Standardowe falowniki wymagają synchronizacji z siecią, a zatem w przypadku przerwy w zasilaniu nie oddają energii elektrycznej produkowanej przez panele słoneczne.
Jednym pomysłów na awaryjne zasilanie jest montaż falownika wyposażonego w odrębne gniazdko zasilania awaryjnego. Jest to gniazdko 1-fazowe, a moc na tym gniazdku jest ograniczona zwykle do 3kW. Jeśli jednak w trakcie przerwy w zasilaniu chcielibyśmy otworzyć bramę, to wymagałoby to podłączenia zasilania bramy do tego konkretnego gniazdka, co może okazać się niemożliwe. Zatem jest to rozwiązanie, które nie zapewni normalnego funkcjonowania najważniejszych urządzeń w domu.
Powstaje zatem dylemat, jakie urządzenia można podłączyć do takiego rozwiązania, czy powinno to być sterowanie ogrzewaniem gazowym, oświetlenie, czy może zasilanie pompy ciepła. Ograniczenie w postaci mocy maksymalnej gniazdka bardzo ogranicza łączną moc urządzeń pracujących wspólnie w trybie awaryjnym.
Rozszerzeniem tego rozwiązanie jest zbudowanie automatyki przełączającej instalację fotowoltaiczną w tryb zasilania rezerwowego, zapewniającego właściwą synchronizację falownika. Nie wchodząc w szczegóły techniczne, takie rozwiązanie pozwala na pracę falownika, podanie napięcia w sieci naszego domu, ale odcina jednocześnie sieć energetyczną, zapewniając spełnienie wymogów technicznych stawianych przez zakład energetyczny.
W takiej sytuacji warto jednak pamiętać, że moc generowana przez naszą mikroelektrownię będzie bardzo zależna od pogody, a w konsekwencji tego dość niestabilna.
Dlatego warto zastosować falownik hybrydowy wraz z chemicznym magazynem energii, który jest w stanie zapewnić nawet pełną niezależność energetyczną i prace w trybie wyspowym przez czas określony pojemnością baterii. Dzięki temu cała instalacja elektryczna w domu będzie w stanie pracować w ramach pełnej mocy, dla której została instalacja zaprojektowana.
Dodaj komentarz