- "Ważne, że nie straciliśmy bramki. Idealny scenariusz to szybko zdobyty gol w rewanżu, co powinno ostatecznie uspokoić sytuację. Zwłaszcza pierwsze 20 minut spotkania pokazało, że jesteśmy na dobrej drodze do awansu" - komentował po meczu trener chorzowian Tomasz Osowski.
I faktycznie - jego drużyna mocno nacisnęła przyjezdnych w pierwszym okresie spotkania. Stadion szybko objął prowadzenie za sprawą trafienia Adriana Krajewskiego, który w "szesnastce" gości wyrósł jak spod ziemi i kompletnie zaskoczył próbujących zapanować nad sytuacją obrońców i bramkarza Pomologii. Chorzowianie mogli szybko podwyższyć rezultat, choćby po uderzeniu Kacpra Grzebielucha, po którym piłka trafiła w słupek bramki prószkowian. Po trwającym około 20 minut naporze "Zielonych" goście poczuli się już na boisku nieco pewniej, choć wciąż nie potrafili stworzyć sobie choćby jednej naprawdę dobrej okazji na gola.
Stadion, któremu wypracowywanie strzeleckich pozycji szło zdecydowanie łatwiej, drugą bramkę zdobył dopiero po przerwie. Ładną, zespołową akcję pewnym uderzeniem wykończył Bartosz Gałązkiewicz, ustalając jednocześnie rezultat na 2:0.
- "Nie znaliśmy Pomologii, wiedzieliśmy tylko że strzelają dużo bramek, a u siebie nie przegrali żadnego spotkania. Teraz mamy czas na analizę tego, co może czekać nas w rewanżu i jedziemy do Prószkowa po zwycięstwo. Dla moich zawodników, jak i całego klubu to duże wydarzenie, ale wydaje mi się że moi zawodnicy wytrzymali to ciśnienie" - chwalił podopiecznych trener Tomasz Osowski.
Rewanż w Prószkowie odbędzie się w najbliższą środę, 22 listopada o godzinie 13:00.
źródło i zdjęcia: Nice Polska