Od kiedy jednak wyprowadziła się córka, rodzinne gniazdo stało się dla nich za duże. W przyszłości planują więc budowę kolejnego. Tym razem będzie to dom o połowę mniejszy, na mniejszej działce, ale koniecznie w tej samej okolicy. Bo miejsce wybrali znakomicie.
Kształt działki stanowił poważną przeszkodę, bo Ewa i Tomasz marzyli o rozłożystym, parterowym domu. Wspólnie z przyjaciółmi prowadzili więc poszukiwania dalej, przez kilka miesięcy. Okazały się jednak bezowocne.
Obie rodziny zorganizowały równoległe budowy swoich domów. Zatrudniając wspólnego kierownika i inspektora budowy, zamawiali wspólnie materiały budowlane i podzielili się kosztami przyłączenia mediów.
Upłynęło kilka miesięcy, zanim Ewa i Tomasz znaleźli odpowiadający im gotowy projekt. Zachwyciła ich bryła budynku zaprojektowanego przez architekta Ryszarda Szewczyka, choć... wnętrza nie do końca miały wymarzony układ. Podobało im się, że dom wygląda reprezentacyjnie i solidnie, ma duże okna z łukami, a jego bryła jest rozłożysta i niska, podobna do parterowych domów.
– Nie lubię kolorowych wnętrz – wyjaśnia pani domu. – Moimi kolorami jest biel, beż i brąz. Oprócz nich do wystroju wnętrz postanowiłam dołączyć jedynie zieleń, ale tylko naturalną, w postaci żywych kwiatów. Liczyła się dla mnie oszczędność barw i prostota form. Lubię, gdy we wnętrzach panuje symetria.
Wszystkie meble w salonie, jadalni i kuchni zaprojektowała samodzielnie. Są nowoczesne, nie mają żadnych ozdób i wykonano je na zamówienia z naturalnych materiałów – drewna, skóry oraz ratanu. Ze względu na ogromne białe powierzchnie sufitów, właściciele zdecydowali się „połamać” je podwieszanymi sufitami oraz wydzielić funkcje pomieszczeń odpowiednio dobranym światłem.
Z tego powodu nie oszczędzali na solidniejszym, niż się powszechnie zaleca, ociepleniu budynku. Jednowarstwowe ściany z pustaków ceramicznych zostały obłożone warstwą styropianu (15 cm). Pod dachem pokrytym ceramiczną dachówką zastosowano natomiast wełnę mineralną (25 cm). Duże okna mają dobrze izolowane szyby i zewnętrzne żaluzje, chroniące przed słońcem i chłodem.
Dom parterowy z użytkowym poddaszem i garażem: ściany jednowarstwowe z pustaków ceramicznych, dach pokryty dachówką ceramiczną
|
Bez dalekich dojazdów
Już na samym początku poszukiwań trafili na piękną działkę, położoną 5 km od poprzedniego nielubianego osiedla mieszkaniowego, ale odrzucili ją ze względu na wielkość (miała 1724 m², a planowali kupić tylko 1000 m²) i niedogodny kształt – była wąska i długa.
Po burzy mózgów z przyjaciółmi powrócili więc do tej pierwszej lokalizacji, bo jej wady okazały się najmniejsze. Przede wszystkim odpowiadało im oddalenie od głównej drogi aż o 300 metrów oraz widoki na rozległe pola. A kiedy jeszcze dowiedzieli się, że granicząca z nią ziemia uprawna długo nie będzie sprzedawana – od razu dokonali zakupu. Przyjaciele także nabyli bliźniaczą działkę, graniczącą przez płot.
Każda z rodzin miała inne potrzeby i pomysły na dom, oba budynki więc bardzo się różnią.
Bez kompromisów ani rusz
Czas opracowania projektu wymusił na Ewie i Tomaszu kolejne kompromisy. Odstąpili od pierwotnego zamiaru zbudowania parterowego domu.– Mieliśmy konkretne oczekiwania, ale jesteśmy przy tym elastyczni, dlatego staraliśmy się dostosować do realnych warunków i nie forsować na siłę nieopłacalnych rozwiązań – mówi pani Ewa. – Najbardziej zależało nam na jasnych i przestronnych pomieszczeniach dziennych oraz na tym, by nasze pokoje prywatne znajdowały się na parterze, a córki i synka na piętrze. Bryła domu miała być niska, tradycyjna i przyjazna, ale jednocześnie musiała mieć styl i charakter, czyli to przysłowiowe „coś”, co sprawia, że budynek się podoba.
