Od kilku tygodni obserwuję zabawny proces. To walka, którą sąsiedzi toczą o trawniki, niekończąca się batalia z kretami (które tępią, choć kret jest u nas chroniony), mleczem, mchem i pozimowymi zniszczeniami. Trzeba przyznać, że ostatnia zima potraktowała miłośników trawników okrutnie. Trawa pod śniegiem popleśniała, wiosną pojawiły się brązowe albo łyse placki. Moja najbliższa sąsiadka, emerytka, jest w rozpaczy. Każdą wolną chwilę poświęca ogrodowi, który składa się głównie z trawnika (w ambicjach angielskiego).
Widziałem nawet, jak maluje listki mleczy herbicydem za pomocą pędzelka (!). Jej mąż kosi co 4 dni, co bywa dla nas uciążliwe. Poci się przy tym i narzeka, niezależnie czy jest ciepło, czy zimno, wieje czy jest flauta. Patrzę i myślę: co to za radość? Tym bardziej że ogromu włożonego wysiłku i tak nikt nie doceni, bo po prostu nie będzie miał okazji. Dzień lub dwa po zabiegach pielęgnacyjnych kret zrobi kilka nowych kopców, tydzień później wzejdą rozsiane przez wiatr kolejne mlecze. A zanim łyse placki zarosną, przyjdzie kolejna zima.
Jak widzę męczarnie moich (wielu) sąsiadów, to zastanawiam się, czemu nie przyjdzie im do głowy najprostsze rozwiązanie. Z przyrodą - w postaci kreta, mrozu i fruwających dmuchawców - nikt nie wygrał. Jedyna recepta na "ładny trawnik" to nie obsadzać go w roli pierwszoplanowej. Niech przyćmią go drzewa i krzewy, ale prawdziwe, nie karłowate.
Kiedy trawa będzie tylko dopełnieniem ogrodu, jej wygląd przestanie być taki ważny. Właśnie tak jest u mnie, tym zachwycają się przechodnie: ogrodem jak park albo fragment lasu, z pospolitymi, ale pięknie rozrośniętymi okazami drzew. Takim, który dostarcza wytchnienia, a nie wiecznego nudnego zajęcia.
Ale kiedy pytam tych, którzy moją działkę podziwiają, czemu u nich tak nie jest, słyszę w odpowiedzi: bo liście trzeba grabić, bo cienia za dużo. Liście, owszem, zagospodarowują nam 1-2 jesienne weekendy, ale to przecież ruch na świeżym powietrzu. A co do cienia, to kiedy przyjdą upały, sąsiedzi zamykają się w domach. A my siedzimy w ogrodzie, w cudownym cieniu naszych drzew. I nie przeszkadza nam, że trawnik pod kocem jest niedoskonały.
Janek Szkliwo
fot. otwierająca: PhotoMIX-Company / pixabay.com