Dla domu pani Marty, zbudowanym na nieuzbrojonej parceli, pompa ciepła jest najkorzystniejszym sposobem ogrzewania. Jest z niej bardzo zadowolona. W pierwszym roku użytkowania nie obyło się jednak bez modernizacji systemu grzewczego. A zawinili niefachowi wykonawcy.
Data publikacji: 2011-04-27
Data aktualizacji: 2017-07-26
Dom murowany, parterowy z użytkowym poddaszem, bez garażu; ściany z pustaków ceramicznych ocieplone styropianem (15 cm); dach pokryty dachówką ceramiczną Powierzchnia działki: 1200 m2 Powierzchnia domu: 123 m2 Roczne koszty utrzymania domu: 14 500 zł
Co cię nie zabije, to cię wzmocni. To powiedzenie obrazuje historię budowy domu pani Marty. Najpierw musiała uzbroić działkę z dalekim dostępem do mediów. Następnie modernizowała wadliwie wykonany system grzewczy z pompą ciepła. Ale dzielnie pokonała trudności i dziś spokojnie planuje rozbudowę domu.
Mimo posiadania środków z kredytu hipotecznego, pani Marta musiała nimi bardzo oszczędnie gospodarować. Bank ograniczył ich wysokość, ponieważ kiedy zaciągała kredyt, była jeszcze osobą samotną.
Działkę kupiła więc 30 kilometrów od Warszawy, na dawnym polu uprawnym. Choć parceli brakowało mediów i znajdowała się aż 200 metrów od głównej drogi, pani Marta dokonała transakcji. Zachęciła ją do tego przystępna cena – 43 000 zł. Oprócz ładnych widoków na sady oraz sąsiedztwa starej i zorganizowanej miejscowości, uległa urokowi energicznych ludzi, którzy również pragnęli tu zamieszkać. Większość z nich była w podobnym wieku, co dodało jej otuchy, że bez względu na trudności wspólnie jakoś sobie z nimi poradzą.
Problem 1: Trudności w uzbrojeniu działki
I owszem, wszyscy sąsiedzi, którzy kupili działki przed panią Martą, zdołali w miarę szybko i tanio przyłączyć do swoich działek elektryczność, wodociąg i gaz ziemny. Ale nie dotyczyło to już działki pani Marty, leżącej o jedną przecznicę dalej. Jej gruntu nie było bowiem w projektach i kosztorysach sporządzonych dla komitetów społecznych założonych przez sąsiadów i już nie udało się tego zmienić. Ale te ważne detale „wyszły” dopiero po podpisaniu przez nią aktu notarialnego. Niespodziewanie musiała zupełnie sama myśleć o uzbrojeniu swojej ziemi.
Budynek ma zwartą bryłę i dwuspadowy dach, czyli typowe cechy obniżające koszty budowy. Mury otynkowano tynkiem mineralnym, a dach pokryto ceramiczną dachówką w ceglastym kolorze. Dla oszczędności budowę garażu właścicielka odłożyła na przyszłość. Dziś tego żałuje
Budynek ma najprostszą z możliwych bryłę. Jedyna wnęka znajduje się przy głównym wejściu i pełni funkcję zadaszonego ganku. Przestrzeń otwartego ganku odgradza tylko ażurowy drewniany płotek. Latem pani Marta wiesza na nim donice z kwiatami
Doprowadzenie gazu ziemnego do parceli pani Marty, leżącej najdalej od szosy, wstępnie obliczono na40 000 zł, wodociągu na 20 000 zł, a przyłączenie sieci elektrycznej planowano za trzy lata. To były druzgocące szacunki! Wtedy pożałowała, że znając trudne położenie posesji, nie zapaliła się w jej głowie ostrzegawcza lampka. Dziś już wie, że powinna być ostrożniejsza. Przed zakupem ziemi należało sprawdzić najdrobniejsze szczegóły w urzędach.
Problem 2: Wysokie koszty przyłączy
Podjęte przez nią konsultacje z fachowcami przyniosły po jakimś czasie efekty. Uspokoiła się po ustaleniu, że na przyłączenie elektryczności nie musi czekać aż tak długo. Niestety w praktyce okazało się, że konieczne było wybudowanie dwóch studni (pierwsza – 3000 zł, druga – 6500 zł), bo pierwsza studnia po kilku miesiącach wyschła, a zainstalowany filtr (5000 zł) stał się niewydolny. Do celów spożywczych pani Marta kupuje więc wodę źródlaną dostarczaną w 19-litrowych zbiornikach.
Dowiedziawszy się o korzyściach płynących z eksploatacji pompy ciepła, zdecydowała się na jej zastosowanie. Obliczyła, że opłaci się zainwestować w taki system grzewczy, nawet pomimo ograniczonych środków finansowych.
Problem 3: Niedoszacowana powierzchnia budynku
Znalezienie projektu domu odbyło się bez jakichkolwiek problemów. To od razu dodało jej skrzydeł. Z wybranego projektu pani Marta była tak zadowolona, że zrezygnowała tylko z garderoby na poddaszu na korzyść powiększenia łazienki i sypialni.
