprawdziło, "dosztukowano" do niego dach. W obecnym właściciele nie popełnili tego błędu. "Taras bez zadaszenia jest bezwartościowy, bo brakuje na nim cienia" – mówią
– Jechaliśmy w innym kierunku, ale przez pomyłkę skręciliśmy w złą drogę i znaleźliśmy się na polanie otoczonej brzozowym lasem – opowiada Iwona. – Wiosną widok był zachwycający! Przystanęliśmy na łące i stwierdziliśmy, że to idealne miejsce na dom, ale pewnie nie do kupienia. Podjechaliśmy do gospodarstwa widniejącego za drzewami, żeby zapytać o drogę. Najpierw zagadnęliśmy jednak właściciela, czy ktoś w okolicy ma do sprzedania działki. Odpowiedział, że ewentualnie może sprzedać swoją ziemię. I zaoferował nam tę polanę! Kupiliśmy ją, nie zważając na brak uzbrojenia w media. To był nieprawdopodobny szczęśliwy traf. Z kilku powodów.
Jednym z ważniejszych było położenie polany w gminie, w której reguły zagospodarowania terenu określał miejscowy plan. Kilka kilometrów dalej inna gmina nie posiadała Planu Przestrzennego Zagospodarowania i mielibyśmy trudności z uzbrojeniem działki i budową domu. Nawet w naszej gminie wiązało się to z rozmaitymi kłopotami.
Oto przykład. Na naszym terenie budowa studni głębinowej jest trudna i kosztowna, więc złożyliśmy podanie o przyłączenie działki do sieci wodociągowej. Od razu skierowano nas do firmy, wykonującej metr bieżący instalacji za 150 zł. Przy odległości 250 m do najbliższej sieci musielibyśmy bardzo drogo zapłacić za naszą nitkę. Zatrudniliśmy więc inną firmę, oszczędzając na tym aż 60% kosztów. Jednak nie pozwolono nam poprowadzić nitki w drodze (zrobiliśmy to przez działkę sprzedającego) i musieliśmy przekazać gminie za darmo naszą instalację na własność. Sporo pieniędzy wydaliśmy na ziemne przyłącze elektryczności oraz utwardzenie drogi na naszej działce, żeby ciężarówki z materiałami mogły wjechać na budowę. Działka w 2007 r. kosztowała 110 000 zł.
Dziadek Marcina sam zbudował dom z bali, w którym obecnie mieszkają rodzice. Marcin i Iwona postanowili pójść śladem dziadka, bo są miłośnikami drewnianych domów i naturalnych materiałów. Na wygląd bryły jednak najsilniej wpłynęły ich wycieczki na Podhale i Żywiecczyznę. Zachwycili się typowymi beskidzkimi domami i właśnie ten rodzaj regionalnej architektury przetransponowali na Mazowsze. Zrobili to umiejętnie!
Murowane domy sąsiadów majaczą w oddali za lasem, więc na ich rozległej polanie nie ma bezpośredniego zderzenia różnorodnych stylów budownictwa. W tym przypadku beskidzka architektura nie niszczy tutejszego nizinnego pejzażu Mazowsza.
Budowę domu oddali w ręce górali spod Żywca. Po cieślach 6 tygodni na budowie spędzili tak zwani mechooptycy z Jeleśni. Regionalni specjaliści uszczelnili konstrukcję ścian dekoracyjnymi warkoczami, wyplatanymi z drewnianych pakułów.
Zaletą drewnianego domu jest elewacja, której nie trzeba tynkować. Iwona i Marcin zapłacili dodatkowo 17 000 zł za omszenie budynku z bali warkoczami z drewnianych pakułów (25 zł/m). Co 4 lata drewno wewnątrz domu konserwują specjalnym olejem produkcji duńskiej, co kosztuje 2000 zł. Konserwacja elewacji zewnętrznych to wydatek 3000 zł
– Na południu Polski większość domów powstaje z bali świerkowych, ale my woleliśmy użyć bali sosnowych, gdyż to drewno jest bardziej żywiczne i twarde oraz widać na nim piękne usłojenie – mówi Marcin. – Drewno świerkowe jest jednolite i przez to nudne. Samodzielnie poszukaliśmy dobrego tartaku i w okolicach Siemiatycz kupiliśmy wysokiej jakości drewno, przeznaczone do produkcji mebli. Było droższe, ale znakomicie sprawdziło się jako materiał budowlany. Bale sezonowaliśmy u nas dodatkowo przez pół roku.
Ściany z bali o wymiarach 14 x 33 cm od strony wnętrz wyłożyliśmy folią wiatroizolacyjną, ułożyliśmy ocieplenie z wełny mineralnej o grubości 10 cm, a potem umocowaliśmy folię paroizolacyjną i płyty Spano o grubości 19 mm (nieszlifowane wilgocioodporne płyty wiórowe z bardzo twardą powierzchnią o zielonym zabarwieniu). Płyt Spano celowo nie opieraliśmy na posadzce, tylko podwiesiliśmy pod stropem na stelażu, pozostawiając u dołu kilka centymetrów przerwy. Do nich przykręciliśmy płyty k-g. Dzięki temu ściany wewnętrzne nie popękały na łączeniach płyt, kiedy osiadał dom. Nadal non stop pracuje, ale nie widać szkód.
Pękania ścian z płyt k-g, a nie akustyczności, najbardziej obawialiśmy się w drewnianym domu. Podczas remontu swojego domu z bali ojciec umocował płyty k-g tradycyjnym sposobem, na metalowym stelażu, i ściany mają liczne pęknięcia. Nasz przykład pokazuje, że solidne zbudowanie drewnianego domu też jest kosztowne, choć obiegowe opinie są inne. Jest wiele niuansów, o które trzeba zadbać. Na przykład instalację elektryczną należy rozciągnąć w peszlach, a to zwiększa koszty.
