Latem dom Ireny i Piotra niemalże cały znika w gęstwinie roślin, posadzonych wzdłuż wszystkich elewacji i na dachu odwróconym. To wynik zamierzenia właścicieli, którym bardzo zależało, żeby dwukondygnacyjna bryła doskonale wpisała się w środowisko działki, położonej na skraju parku krajobrazowego.
Dom murowany, parterowy z użytkowym poddaszem; na parterze - murowane ściany z bloczków z betonu komórkowego o gr. 24 cm, folii paroprzepuszczalnej, płyt wełny mineralnej o gr. 10 cm, oblicówki z piaskowca o gr. 7-10 cm, bądź oblicówki z nieobrzynanych desek olchowych; na poddaszu - ściany w konstrukcji szkieletu drewnianego, wykończone oblicówką z desek olchowych; dach pokryty gontem osikowym z Suwalszczyzny.
Powierzchnia działki: 4200 m2.
Powierzchnia domu: 240 m2.
Powierzchnia wolno stojącego garażu: 60 m2.
Roczne koszty utrzymania budynku: 20 290 zł.
Pierwszy projekt, sporządzony na indywidualne zamówienie, dotyczył domu dla dwóch rodzin, ponieważ na początku Irena i Piotr planowali przenieść się na wieś razem z rodzicami. Zakładano, że starsze i młodsze pokolenia będą prowadzić pod jednym dachem osobne gospodarstwa domowe, z oddzielnym licznikami elektrycznymi i wodociągowymi. Autor projektu wyposażył budynek w dwa wejścia i w dwie strefy mieszkalne. Połączył je wspólnym pokojem kominkowym, w którym członkowie obu rodzin mogli wspólnie spędzać czas. Niestety, zaraz po ukończeniu projektu, seniorzy zrezygnowali z przeprowadzki na wieś. Wtedy opracowano wariant projektu dla jednej rodziny.
Mimo że działka ma powierzchnię 4200 m2, niska i zwarta bryła domu zajmuje tylko 225 m2. Parter ma murowane ściany, poddasze - drewniane, skonstruowane w technologii szkieletowej. Niski wielospadowy dach właściciele pokryli osikowym gontem z Suwalszczyzny, bo uznali, że lepiej pasuje do mazowieckiej równiny, niż gont z gór.
Układ wnętrz - dookoła pieca kominkowego
Dla Ireny i Piotra znowu najważniejsze było utworzenie miejsca do wspólnego przebywania i wypoczynku. Dobrze mieszkało się im z synami we wspólnym pokoju i po przeprowadzce nie chcieli, żeby rodzina rozpierzchła się po dużym domu.
Architekt przewidział wspólną przestrzeń w samym sercu parteru, a promieniście od niej usytuował inne niezbędne pomieszczenia (kuchnię, łazienkę z prysznicem), ponadto - oddzielną strefę dla rodziców (z gabinetem, sypialnią i łazienką) oraz pokój zabaw dla synów i pokój gościnny. W centralnym miejscu salonu ustawił ogromny piec - symbol domowego ogniska, który w sposób rzeczywisty i przenośny podkreśla wagę, jaką właściciele przykładają do ciepła rodzinnego.
W pierwotnym zamyśle projektanta, piec miał mieć podłużny kształt i obszerny zapiecek, ale ostatecznie zdun nadał mu inny kształt i zbudował w nim dwa paleniska - otwarte i zamknięte wkładem kominkowym (już wtedy planowano ogrzewać budynek kominkiem i elektrycznie).
Otwarte palenisko skierował w stronę klatki schodowej, przy której znajduje się pomieszczenie przeznaczone dla dzieci (początkowo służyło im do wspólnych zabaw, a obecnie - do ćwiczeń fizycznych). Zamknięte ulokował po przeciwległej stronie. W pierwszych latach po przeprowadzce, bieganie dookoła pieca było ogromną frajdą dla synów. Obecnie częściej spędzają czas na poddaszu, gdzie znajdują się ich trzy pokoje z łazienką oraz wyjście na zielony dach.
Projekt: Lech Mill i Wiktor Wolański; Rzut parteru przed zmianami i rzut parteru po modernizacji
Dom - związany z krajobrazem niską bryłą i zielonym dachem
Irena i Piotr mają inne podejście do jednorodzinnej architektury, niż wielu budujących obecnie domy na terenach w pobliżu dużych miast. Nie zależało im na ostentacyjnym eksponowaniu bryły budynku w przestrzeni działki i okolicy, lecz wręcz odwrotnie - chcieli umiejętnie wtopić ją w naturalne otoczenie. Poprosili więc architekta, żeby była możliwie niska.
