Trzykondygnacyjny dom zainspirowany przedwojenną willą
Trzykondygnacyjny dom zainspirowany przedwojenną willą
Mariola i Leszek postanowili skopiować z willi, w której kiedyś mieszkali, niektóre bardzo praktyczne rozwiązania. Trzykondygnacyjny budynek, z ciekawą tradycyjną bryłą, zaprojektowali dla nich zaprzyjaźnieni architekci, wybierając technologię murów trójwarstwowych. Powstały nietuzinkowe "cztery kąty".
Dom murowany, podpiwniczony, 3 kondygnacje, wolno stojący garaż; trójwarstwowe ściany z ceramicznych pustaków Max i cegły dziurawki, między nimi styropian o gr. 5 cm; wielospadowy dach pokryty dachówką cementową.
Powierzchnia działki: 900 m2.
Powierzchnia użytkowa domu: 198,5 m2 + piwnica.
Powierzchnia wolno stojącego garażu: 36 m2.
Roczne koszty utrzymania budynku: 11 996 zł.
Na utworzenie tego domu ogromny wpływ wywarła magia wspomnień. Zaraz po ślubie Mariola i Leszek wynajmowali pokoje w starej willi w Szczecinie, którą chwalili za funkcjonalność i nastrój. Kiedy przeprowadzili się do Polski centralnej i postanowili zbudować własny dom, nie tylko z sentymentu zaczerpnęli z niej kilka rozwiązań.
Budowa domu w oparciu o dobry wzór
Koniecznie chcieli mieć wykusz lub ryzalit z jadalnią, podniesiony taras ze schodami do ogrodu, oraz obszerną i wielofunkcyjną piwnicę (w pierwowzorze podobały się im przeróżne piwniczne pomieszczenia, w których przechowywane rzeczy miały swoje miejsce i panował porządek). To jeszcze nie wszystkie dobre pomysły, które ściągnęli z niezapomnianej wilii.
Tradycyjna bryła budynku ma ciekawe detale - długi ryzalit, ganek z podcieniem, taras ze schodami, gzyms pod dachem. Natomiast wielospadowy dach ma liczne spadki, załamania, lukarny. Główny architekt zaprojektował ją, uwzględniając gust właścicieli oraz trapezowy kształt działki. Naszkicował jak będzie wyglądał dom w przyszłości.
- Na kondygnacji parterowej powtórzyliśmy układ z przechodnią spiżarnią, położoną między wiatrołapem i kuchnią - opowiada Mariola. - Spiżarnia ma drzwi od strony obu pomieszczeń, co umożliwia wstawienie do niej zakupów wprost z wiatrołapu, a rozpakowanie ich od strony kuchni. Co do rozplanowania samej kuchni - powieliliśmy układ z oddzieloną przestrzenią do gotowania i do spożywania codziennych posiłków. Mała jadalnia bardzo się tu sprawdza! Główną jadalnię umieściliśmy, jak w starej willi, w przeszklonym ryzalicie, blisko salonu. Przydaje się przy większych przyjęciach, nie musimy rozkładać stołu, dostawiać krzeseł. Ryzalit ładnie urozmaica elewację frontową, a przez okna wpada do reprezentacyjnych pomieszczeń mnóstwo światła dziennego.
Przedwojenna willa miała rolety i my również myśleliśmy o jakimś rodzaju przesłon, czego dowodem jest szkic sporządzony przez architekta. Wstępnie proponował okiennice zewnętrzne. Ostatecznie zamontowaliśmy rolety naokienne, ponieważ inne modele nie wszędzie się mieściły. Na parterze ograniczyliśmy liczbę ścian działowych i drzwi na korzyść otwartych przestrzeni. Na poddaszu odwrotnie - postawiliśmy na prywatność. Dla córki przeznaczyliśmy tu dwa pokoje i łazienkę, więc kiedy przyjeżdża do nas z rodziną - ma własny wygodny apartament. Dla siebie urządziliśmy kolejny, tyle że z jedną sypialnią, łazienką i garderobą.