Wielu wykonawców, wykańczających dom, podnosiło ceny robocizny właśnie ze względu na drewnianą technologię, argumentując, że prace są niestandardowe. Zaczęliśmy więc umawiać z nimi kosztorysy całościowe, a nie za 1 m2. Zadziałało!
Ściany wzniesiono z bali sosnowych, a nie ze świerkowych, jak na południu Polski. Właściciele wybrali je ze względu na większą żywiczność i twardość. Nie przeszkadza im, że drewno żółknie i ciemnieje. Między balami mechooptycy starannie ubili ozdobne warkocze, wyplecione z drewnianych pakułów
Piwnicę zagłębiono w podłożu na 120 cm. Jej ściany zabezpieczono przed wilgocią oraz ocieplono styrodurem o grub. 10 cm. Na zewnątrz wykończono łupkiem szarogłazowym. Dokoła budynku ułożono opaskę odwodniającą i odprowadzającą wodę z dachu do studni chłonnej. Na końcu usypano skarpy
Budowa domu w 2008 r. kosztowała 750 000 zł i objęły ją najwyższe ceny materiałów i robocizny. Trwała natomiast zaledwie 8 miesięcy. Krótka realizacja to zaleta wybranej technologii. Właściciele potwierdzają, że wadą jest duża akustyka między kondygnacjami przedzielonymi drewnianymi stropami (tylko nad piwnicą zaplanowali strop betonowy). Słychać kroki na piętrze, mimo że stropy mają specjalną konstrukcję wytłumiającą dźwięki. Belki w stropie o przekroju 20 x 20 cm ułożono co 90 cm. Na nich oparto ramę z kantówki 1 x 10 cm, z umocowanymi poprzecznie i co 50 cm belkami o takiej samej grubości. Wolną przestrzeń wypełniono wełną mineralną.
Instalacje i urządzenia
Właściciele mieli szansę przyłączenia budynku do sieci gazu ziemnego, ale z niej nie skorzystali. Wykonanie przyłącza o długości 250 m oszacowano na 36 000 zł, z czego 70% kosztów mieli pokryć sami. Eliminując tak drogie przyłącze gazowe, zaczęli kalkulować opłacalność zastosowania pompy ciepła. Ale i ta instalacja niestety przerosła ich możliwości finansowe. Ostatecznie zamontowali żeliwny kocioł na paliwa stałe z podajnikiem.
Do systemu grzewczego włączyli ponadto: instalację wodnego ogrzewania podłogowego (ułożoną na połowie powierzchni piwnicy, na parterze – w wiatrołapie, kuchni, WC i łazience) oraz tradycyjną instalację z grzejnikami na ścianach. System grzewczy kosztował 35 000 zł. W kotle Marcin pali pelletami drzewnymi, choć może używać również groszku węglowego. Spróbował groszku, ale szybko uznał, że jest brudniejszy i trudniejszy w obsłudze.
Nowoczesny kocioł z podajnikiem kosztował 12 000 zł. Stoi w dużej kotłowni (20 m2), przystosowanej do przechowywania opału.
Właściciel ogrzewa dom pelletami drzewnymi, choć są mniej kaloryczne niż groszek węglowy, który jest również paliwem przeznaczonym do tego kotła. Groszek jest jednak od pelletów brudniejszy i trudniejszy do obsługi. Z tony pelletów pozostaje zaledwie pół wiadra popiołu, co ułatwia jego usuwanie.
Kocioł pracuje średnio 7 miesięcy w roku, ponieważ w lecie c.w.u. w zbiorniku o pojemności 100 l przygotowuje się termą elektryczną. Rocznie zużywa się do 8 t tego opału
Iwona i Marcin: – Odczuwamy zdecydowaną różnicę w komforcie mieszkania na korzyść drewnianego domu. Drewno lepiej oddycha niż mury. W nasz dom z bali włożyliśmy ogromny wysiłek i mamy do niego sentyment. Jednak będziemy chyba zmuszeni się z nim rozstać. Do prowadzenia sklepu internetowego brakuje nam stacjonarnego telefonu, a z powodu odległości, przedłużenie linii jest dla Telekomunikacji Polskiej nieopłacalne. Łącza satelitarne i radiowe nie wystarczają. Utrudniona jest też obsługa kurierska. Wiejska infrastruktura niestety zawiodła.
Właściciele nie chcieli, żeby drewno przytłoczyło wnętrza. Ściany zewnętrze od strony wnętrz wykończyli płytami k-g i pomalowali na biało. Tylko ściany działowe skonstruowali z bali sosnowych i omszyli ozdobnymi warkoczami z pakułów świerkowych. Podłogi wyłożyli parkietem dębowym
Fronty szafek są z drewna, wnętrze – z wodoodpornej sklejki. Meble wyposażono też w zawiasy i prowadnice wysokiej jakości, co sprawia, że są trwałe. Blaty robocze z płyty MDF (za 500 zł) przeznaczono do częstej wymiany. To celowy zabieg właścicieli, po tym jak blaty z konglomeratu wyceniono na 8000 zł
Projekty domów w góralskim stylu mają swój niesamowity klimat. Idealnie, jak i wystrój wnętrza jest utrzymany w tym stylu. Bardzo podoba mi się umiejscowienie garażu w tym domu, schody i skład na drewno.Przez te elementy cały dom nabiera charakteru.