Choć parcela jest duża, ma powierzchnię 4200 m2, starali się nie przesadzić z zabudowywaniem jej zielonej powierzchni, zarówno przez dom, wolno stojący garaż, jak i nawierzchnie utwardzone. Spory procent biologicznie czynnej powierzchni odzyskali przez wykonanie odwróconego dachu na płaskich fragmentach połaci nad parterem. Ale nie dość na tym!
Dom tylko wewnątrz ma tynki. Na zewnątrz elewacje w obrębie parteru tworzą oblicówka z żółtego piaskowca o gr. 7-10 cm, którą ułożono "na dziko", oraz oblicówka z nieobrzynanych desek olchowych o szer. ok. 20 cm i gr. 38 mm. Na poddaszu elewacje wykonano z identycznych desek.
Budynek wyposażono w okna z drewnianymi ramami i dwoma szybami z przestrzenią międzyszybową, wypełnioną argonem. Aż do wysokości parapetów usypano wokół ścian szerokie ziemne nasypy. W stosunku do poziomu rodzimego gruntu, nasypy mają wys. 70 cm. Gęsto posadzoną roślinność właściciele prowadzą w taki sposób, by nie była wysoka w świetle okien, natomiast puszczają ją swobodnie do góry tam, gdzie są tylko mury.
- Aby optycznie zmniejszyć wysokość elewacji na parterze, wokół nich usypaliśmy skarpy o wysokości 70 cm i gęsto obsadziliśmy je roślinami - opowiada Irena. - Nasypy sięgają aż do parapetów okien, natomiast krzewy i pnącza jeszcze wyżej. "Włochaty" dach nad parterem pogłębia wrażenie zagłębienia bryły w podłożu. Posadzone na nim różne gatunki traw ozdobnych wyglądają, jak falujące na wietrze włosy. Kiedy ich chwilowo brakuje, na przykład wiosną, fryzurę na jeżyka naśladują sztywne zimozielone igły kosodrzewiny.
Zieleń na dachu spełnia identyczne zadanie, jak rośliny na przydomowych skarpach - optycznie obniża wysokość poddasza. W ciągu roku bywają chwile, że z gęstwiny roślin wystaje tylko mały drewniany domek, utworzony z niskich ścian poddasza i dachu pokrytego osikowym gontem. Do wykonania oblicówki drewnianej użyliśmy nieobrzynanych desek olchowych, bo mają ładną fakturę.
Architekt nazwał projekt domu "Pod ziołami" i z tego powodu między ozdobnymi trawami i kosodrzewiną na zielonym dachu Irena posadziła miętę. Większy zielnik ma w warzywniku. Zielony dach ma powierzchnię 155 m2 i można po nim spacerować.
- Bryła poddasza powstała trochę nietypowo - dodaje Piotr. - Projektując dom, mieliśmy dwóch synów, ale planowaliśmy trzecie dziecko i chcieliśmy dla niego przeznaczyć kolejny pokój. Za nic nie mieścił się na parterze, dlatego dla dzieci trzeba było dodać, ku niezadowoleniu architekta, górną kondygnację.
Autor projektu obudował ją drewnianą szkieletową konstrukcją i celowo umieścił na środku stropu nad parterem. Obrzeża stropu przykrył zielonym dachem. Dom ma przez to niestandardową bryłę i ładnie scala się z otoczeniem. Bardzo nas to cieszy, bo nie po to kupiliśmy ziemię na skraju parku krajobrazowego, żeby go później niszczyć zbyt wysoką, albo nieprzystającą do środowiska naturalnego, architekturą.
Ważnym parametrem wyboru gruntu była odległość zaledwie 1 km od stacji kolejowej. Planując troje dzieci i pracując w odległości 30 km od domu, nie mogliśmy się zdawać tylko na samochód. Nasza działka, choć przylega do lasu, leży w pełnym słońcu. Poniekąd to zasługa babci, która odwiodła nas od kupna innej posesji, położonej pod sosnami. Obejrzawszy ją, babcia ostrzegła, że w takim miejscu nic nie wyrośnie, a w domu zawsze będzie ciemno i wilgotno.
