Kominek z grawitacyjnym rozprowadzeniem ciepła jest bezawaryjny
Kominek z grawitacyjnym rozprowadzeniem ciepła jest bezawaryjny
Podczas stawiania obudowy, monterzy skonstruowali metalowy stelaż, wypełnili go ognioodpornymi płytami, na nich umocowali okładzinę z łupka. Powstała duża bryła, która lekko się nagrzewa i akumuluje ciepło. Stygnie przez kilka godzin - mówią Marta i Piotr, Czytelnicy Budujemy Dom, którzy kominek z grawitacyjnym rozprowadzaniem ciepła użytkują od 2013 r.
Dom: murowany, dwukondygnacyjny, pow. 168 m2. Ogrzewany kominkiem i kotłem na gaz z sieci. Wentylacja grawitacyjna.
Kominek:
Wkład ze stali, z komorą wyłożoną szamotem, moc 13,2 kW, sprawność do 73%; szyba narożna, samoczyszcząca się, podnoszona i otwierana na bok.
Obudowa - gorąca, z płyt łupka kwarcytowego.
Komin - systemowy.
Kanał nawiewny - z PVC 100 mm.
Paliwo - drewno liściaste.
Kominek używany - w okresach przejściowych i dla nastroju.
Lokalizacja - w salonie.
Dużą nagrzewającą się obudowę wykończono płytami łupka kwarcowego.
W gorącej obudowie zamontowano duże kratki oraz wydzielono schowek na drewno.
Decyzja: kupiliśmy dom w stanie surowym i w salonie zastaliśmy betonowy postument pod kominek, kanał dymowy, plastikową rurę w posadzce do nawiewu powietrza. Wiedzieliśmy już, że budynek będziemy ogrzewać instalacją na gaz z sieci, dlatego poprzestaliśmy na grawitacyjnym systemie DGP. Żadne z nas nie zna się na wkładach, poprosiliśmy więc o fachową pomoc w jednej z firm. Chcieliśmy kupić wkład z narożną szybą, ładnym paleniskiem i nowoczesną obudową. Zastosowaliśmy okładzinę z płyt łupka kwarcowego.
Kratki od strony kuchni.
Kominek z grawitacyjnym rozprowadzeniem ciepła - rady i przestrogi:
Podczas stawiania obudowy, monterzy skonstruowali metalowy stelaż, wypełnili go ognioodpornymi płytami, na nich umocowali okładzinę z łupka. Powstała duża bryła, która lekko się nagrzewa i akumuluje ciepło. Stygnie przez kilka godzin. Zimne powietrze dociera do jej wnętrza przez duże kratki - ulokowane w dolnej części, tuż nad posadzką - ogrzane wypływa przez kratki położone wyżej. Spod obudowy wydostaje się dostateczna ilość ciepła. Grawitacyjna cyrkulacja powietrza w domu jest dobra, niedaleko kominka znajduje się otwarta klatka schodowa, więc ciepło rozchodzi się po parterze i poddaszu. Lubimy palić w kominku i chętnie wykorzystujemy go w okresach przejściowych. Rozpalamy ogień dla nastroju również kiedy włączamy instalację na gaz.
Wkład jest bezawaryjny. Zgodnie z zaleceniem montera, przy rozpalaniu ognia szeroko otwieramy przepustnicę w kanale nawiewnym, potem przymykamy ją, żeby drewno zbyt szybko się nie spalało. Natomiast podczas dokładania opału - uchylamy szyber przed otwarciem drzwiczek i chwilę czekamy, aż wyrówna się ciśnienie. Dzięki temu dym nie cofa się do salonu. Szybrem kominowym operujemy stosownie do pogody. Na rozpałkę mamy drewno brzozy, a później dokładamy dębowe i bukowe. Pełny wsad spala się 2-4 godziny. Monter uprzedził, żeby delikatnie wkładać kloce, nie uderzając w okładzinę z szamotu. Może pęknąć! Choć urządzenie ma samoczyszczącą się szybę i kurtynę powietrza wewnątrz paleniska, nie da się uniknąć jej osmolenia. Myjemy ją dość często. Wykorzystujemy specjalne preparaty, jednak nie czyścimy nimi uszczelki, bo mogą ją zniszczyć. Popielnik zapełnia się powoli, gdyż w palenisku działa system dopalania drewna. Opróżniamy go raz w miesiącu, popiół wsypujemy do kompostownika. Sadzę usuwamy z wyczystki co 2-3 lata. Kominiarza wzywamy raz w roku.
Koszty zakupu kominka z grawitacyjnym rozprowadzeniem ciepła:
Od ponad dwudziestu lat w przystępny sposób opisuje domy i ogrody Czytelników. Współpracowała z kilkoma znanymi poradnikami budowlanymi. Jest autorką tekstów i zdjęć. W wolnych chwilach z przyjemnością zajmuje się własnym ogrodem.
Metodą permakulturową uprawia w nim zarówno rośliny ozdobne, jak i zioła, warzywa itp. Amatorsko interesuje się architekturą, ogrodnictwem, ornitologią, sportem, filmem. Uwielbia podróżować, poznawać nowych ludzi i miejsca. Jeżeli potrzebuje wypocząć, najchętniej wyjeżdża nad morze, poza sezonem wakacyjnym.