SIP zapoczątkowano w Ameryce Północnej już w latach 30. XX w., choć u nas zastosowano zaledwie dekadę temu. Panele wykorzystuje się do budowy elementów domów prefabrykowanych - ścian, stropu, nawet dachu. Powstają w fabryce (co bardzo skraca czas budowy), są dość cienkie - mają grubość 15-20 cm, szerokość ponad 1 m, a ich wysokość na ogół dopasowuje się do wysokości kondygnacji (jest możliwość zamówienia paneli o wysokości do 13 m). Wystarczy ich zaledwie kilka, by powstały ściany zewnętrzne. Składają się z dwóch płyt - najczęściej OSB, pomiędzy którymi umieszczony jest materiał izolacyjny - pianka PUR, styropian.
Wszystkie elementy są ze sobą sklejane, co wpływa pozytywnie na energooszczędność, a z pianką PUR współczynnik przenikania ciepła U może wynieść nawet 0,1 W/(m²·K), ale tylko wtedy, gdy panel ma szerokość 20 cm. Płyty zespala się specjalnymi łącznikami, co eliminuje ryzyko powstawania mostków termicznych. Szybko się z nich buduje (nie ma prac mokrych, więc nie robi się przerw technologicznych). Panele nie należą do najcięższych, ale nie są tak mocne, niestety, jak tradycyjne mury.
Dlaczego zatem jeszcze nie podbiły rynku i serc inwestorów? Pierwszy problem to mała dostępność - firm oferujących takie panele jest na rynku tylko kilka, a doświadczonych specjalistów w tym zakresie jak na lekarstwo. Nie ma konkurencji, co sprawia, że ich ceny są stosunkowo wysokie. Minusem jest też kwestia związana z instalacjami - wszystko musi być dokładnie przemyślane już na etapie projektu - zmiany nie będą możliwe, bo przewody umieszcza się w otworach przygotowanych wcześniej. W Polsce najczęściej buduje się w tej technologii niewielkie domy, których powierzchnia nie przekracza 100 m2.
Aleksandra Kuśmierczyk
Na zdjęciu otwierającym: Domy modułowe z paneli SIP, czyli z grubych płyt wypełnionych pianką poliuretanową, są energooszczędne, wytrzymałe i bardzo szybko się je buduje. (fot. SIP PANEL POLSKA)