Porzuciliśmy więc zamiar nabycia parceli w lesie, którą oboje tak bardzo się wcześniej zachwyciliśmy. Cena naszej ziemi była korzystna (1 $/m2), więc kupiliśmy dwie sąsiednie działki z czterech oferowanych.
Sień za wiatrołapem ma dużą i wygodą przestrzeń urządzoną w stylu rustykalnym.
Budowa i uzbrajanie domu
Irena i Piotr przeprowadzili budowę systemem kolejnych ekip. Trwała 2 lata i kosztowała 400 000 zł. Do wzniesienia i wykończenia budynku wybrali naturalne, szlachetne materiały - na zewnątrz okładzinę z piaskowca i drewna olchowego, gont osikowy, wewnątrz - tynk tradycyjny, glazurę i terakotę, cegły ceramiczne, drewno.
Jednym z najdroższych elementów domu okazał się zielony dach (za 36 170 zł + VAT). Do jego ułożenia właściciele zatrudnili firmę, specjalizującą się w tego rodzaju pokryciach, ponieważ wiedzieli, że błędy mogą później skutkować kosztownymi naprawami. Masywne murowane ściany parteru, obłożone grubą oblicówką i obsypane ziemią do wysokości 70 cm, jak również gruby betonowy strop i dach odwrócony zapewniają dolnej kondygnacji budynku solidną termoizolację i zdolność akumulowania ciepła.
Pod tymi względami gorsze parametry ma drewniana szkieletowa konstrukcja poddasza. Domownicy narzekają, że "górka" szybko się nagrzewa i wychładza. Podczas upałów jest na niej gorąco, dlatego obecnie ułożyliby pod dachem grubszą, niż 20 cm, warstwę wełny mineralnej.
Centrum salonu zajmuje ogromny piec kominkowy. Ma dwa paleniska - otwarte i zamknięte z żeliwnym wkładem. W zimie ogień płonie w zamykanym kominku codziennie, ponieważ to obniża wysokie koszty ogrzewania elektrycznego.
Kuchnia, skierowana na zachód, ma ładny widok na ogród. Jest urządzona tradycyjnie - blat wykończono płytkami ceramicznymi, fronty szafek deskami sosnowymi. Żeby szlachetnie je postarzyć, robotnicy (górale) wrzucali je do... ogniska, potem szlifowali. Świetnym zapleczem dla kuchni jest ziemna piwniczka w ogrodzie.
Okolica do tej pory nie ma sieci gazowej, ani kanalizacyjnej. Z tego względu zamontowali elektryczne i kominkowe ogrzewanie (Irena nie chciała mieć na działce zbiornika na gaz płynny). W najsuchszym miejscu, zbudowali drenażową oczyszczalnię ścieków. Na potrzeby gospodarstwa domowego wykonali przyłącze do sieci wodociągowej, lecz do podlewania ogrodu wykopali studnię.
Ceny niektórych przyłączy, instalacji, urządzeń:
Przyłączenie do sieci wodociągowej - 3000 zł.
Budowa studni o gł. 50 m - 15 000 zł.
Instalacja c.o. - 20 000 zł.
Piec kominkowy - 10 000 zł, w tym wkład kominkowy 4000 zł.
Koszty, gdzie można zaoszczędzić na eksploatacji? (ceny z 2016 r.)
Na utrzymanie domu właściciele wydają rocznie 20 290 zł.
W zimie, jedynie gdy domownicy są obecni, rozpala się ogień w zamykanym wkładzie kominkowym, rocznie zużywając nawet 20 mp. drewna za 3600 zł (180 zł/mp.). Robią to dlatego, że opłaty za prąd, uwzględniające ogrzewanie, gotowanie oraz przygotowanie c.w.u. w lecie sięgają 750 zł miesięcznie, w zimie 1500 zł (bo wtedy właściciele często korzystają również z elektrycznej sauny). Rocznie zużywają prądu za 13 500 zł. Rok temu Piotr zmienił jego dostawcę i obecnie, zamiast ponad 3 zł, płaci 2,35 zł/kWh. Planuje też zamontować ogniwa fotowoltaiczne.
W miejscowej gminie za wywóz segregowanych śmieci pobiera się co miesiąc opłatę 9 zł od osoby, więc od pięciu osób - 45 zł. Rocznie daje to koszt 540 zł. Przez cały rok rodzina zużywa wody z wodociągu za ok. 1000 zł.
Inne opłaty: monitoring 50 zł/m-c, 600 zł rocznie; ubezpieczenie domu 500 zł; podatek od nieruchomości 550 zł, w tym aż 400 zł za wolno stojący garaż!