Projekt: inż. arch. Marek Pabich. Rzut parteru i piętra
- W willi-inspiracji były też elementy, których nie zamierzaliśmy powielać - mówi Leszek. - Na przykład wielkości i lokalizacji garażu! Dawniej miejsce postojowe umieszczano na poziomie -1. To zazwyczaj wymagało poruszania się po krótkim i stromym podjeździe - w zimie było ślisko, niekomfortowo. Poprosiliśmy architekta o większy garaż na 2 auta i wolno stojący, nasz ma 6 × 6 m. Następna wytyczna dotyczyła odpowiednio wysokich kondygnacji - np. parter sięga u nas 2,85 m. Kolejna - rozrysowania salonu obniżonego o 2 stopnie względem reszty pomieszczeń dziennych. Kiedy zobaczyliśmy projekt, zaskoczyły nas 4 kolumny w reprezentacyjnej strefie. Konieczność ich zastosowania wyjaśniła nam zaprzyjaźniona konstruktorka, trzema musiała podeprzeć stropy o dużej rozpiętości, czwartą dodała dla symetrii.
A czego się nauczyliśmy przy naszym domu? Żeby wcześniej pomyśleć o ewentualnych problemach z chodzeniem po schodach. Na parterze nie zaplanowaliśmy sypialni, więc kiedy żona złamała nogę, z trudem pokonywała zabiegowe stopnie w drodze do sypialni na poddaszu. Zdecydowaliśmy się na trzypoziomowy dom ze względu na małą działkę!
Tak jak w szczecińskiej willi, dom Marioli i Leszka ma podniesiony taras z zejściem do ogrodu. Ponieważ znajduje się on przy południowej elewacji, właściciele zawiesili nad nim dużą markizę (z napędem).
Trójwarstwowe ceramiczne ściany o grubości 46 cm świetnie trzymają w pomieszczeniach ciepło w zimie, chłód w lecie. Otynkowano je na zewnątrz trwałym tynkiem silikonowym, od wewnątrz - gładzią gipsową. Gzymsy pod dachem wydłużają je optycznie. Na oknach zamontowano rolety zewnętrzne (typ naokienny).
Trzykondygnacyjny dom - budowa, instalacje, wykończenie
Choć technologia murów trójwarstwowych z materiałów ceramicznych jest droga i uciążliwa na etapie realizacji, Marioli i Leszkowi spodobała się, ponieważ zależało im na możliwie najlepszych parametrach ścian zewnętrznych i ich długowieczności. Chcieli również, żeby tradycyjna bryła budynku miała ciekawe detale. Architekci zaprojektowali ją, biorąc pod uwagę ich gust oraz trapezowy kształt działki (z tego powodu od strony północnej jest wąska, od południowej - szeroka). Ma długi ryzalit, ganek z podcieniem, obszerny taras ze schodami, wiele wnęk i narożników. Natomiast wielospadowy dach - liczne spadki i załamania, na dodatek lukarny. Architekci, następnie murarze, cieśle i dekarze mieli co robić!
Kominek z grawitacyjnym sposobem rozprowadzania ciepła, za radą zaprzyjaźnionej architektki, postawili w bocznej części salonu, we wnęce. Obudowę wkładu (o mocy 25 kW i z panoramiczną szybą) wykończyli płytami trawertynu w kolorze nawiązującym do kolorystyki ścian, lecz wyróżniającymi się oryginalną chropowatą fakturą.
- Pieczę nad budową skomplikowanej bryły i dachu sprawował architekt z żoną - mówią właściciele. - Kiedy kolejne ekipy wykonawców natrafiały na jakieś problemy technologiczne, bezzwłocznie służyli radą, wyjaśniali trudniejsze szczegóły. Z ich autorskim nadzorem czuliśmy się bezpiecznie i ufaliśmy im, widząc, jak niekiedy na bieżąco korygują niektóre elementy, na przykład na dachu. Początkowo planowaliśmy wykończenie go blachodachówką, lecz ostrzeżono nas, że tego rodzaju pokrycie wygeneruje dużo odpadów i kosztów. Ostatecznie na wzmocnionej drewnianej więźbie położyliśmy dachówkę cementową.
