Dom katalogowy powiększony o 70 metrów

Dom katalogowy powiększony o 70 metrów
Anna i Jarek celowo szukali gotowego projektu domu, który był już wielokrotnie realizowany przez innych. Chcieli poznać opinie użytkowników, obejrzeć jego wizualizacje albo dom w naturze, sprawdzić wszelkie zastosowane rozwiązania budowlane i układ wnętrz. Nie odstraszał ich fakt, że zamieszkają w domu powielanym, bo ważniejsze od tego były względy funkcjonalne.
Dom murowany, parterowy; ściany z betonu komórkowego grubości 24 cm ocieplone wełną mineralną o grubości 14 cm; dach pokryty blachodachówką
Powierzchnia działki: 1750 m2
Powierzchnia domu: parter 102 m2 oraz antresola 70 m2
Powierzchnia wolno stojącego garażu: 36 m2
Roczne koszty utrzymania: 15 464 zł

Kiedy Anna i Jarek zdecydowali się pozostać w stolicy, bo mieli tu stałą i lubianą przez siebie pracę, postanowili zbudować dom, korzystając z kredytu hipotecznego. Dłuższe wynajmowanie mieszkania w bloku było po prostu nieekonomiczne.

Ładna działka, zgodni sąsiedzi

Szukali działki na południe od Warszawy. Oboje pochodzą z Dolnego Śląska, więc w ten sposób zapewniali sobie krótszy dojazd w rodzinne strony. Podobnie myśleli również o codziennej komunikacji między przyszłym domem a pracą i szkołą dla dzieci.

 

Przez pół roku penetrowaliśmy podwarszawskie okolice, szukając miejsca do osiedlenia się – mówi pan Jarek. – W końcu kupiliśmy działkę za 48 000 zł (łącznie z opłatami notarialnymi kosztowała 52 000 zł) i w odległości 24 km od mojego miejsca pracy. Ówczesny czas przejazdu do miasta zajmował mi zaledwie 20 minut. Żona miała szansę zatrudnić się blisko domu. Do zakupu działki zachęciła nas przystępna cena, ładne widoki, a co najważniejsze, brak innych domów tuż za siatką. Te zalety w dużym stopniu równoważyły braki w uzbrojeniu ziemi.

 

Kiedy trafiliśmy w to miejsce, bardzo przyjaźnie przywitała nas pani Lucynka, obecna sąsiadka z początku ulicy – dodaje pani Ania. – Od razu naświetliła warunki życia w tej okolicy. Jako niedawna mieszkanka Warszawy, która z mężem przeniosła się na wieś, była dla nas wiarygodna. Od niej dowiedzieliśmy się, że mieszkają tu wspaniali ludzie. Wspólnie z nimi organizowała przyłączanie niezbędnej infrastruktury. Kiedy kupowaliśmy działkę, miała już wodociąg i właśnie kończono projekt przyłączenia elektryczności do naszej ulicy. Spodobało nam się, że przyszli sąsiedzi są energiczni i potrafią się wzajemnie dogadać.

 

Front domu skierowany jest na zachód. Podniesienie ścianek kolankowych nie zachwiało bryły budynku. Właścicielom zależało na utrzymaniu parterowego wyglądu domu. Pod okapem dachu zastosowali opaskę w kolorze blachodachówki, która optycznie obniża ściany. Wydłużyli okapy i nie zwiększyli kątu dachu Ganek wykończono płytami z betonu imitującego piaskowiec. Bardzo dobrze się sprawdzają, ponieważ nie są śliskie. Daszek podpierają drewniane słupy, a ich rustykalny charakter podkreślają ławeczki. Podjazd i ścieżkę do domu utwardzono betonową kostką, ale dodano również zieleń, by przed domem było przytulniej
Front domu skierowany jest na zachód. Podniesienie ścianek kolankowych nie zachwiało bryły budynku. Właścicielom zależało na utrzymaniu parterowego wyglądu domu. Pod okapem dachu zastosowali opaskę w kolorze blachodachówki, która optycznie obniża ściany. Wydłużyli okapy i nie zwiększyli kąta dachuGanek wykończono płytami z betonu imitującego piaskowiec. Bardzo dobrze się sprawdzają, ponieważ nie są śliskie. Daszek podpierają drewniane słupy, a ich rustykalny charakter podkreślają ławeczki. Podjazd i ścieżkę do domu utwardzono betonową kostką, ale dodano również zieleń, by przed domem było przytulniej