Właściciele, Irena i Piotr: - Tak jak chcieliśmy, dom wtopił się w naturalny krajobraz i pasuje do działki położonej na skraju parku krajobrazowego. Osiągnęliśmy to dzięki niskiej i zwartej bryle, ze wszystkich stron otoczonej ziemnym nasypem z gęstą roślinnością i przykrytej, na dużych fragmentach domu, zielonym dachem. Taki dach doskonale się sprawdza - jest dekoracyjny i zwiększa termoizolację budynku. Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni, choć nie był tani. Elementami, które nas zawiodły, są osikowy gont z Suwalszczyzny, bo okazał się nietrwały, oraz wyjątkowo drogie elektryczne ogrzewanie. To ostatnie polecił nam architekt, przypuszczając, że za 10-15 lat zostaną wdrożone tanie nowoczesne technologie grzewcze i wtedy wybierzemy najlepszą. Jego prognozy nie sprawdzają się - nowoczesne technologie są bardzo drogie. Mimo to planujemy zamontować ogniwa fotowoltaiczne i część uzyskanej energii elektrycznej skierujemy do ogrzewania i przygotowywania c.w.u.
Trafne decyzje i rady właścicieli
Podczas opracowywania projektu, architekt proponował wykonanie w posadzce na parterze dwóch poziomów. Nie zgodziliśmy się na to rozwiązanie, w obawie przed utworzeniem architektonicznej bariery - w końcu z domu miały korzystać dzieci i, okazjonalnie, seniorzy. Taras za domem również zbudowaliśmy na poziomie gruntu, bez schodów. Architekt namawiał nas jeszcze do usytuowania kuchni od strony wjazdu na działkę, żeby widzieć, kto podjechał pod bramę. My woleliśmy umieścić ją w tylnej części domu, bo zależało nam na widoku na ogród, a nie podjazd. Kuchnia jest skierowana na zachód, więc po powrocie z pracy jest pięknie oświetlona zachodzącym słońcem.
Do zbudowania domu dziś wybralibyśmy jednego generalnego wykonawcę. Zatrudnianie i koordynowanie kolejnych ekip było uciążliwe, a ich pełny nadzór niemożliwy. Kilka ekip nas oszukało. Na przykład nie ułożono w posadzkach twardego styropianu, co wyszło na jaw przy układaniu kabli elektrycznych ogrzewania podłogowego. Podczas innej kontroli okazało się, że kolejna ekipa tylko zamarkowała ułożenie folii paroprzepuszczalnej w ścianach - kiedy żona pociągnęła za wystający kawałek folii, w ręce pozostał jej... wąski pasek.
Kilka lat po przeprowadzce, poleciliśmy fachowcom ułożyć dookoła budynku rury odwadniające i połączyliśmy je z systemem odprowadzania wody z dachu. Zrobiliśmy to dopiero po okresowym zalewaniu posesji. Wodę spod budynku i z dachu odprowadzamy do stawu na działce. Wykonanie odwodnienia radzimy zaplanować podczas budowy domu!
Od ponad dwudziestu lat w przystępny sposób opisuje domy i ogrody Czytelników. Współpracowała z kilkoma znanymi poradnikami budowlanymi. Jest autorką tekstów i zdjęć. W wolnych chwilach z przyjemnością zajmuje się własnym ogrodem.
Metodą permakulturową uprawia w nim zarówno rośliny ozdobne, jak i zioła, warzywa itp. Amatorsko interesuje się architekturą, ogrodnictwem, ornitologią, sportem, filmem. Uwielbia podróżować, poznawać nowych ludzi i miejsca. Jeżeli potrzebuje wypocząć, najchętniej wyjeżdża nad morze, poza sezonem wakacyjnym.
Zieleń tak, ale już ten kamień... Trochę w nowoczesnej architekturze trąci myszką. Owszem, naturalny kamień zawsze się obroni, ale warto rozważyć na elewacji połączenie drewna i betonu architektonicznego.
Gość Piotr Calka
14-04-2016 13:03
Oszczednosc to jedno a ekologia to drugie.Polaczenie fotowoltaiki, LED, ogrzewania na Infra red, oraz budowa domu w technologi pasywnej to gwarancja oszczednosci do 100%.Oczywiscie nie mowimy o technologiach typu termalica gdzie sciany sa pol metrowe, plus ocieplenie, co daje blisko metr, a ...