Odkąd mieszkamy, mamy wszyscy ten sam problem: wywóz odpadów segregowanych. Podobnie jak większość sąsiadów, przywiązujemy wielka wagę do ekologii, czemu sprzyja z pewnością mieszkanie „na swoim”. Mnie udaje się segregować około połowy produkowanych przez moją rodzinę śmieci, co i tak jest słabym wynikiem w porównaniu np. do Niemiec czy Danii, gdzie segreguje się ponad 80 procent. I co dalej?
W sobotę lub w niedzielę, zamiast iść z córką na spacer, ładujemy worki z posortowaną treścią do bagażnika i jedziemy kilkanaście kilometrów (wypalając benzynę i emitując CO2!) do Warszawy w poszukiwaniu pojemników, z których jeszcze nie wysypuje się górą. I na co wszystkie kampanie edukacyjne, jeśli moja
gmina do tej pory nie postawiła ani jednego pojemnika na śmieci do recyklingu, a firmy zajmujące się wywozem nie docierają do nas z powodu braku opłacalności. Dziś, w środku Europy to naprawdę wstyd!
Anna Kierczma