Pałacowe proporcje. Górna strefa to jasne ściany, biała stolarka i sztukaterie. Dołem – masywne ciemne meble i mocna w wyrazie drewniana podłoga. Taki układ barw podnosi wnętrze, nadając mu prawdziwie salonowy rozmach. Blady seledyn ścian dodaje elegancji, chłodząc nasycony, intensywnie ciepły odcień posadzki – idealna kolorystyczna równowaga (fot. Drexpol) | |
Zielone światło. Barw nie musi być wiele; nawet w niedużej dawce mogą zdecydować o charakterze wnętrza. Jasny monochromatyczny pokój, ożywiony kroplą koloru, zyskuje na dynamice. Trawiastozielony fotel działa tu podobnie, jak oprawny w ramę ogień – przyciąga uwagę, stając się wizualnym punktem odniesienia (fot. JT Trade) |
Klimaty dla 40-latka. Zieleń to wdzięczny kolor do designerskich eksperymentów w stylu lat 60. i 70.; świetnie komponuje się z bielą i doskonale wpisuje w programową prostotę popartowskich form meblowych (fot. Komfort) |
W altanie. Wzór liści w kilku odcieniach daje wrażenie trójwymiaru. W takim pokoju poczujemy się, jak pod pergolą obrośniętą winoroślą, przez którą prześwieca słońce. Niepokojący migotliwy deseń, za to uspokajający kolor – niekrzykliwa zieleń butelkowa (fot. Decodore) | Pozytywne wibracje. Barwy tak intensywne, aż wibrują. W dodatku zestawione w zamierzonej opozycji. To świetny pomysł na jedną ścianę – dominantę aranżacyjną wnętrza. Zrobi doskonałe wrażenie zwłaszcza w otwartej przestrzeni, pod warunkiem, że pozostałe elementy wystroju nie będą z nią konkurować (fot. Finezja Studio) |
Rewolucja moralna. Najmodniejsza „kwaśna” zieleń, zwana acid – przypisana do świata neonów, multimediów i nocnych klubów – tu w przewrotnej wersji salonowej: na fakturowanej kwiecistej tapecie i tapicerce klasycznego „ludwika”. Takie koktajle są trendy! (fot. Decodore) |
Agnieszka Rezler
Dodaj komentarz