Ze względu na skomplikowany kształt dachu, zaizolowaliśmy połacie metodą nadmuchową i specjalnie spreparowanym granulatem z włókien celulozowych. Warstwa termoizolacji dosięga każdego zakamarka, jest nietoksyczna i ma bardzo niski współczynnik przewodzenia ciepła, dodane sole mineralne chronią materiał izolacyjny przed szkodnikami, pleśnią, ogniem. Wykonawcy nabiedzili się podczas wylewania gzymsów pod dachem - musieli układać szalunki, ale dzięki temu zamiast podbitki z PVC mamy tu tynk, wydłużający optycznie ściany zewnętrzne.
Mury o grubości 46 cm świetnie trzymają w pomieszczeniach ciepło w zimie, chłód w lecie. Otynkowaliśmy je na zewnątrz trwałym tynkiem silikonowym, od wewnątrz gładzią gipsową. Z góry nastawiliśmy się na kupno solidnych ciepłych okien z drewnianymi ramami. Podłogi i schody również wykończyliśmy drewnem jesionowym, nie chcieliśmy mieć w domu plastiku. Obudowę kominka zaplanowaliśmy z trawertynu.
Salon znajduje się dwa stopnie niżej od reszty parteru. Właściciele są zwolennikami symetrii oraz stonowanej kolorystyki. Ściany i sufity w strefie dziennej pomalowali kilkoma odcieniami beżu i bieli, co daje meblom neutralne tło. Posadzkę wykończyli jesionem.
Główna jadalnia, ulokowana w przeszklonym ryzalicie i świetnie oświetlona światłem dziennym albo sztucznym, sprawdza się podczas większych przyjęć. Na co dzień Mariola i Leszek używają mniejszej jadalni przy kuchni.
Budowaliśmy powoli z dwóch powodów. Po pierwsze - nie chcieliśmy zaciągać kredytów bankowych. Po drugie - po kolei gromadziliśmy pieniądze na dobrej jakości materiały budowlane i wykończeniowe, miały dać domowi trwałość i szlachetny wygląd. Uznaliśmy, że jakość i klasyka zawsze się obronią! Braliśmy pod uwagę zastosowanie pompy ciepła do ogrzewania domu i wody użytkowej, ale taniej i rozważniej było wykorzystać biegnącą w ulicy sieć gazu ziemnego. Wybraliśmy markowy kocioł, monter chwalił model - zapewniał, że to mercedes wśród kotłów i będzie dobrze służył. Rzeczywiście, działa bezawaryjnie.
Zamiast klimatyzacji, woleliśmy zastosować rolety zewnętrzne, a to dlatego, że oprócz funkcji przeciwsłonecznej, spełniają jeszcze rolę izolatora od zimna i hałasu, zasłaniają pomieszczenia przez wzrokiem przechodniów, chronią przed włamaniem. Nad tarasem, zwróconym na południe, zawiesiliśmy markizę z napędem elektrycznym. Ma szerokość 6,5 m i wysięg o długości 3 m, bo zależało nam, żeby okazjonalnie zacieniała prawie całą płytę. Co do wygodnych domowych rozwiązań - w posadzkach w łazienkach założyliśmy maty elektryczne, które działają przez lato, likwidując wilgoć. Zlewozmywak w kuchni zaopatrzyliśmy w młynek elektryczny, a blaty w ruchome (chowane) gniazda elektryczne - nie mamy tradycyjnych gniazd w ścianach.
Właściciele powtórzyli z starej willi układ z przechodnią spiżarnią, położoną między wiatrołapem i kuchnią (spiżarnia ma drzwi od strony obu pomieszczeń, co umożliwia wstawienie do niej zakupów wprost z wejścia, a rozpakowanie ich od strony kuchni). Postarali się o wygodną zabudowę szafkową, półwyspem oddzielili przestrzeń gotowania od jadalni.
Właściciele domu, Mariola i Leszek - Choć technologia murów trójwarstwowych z materiałów ceramicznych jest kosztowana i uciążliwa w budowie, nam odpowiada najbardziej, bo zapewnia grubym ścianom najlepsze parametry i długowieczność. Zaprzyjaźnieni architekci sprawili, że tradycyjna bryła nie jest nudna, ma ładne i niestandardowe detale. Nie chcieliśmy, żeby dom wyglądał jak inne, co nie przeszkodziło nam powtórzyć kilku najbardziej funkcjonalnych rozwiązań ze starej willi, z której zachowaliśmy piękne wspomnienia.