Upłynęło kilka miesięcy, zanim Ewa i Tomasz znaleźli odpowiadający im gotowy projekt. Zachwyciła ich bryła budynku zaprojektowanego przez architekta Ryszarda Szewczyka, choć... wnętrza nie do końca miały wymarzony układ. Podobało im się, że dom wygląda reprezentacyjnie i solidnie, ma duże okna z łukami, a jego bryła jest rozłożysta i niska, podobna do parterowych domów.
Wygodniejszy i przytulniejszy niż w projekcie
Kupując projekt, właściciele byli zdecydowani na wprowadzenie zmian w układzie wnętrz. O projekt adaptacji poprosili architekta Andrzeja Kiernickiego. Nie podobał się im wysoki na dwie kondygnacje hol oraz wisząca wąska kładka, łącząca pomieszczenia na górze. Zdecydowali się zatem na zbudowanie nad holem wejściowym stropu i dodatkowego pomieszczenia nad nim.
Po tej zmianie hol i tak pozostał przestronny, bo gospodarze zdecydowali się na wyburzenie ścian, oddzielających go od salonu. Jako udane posunięcie oceniają także wykorzystanie powierzchni nad dużym garażem (38 m²). Po zbudowaniu ścianek kolankowych nad tym pomieszczeniem powstał dodatkowy pokój. Koszt takiej zmiany był niewielki, a korzyść ogromna.
Choć na początku nie było to planowane, podniesiono również ścianki kolankowe na całym poddaszu o dwa pustaki. To była świetna decyzja, mimo że trzeba było rozebrać częściowo konstrukcję dachu. I co najważniejsze, nie ucierpiała na tym bryła budynku.
Strefa ciszy dla każdego
– Poprzednie mieszkanie było duże i dwukondygnacyjne, ale mimo to słyszeliśmy się przez cienkie ściany. Dlatego w nowym domu postanowiliśmy zadbać o większą prywatność – opowiada pani Ewa. Dzieci: Natalia i Kuba, mają pokoje oraz wspólną łazienkę na poddaszu. Ale to rodzice sprawili, poprzez zmiany w projekcie, że pokoje dzieci znajdują się po przeciwległych stronach górnej kondygnacji – pokój Natalii nad garażem, a pokój Kuby nad kuchnią i jadalnią. Własną „strefę ciszy” chcieli mieć również rodzice. Zaplanowali ją na parterze. Postarali się także o to, by przy ich sypialni znalazła się oddzielna duża łazienka oraz dwie garderoby.
Wszystkie meble w salonie, jadalni i kuchni zaprojektowała samodzielnie. Są nowoczesne, nie mają żadnych ozdób i wykonano je na zamówienia z naturalnych materiałów – drewna, skóry oraz ratanu. Ze względu na ogromne białe powierzchnie sufitów, właściciele zdecydowali się „połamać” je podwieszanymi sufitami oraz wydzielić funkcje pomieszczeń odpowiednio dobranym światłem.
Nowoczesną minimalistyczną stylistykę przełamuje duży stuletni zegar, pamiątka rodzinna pana Tomasza.
Dobry dla siebie, dobry na sprzedaż
Właścicielom zależało na zastosowaniu tylko sprawdzonych, solidnych i zdrowych materiałów budowlanych. Ich myślenie szło w tym kierunku, ażeby jak najdłużej zapewnić sobie komfortowe warunki mieszkania bez konieczności przeprowadzania remontów, a jeśli dom, po odejściu dzieci, trzeba będzie w przyszłości sprzedać – bez problemu znalazł nabywcę.
Z tego powodu nie oszczędzali na solidniejszym, niż się powszechnie zaleca, ociepleniu budynku. Jednowarstwowe ściany z pustaków ceramicznych zostały obłożone warstwą styropianu (15 cm). Pod dachem pokrytym ceramiczną dachówką zastosowano natomiast wełnę mineralną (25 cm). Duże okna mają dobrze izolowane szyby i zewnętrzne żaluzje, chroniące przed słońcem i chłodem.
Starannie przekonsultowana instalacja gazowa z wodnym ogrzewaniem podłogowym i ściennymi grzejnikami daje wygodne i bezobsługowe użytkowanie. Ewa i Tomasz przekonali się jednak, że nie zawsze konsultanci mają rację. Za ich radą nie zamontowali w kominku (z żeliwnym wkładem) rur rozprowadzających ciepło na parterze i górnej kondygnacji. Ciepło, które miało swobodnie wpadać na poddasze przez otwartą antresolę, jednak nie dochodzi do dalej położonych pomieszczeń (na przykład nad garażem).
Lilianna Jampolska