Po podziale kosztów między kilku sąsiadów, Anna i Jarek za przyłącze wodociągowe do działki zapłacili jedynie 3200 zł. Droższe okazało się przyłączenie elektryczności – 6000 zł, ponieważ ówczesne przepisy nakazywały najpierw wybudowanie przez użytkowników na własny koszt odnogi sieci, a potem zrzeczenie się jej na korzyść zakładu energetycznego (obecnie te przepisy już nie obowiązują). Część kosztów, dzięki sympatycznej sąsiadce, udało się później odzyskać! Dopilnowała, żeby następni budujący się zwrócili koszty przyłączy tym, którzy je wcześniej ponieśli. Nikt nie zaprotestował.

Z antresolą

Anna i Jarek interesowali się parterowymi budynkami, o powierzchni do 120 m2 i z prostą bryłą ścian i dachu. Wysokość kredytu pozwalała tylko na oszczędnościowe rozwiązania, co nie oznacza, że dom miał być nieefektowny i źle wyposażony. Właśnie z tego powodu chcieli mieć przetestowany projekt i absolutną pewność, że wybrany dom będzie dobrze służył małżeństwu z dwojgiem dzieci. W wyjściowym projekcie budynek miał 102 m2, ale ostatecznie powierzchnia mieszkalna została powiększona do 172 m2. W trakcie budowy okazało się, że ojciec pana Jarka, po śmierci żony, zamieszka razem z rodziną syna. Budynek natychmiast tak przeprojektowano, by nad parterem zmieściła się użytkowa antresola.

 

Podniesiono ścianki kolankowe, wzmocniono strop, przerobiono konstrukcję dachu. Antresola, przeznaczona na małżeńską sypialnię, zajęła przestrzeń nad trzema pokojami, zamieszkanymi przez ojca i dwoje dzieci, oraz nad łazienką i oddzielnym w.c. Nad salonem, zamiast pierwotnego stropu, zastosowano natomiast dwa solidne podciągi, a przestrzeń do stropodachu pozostawiono otwartą. Kuchni nie oddzielono ścianą działową, która istniała w projekcie. Wnętrza dzienne optycznie "rozciągają" także dwa wyjście tarasowe i duże okna.

 

Dach pokryty jest grafitową blachodachówką. Właściciele dopasowali do niej jasny tynk akrylowy. Dziś drewniane okna zamieniliby na plastikowe, ponieważ drewniane już wymagają odnowienia. Są zadowoleni z zewnętrznych rolet, które izolują i zacieniają wnętrza dzienne Taras jest zbyt mały (4 x 4 m) i brakuje nad nim stałego zadaszenia. Ponadto pęka posadzka wykończona gresem. Właściciele planują skucie betonowej płyty i wykonanie nowego tarasu. Będzie narożny, biegnący między dwoma wyjściami tarasowymi z salonu, i wykonany z kostki brukowej. Nad nim powstanie pergola z drewna
Dach pokryty jest grafitową blachodachówką. Właściciele dopasowali do niej jasny tynk akrylowy. Dziś drewniane okna zamieniliby na plastikowe, ponieważ drewniane już wymagają odnowienia. Są zadowoleni z zewnętrznych rolet, które izolują i zacieniają wnętrza dzienneTaras jest zbyt mały (4 x 4 m) i brakuje nad nim stałego zadaszenia. Ponadto pęka posadzka wykończona gresem. Właściciele planują skucie betonowej płyty i wykonanie nowego tarasu. Będzie narożny, biegnący między dwoma wyjściami tarasowymi z salonu, i wykonany z kostki brukowej. Nad nim powstanie pergola z drewna

Budowa i ogrzewanie domu

Budowa domu, prowadzona systemem gospodarczym, trwała półtora roku i kosztowała 330 000 zł. Pan Jarek, konsultując się z kierownikiem budowy, zastosował w budynku solidniejszą izolację niż wskazywały wytyczne projektu. Zdawał sobie sprawę, że to korzystnie wpłynie na koszty ogrzewania. Miał się czym martwić, ponieważ w okolicy nie było, nie ma i jeszcze długo nie będzie sieci gazu ziemnego. Ławy fundamentowe ocieplono od wewnątrz i na zewnątrz styropianem grubości 5 cm. Pod podłogami ułożono styropian o grubości 10 cm (2 × 5 cm między kolejnymi wylewkami).