Ceny niektórych przyłączy, instalacji, urządzeń:
Przyłącze gazu - 3500 zł.
Instalacja c.o. - 40 000 zł.
Kominek - 15 000, tym wkład 5000 zł.
Rolety zewnętrzne - 12 000 zł.
Koszty gdzie można zaoszczędzić na eksploatacji
Utrzymanie domu rocznie kosztuje 11 996 zł.
W ostatnim roku opłaty za gaz z sieci sięgnęły kwoty 5941 zł, za elektryczność - 2318 zł. Za usługę wywozu śmieci właściciele płacą miesięcznie 14 zł (rocznie 168 zł), natomiast za usługę monitoringu - miesięcznie 56 zł (672 zł). Koszt zużycia wody z miejskiego wodociągu i odprowadzania ścieków do kanalizacji zbiorczej wynosi łącznie 1440 zł. Uzdatnianie wody 100 zł. Podatek od nieruchomości 833 zł. Ubezpieczenie domu 524 zł.
Trafne decyzje i rady właścicieli
Jesteśmy bardzo zadowoleni z obszernej piwnicy, ma powierzchnię 97,2 m2. Dzięki niej wyższe poziomy mieszkalne nie są zagracone. Urządziliśmy w niej kotłownię, pralnię, osobną suszarnię, spiżarnię, pokój ze stołem pingpongowym, toaletę z prysznicem, magazynki. Doskonale sprawdzają się kąciki do szycia oraz do majsterkowania. Jednak uprzedzamy - piwnica to budowlana ruletka! Nie ominęły nas problemy. Ze względu na gliniaste podłoże, wykonawcy starannie zaizolowali najniższą kondygnację przed wilgocią, a wcześniej zbudowali pod nią głęboką studnię chłonną. Studnia ma za zadanie gromadzić wodę ewentualnie napływającą pod dom. Piwnica była sucha, dopóki... nie zaczęto rozbudowywać różnych sieci dla sąsiadów, głęboko rozkopując ulice i naruszając warstwy gruntu. Musieliśmy zlecić kolejne uszczelnienie dolnej kondygnacji oraz wykopanie w ogrodzie czterech studni chłonnych i podłączenie do nich rur odprowadzających wodę z dachu. Trochę to kosztowało nerwów i pieniędzy, ale wilgoć już nie pojawia się w dolnych pomieszczeniach.
Dwupoziomowa podłoga z strefie dziennej urozmaica przestrzeń, lecz wymaga uwagi. Rodzice pokonują schody z dużą ostrożnością, dzieci i goście radzą sobie. Dla nas uskok jest po prostu praktyczny, dzięki niemu przechodnie nie widzą osób siedzących na kanapach.
Świadomie zdecydowaliśmy się na niezbyt duże łazienki, każda zajmuje 5-6 m2. Uznaliśmy, że łatwiej się takie wyposaża i ogrzewa, szybciej sprząta. Jedna z nich ma prysznic, kolejna wannę, zamiast klasycznych bidetów zastosowaliśmy poręczne bidetki.
Znajomi polecili nam peryferyjną dzielnicę, w której już wcześniej mieszkali i byli bardzo zadowoleni z lokalizacji. Na początkowo słabo zabudowanym terenie celowo kupiliśmy narożną działkę, ponieważ przylegała do ulicy, w której biegła sieć elektryczna, wodociągowa i gazowa. Dzięki temu uniknęliśmy uczestniczenia w różnych społecznych komitetach, ustanawianych w celu rozbudowania potrzebnych sieci.
Od ponad dwudziestu lat w przystępny sposób opisuje domy i ogrody Czytelników. Współpracowała z kilkoma znanymi poradnikami budowlanymi. Jest autorką tekstów i zdjęć. W wolnych chwilach z przyjemnością zajmuje się własnym ogrodem.
Metodą permakulturową uprawia w nim zarówno rośliny ozdobne, jak i zioła, warzywa itp. Amatorsko interesuje się architekturą, ogrodnictwem, ornitologią, sportem, filmem. Uwielbia podróżować, poznawać nowych ludzi i miejsca. Jeżeli potrzebuje wypocząć, najchętniej wyjeżdża nad morze, poza sezonem wakacyjnym.