Najwięcej powstaje go w instalacjach otwartych (z kotłami na paliwo stałe), w których trzeba uzupełniać wodę grzewczą, jednak najgroźniejszy jest on dla niskotemperaturowych kotłów gazowych i olejowych. Ilość tlenku żelaza w instalacji wzrasta przy tym stale, nawet jeśli nie wymieniamy wody grzewczej.
W kotle osady pokrywają przede wszystkim wymiennik ciepła. Nawet ich warstwa o grubości setnych części milimetra obniża sprawność kotła o kilka procent (przy grubszej warstwie straty mogą sięgnąć 30%).
Nowoczesne kotły mają zwykle niewielkie wymienniki o cienkich ściankach, wykonane z miedzi lub aluminium (by kocioł mógł być mały i lekki, a wymiennik szybko przekazywał ciepło). Prędkość przepływu wody jest w nich duża, a jej temperatura nie przekracza 75°C. Jeśli powierzchnię wymiennika pokryje kamień, to woda zatrzymana w szczelinach tej warstwy zaczyna wrzeć, choć reszta przepływającej wody ma znacznie niższą temperaturę. Powoduje to miejscowe przegrzanie ścianek wymiennika i po pewnym czasie ich uszkodzenie. Pierwszym objawem tego zjawiska jest głośna praca kotła, niekiedy także wibracje. Jest to efekt gwałtownego połączenia pary wodnej ze stosunkowo chłodną wodą (implozji pary wodnej).
W tradycyjnych kotłach wysokotemperaturowych to zjawisko jest mniej odczuwalne, bo temperatura całej wody grzewczej jest bliska temperaturze wrzenia i wynosi ok. 90°C. Ponadto wymienniki w tych kotłach (często żeliwne) są bardziej odporne na przegrzanie, bo muszą być przystosowane do stałego kontaktu z bardzo gorącą wodą.
Odkładaniu się kamienia trzeba zapobiegać, dodając do wody w obiegu grzewczym specjalne środki. Co kilka lat można też zlecić oczyszczenie instalacji - najpierw stosuje się wówczas środki rozpuszczające osady, a następnie przepłukuje całą instalację dużą ilością wody.
Jarosław Antkiewicz
fot. L. Jampolska