Strefa na tyłach domu z widokiem na rozległy trawnik jest ulubionym miejscem wypoczynku rodziny. Dlatego w trakcie rozbudowy budynku właściciele zamierzają rozwiązać problem zadaszenia tarasu o powierzchni 20 m2. Jego płytę długo nagrzewa słońce, więc niekiedy jest to uciążliwe
Za domem na trawniku powstał plac zabaw. Dzieci mogą bawić się w piaskownicy, na huśtawkach, w altanie. Rodzice myślą także o zbudowaniu dla nich w przyszłości domku na drzewie. Takie są zalety posiadania przydomowego ogrodu
Wychowując się z czworgiem rodzeństwa w trzech pokojach, wydawało się jej, że dla jej przyszłej rodziny wystarczą 123 m2 powierzchni. Ale pomyliła się. Po pojawieniu się życiowego partnera oraz dzieci, Zosi (3) i Wojtusia (1), funkcjonalność budynku uległa zmianie. Poddasze z trzema sypialniami i wspólną łazienką jest wygodne dla czterech osób, ale brakuje przestrzeni dziennej na parterze.
Rodzina planuje więc rozbudować salon o wielkości 23 m2, ponieważ nie godzi różnorodnych funkcji, jakie obecnie musi spełniać – zadbanej przestrzeni dla gości, a jednocześnie bawialni dla malutkich dzieci, które ciągle trzeba mieć na oku. Nie można adaptować do tego celu gabinetu, ponieważ jest to miejsce pracy właścicielki.
Ogromną bolączką jest również za mała przestrzeń gospodarcza. Kiedy pani Marta podjęła budowę domu i była jeszcze osobą samotną, z wielu aspektów dotyczących funkcjonalności domu nie zdawała sobie sprawy. Decydując się na dom bez garażu, wydawało jej się, że nadrobi to w niedalekiej przyszłości. Niestety, samochody nadal stoją pod chmurką, bo na dobudowanie garażu ciągle brakuje czasu i środków. W ogrodzie pojawił się tylko domek ogrodnika (za 5500 zł). Wewnątrz budynku przydałaby się jeszcze pralnia z suszarnią oraz składzik.
Problem 4: Błędy w montażu pompy ciepła
Pani Marta zdecydowała się na pompę ciepła z przekonaniem, że zabezpieczy domowi łatwe w obsłudze i tanie ogrzewanie. I tak jest w istocie. Zanim to jednak nastąpiło, znowu zderzyła się z brutalną rzeczywistością, tym razem w postaci niefachowych wykonawców. Po pierwszej zimie musiała zmodernizować kolektory i wymienić pompę ciepła. A jak do tego doszło?
– Popełniłam błąd, zatrudniając do wykonania instalacji grzewczej zamiast jednej doświadczonej firmy, która odpowiadałaby za całość swojej usługi, aż kilka. Trzy poziome kolektory projektował jeden wykonawca, projekt realizował kolejny, instalację wewnątrz domu jeszcze inny. Już w grudniu boleśnie doświadczyłam, że instalacja grzewcza jest niewydolna. W budynku było niecałe 10 stopni ciepła! Próbowałam podnieść temperaturę, paląc w kominku. Niestety kominek z otwartym paleniskiem na niewiele się przydawał. Kiedy telefonicznie prosiłam jednego z wykonawców o pomoc, ten odrzekł, że jest zima i nie jeździ na przeglądy – opowiada pani Marta.
Pani Marta ceni sobie tradycję i solidność. Podłoga z dębowych desek jest olejowana. Na początku kominek miał otwarte palenisko, obecnie jednak wypełnia je żeliwny wkład, wyposażony w system dystrybucji ciepłego powietrza (po całym poddaszu). Dzięki temu jest sprawniejszy
Kuchnia ma optymalną wielkość i sąsiaduje z aneksem jadalnym. Pani Marta narzeka tylko na zbyt małą liczbę blatów roboczych oraz sposób ich wykończenia (kafle na blatach pękają). Wszystkie ściany w strefie dziennej, również w salonie, pomalowała na jednakowy oliwkowy kolor
Przy dochodzeniu przyczyn okazało się, że projektant instalacji nie zaznaczył na rysunku odległości między kolektorami poziomymi i kolejni wykonawcy zainstalowali je za blisko siebie, co spowodowało ich niewydolność. Wiosną trzeba było zbudować dwa kolejne kolektory (pionowe, bo na poziome nie było już miejsca) łącznie za 8000 zł. Rozbudowa dolnego źródła pociągnęła za sobą wymianę pompy ciepła (na szczęście pani Marta odzyskała pieniądze za pierwszą).
Dopiero po modernizacji system grzewczy działa bez zarzutu. Ale dla właścicielki pierwsza zima w nowym domu była gehenną. Dlatego zdobyła się na dalsze usprawnienie systemu ogrzewania. W kominku zamontowała żeliwny wkład z systemem dystrybucji ciepłego powietrza po całym poddaszu. Przebudowa kominka kosztowała 7500 zł, ale się opłacała. Obecnie rodzina nie marznie już podczas częstych wyłączeń prądu.
Razem z modernizacjami systemu grzewczego budowa domu wyniosła 340 000 zł. Właścicielka uważa to za ogromny osobisty sukces. Jeszcze większą satysfakcję sprawia jej świadomość, że poradziła sobie z poważnymi przeciwnościami.