 

Długo rozważaliśmy zastosowanie bloczków Ytong – mówi właściciel. – Były jednak droższe niż bloczki mniej znanego producenta. Mury ostatecznie wznieśliśmy z bloczków betonowych o grubości 24 cm i zaizolowaliśmy wełną mineralną o łącznej grubości 14 cm. Pod dachem ułożyliśmy grubszą niż zalecano warstwę wełny mineralnej (30 cm), między innymi w celu wygłuszenia odgłosu deszczu bębniącego w blachodachówkę. Głównym powodem była, oczywiście, lepsza izolacja cieplna. Drewniane okna mają szyby z niskim współczynnikiem przenikania ciepła U = 1,1. Ponadto, przy dwóch wyjściach tarasowych zamontowaliśmy zewnętrzne rolety, które również spełniają funkcję izolującą.

 

Pan Jarek długo zastanawiał się, jak rozwiązać problem ogrzewania domu na terenie bez sieci gazowej. Dużo czytał na temat systemów grzewczych, konsultował ze specjalistami wszelkie konwencjonalne i niekonwencjonalne źródła ciepła, jeździł na targi budowlane. Dziś żałuje, że te niekonwencjonalne (pompę ciepła i kolektory słoneczne) odrzucił jako pierwsze – z powodu wysokiej ceny i technologii, która dopiero "pukała" do drzwi polskich domów. Z oporami zdecydował się na gaz płynny.

 

W miejscowości, gdzie osiedlili się Anna i Jarosław działki nie mogą być mniejsze niż 1200 m2. Ta ma 1750 m2, więc zmieścił się na niej wolno stojący garaż. Można też było ukryć zbiornik na gaz płynny. Dodatkowo od strony ogrodu, pod wysuniętym okapem dachu, właściciele zorganizowali miejsce na drewutnię Ściana przy kozie grzewczej jest wykonana z cegły. Nawiązuje do niej kolor ścian w kuchni. Nad salonem, zamiast pierwotnego stropu, zastosowano dwa solidne podciągi, a przestrzeń do stropodachu pozostawiono otwartą. Połączone pomieszczenia dzienne są dzięki temu wysokie i przestronne
W miejscowości, gdzie osiedlili się Anna i Jarosław działki nie mogą być mniejsze niż 1200 m2. Ta ma 1750 m2, więc zmieścił się na niej wolno stojący garaż. Można też było ukryć zbiornik na gaz płynny. Dodatkowo od strony ogrodu, pod wysuniętym okapem dachu, właściciele zorganizowali miejsce na drewutnięŚciana przy kozie grzewczej jest wykonana z cegły. Nawiązuje do niej kolor ścian w kuchni. Nad salonem, zamiast pierwotnego stropu, zastosowano dwa solidne podciągi, a przestrzeń do stropodachu pozostawiono otwartą. Połączone pomieszczenia dzienne są dzięki temu wysokie i przestronne

Wiedzieliśmy, że skazujemy się na wysokie opłaty za tego rodzaju gaz, ale elektryczne ogrzewanie jest jeszcze droższe – mówi pan domu. – Kupiliśmy jednofunkcyjny kocioł kondensacyjny Vaillant z zasobnikiem 160 l, który współpracuje z grzejnikami na ścianach. Konieczność zmieszczenia się w ramach kredytu spowodowała, że nie założyliśmy wodnego ogrzewania podłogowego, chociaż w salonie mamy podłogi wykończone terakotą. Z powodu wysokiej ceny, gaz wykorzystujemy głównie do przygotowania c.w.u. Bardzo rzadko, tylko podczas silnych mrozów, służy do ogrzewania budynku.

 

Podstawowym źródłem ciepła jest u nas drewno, którym palimy w żeliwnej kozie. Gazu płynnego i drewna używamy w proporcji 15 : 85 i daje to poważne oszczędności w budżecie domowym. Patrząc na rachunki za ogrzewanie, mamy poczucie, że mimo wszystko nie są wysokie. To zasługa solidnej izolacji i palenia w kozie. Ciągłość obsługi kozy zapewnia ojciec. Dzięki niemu system grzewczy sprawnie funkcjonuje, a my możemy spokojnie pracować.

 

Pięcioosobowa rodzina wprowadziła się do niewykończonego domu. Gotowe były łazienki i kuchnia, ale w pozostałych pomieszczeniach nie było jeszcze podłóg i pomalowanych ścian. Anna, Jarek i ojciec wykonali je samodzielnie.

 

Komentarze

Czytaj tak, jak lubisz
W wersji cyfrowej lub papierowej
Moduł czytaj tak jak lubisz