Z perspektywy czasu widzę, że nawet rozmowy ze znajomymi, którzy mieli domy wcześniej, ba, nawet wielokrotne u nich odwiedziny niedużo nam dały. Wiedza, zdobyta przez nas przy tych okazjach, była tyleż ogólna, co nieosobista, czyli dla nas samych mało przydatna.
Nasz dom jest dostatecznie ładny i wygodny, żeby nieźle się w nim mieszkało. Ale kiedy przypomnę sobie dwuletni wysiłek organizacyjny (i wieloletni finansowy, bo jeszcze kilka lat będziemy spłacać kredyt), żałuję, że w jego efekcie powstało coś zaledwie DOSTATECZNEGO. Tyle rzeczy mogliśmy zrobić lepiej! Wydaje się, że dwa lata budowy to wystarczająco długo, żeby wiele elementów dopracować. Gdzie tam, to czas, który minął, jak z bicza strzelił! Tyle jest wtedy do załatwiania i koordynowania, a po drodze takie niespodzianki, że nie ma chwili na dystans i głębszą refleksję.
Ale już po roku wiedzieliśmy, że nie potrzebujemy 18-metrowej kuchni, że bardzo ładny ogród zimowy zadaszony pleksi (właściwie ogródek – 8,5 m2) jest kompletnie niepraktyczny, bo w słońcu trzeszczy i potwornie się nagrzewa, a brzydką polską zimą jest w nim zimno i nie ma czego oglądać. Że garaż powinien być dużo większy, a nasza sypialnia mniejsza, że łazienka nie musi mieć 16 m2 (bo ciężko to ogrzać), za to lepiej mieć dodatkową toaletę. I że oszczędzanie na oknach i glazurniku to zły pomysł.
Nie jestem rozżalony, przeciwnie, oboje z żoną jesteśmy pełni energii! Przymierzamy się do kupienia działki niedaleko, w trochę ładniejszym rejonie. Moment jest nienajlepszy, bo ziemia drakońsko podrożała, ale nie bardzo jest na co czekać, na pewno nie stanieje. Nowy dom będziemy budować pod rękę z architektem, a na wspólne przygotowanie projektu nie zamierzamy żałować czasu. Zresztą, co tu kryć, dokładna koncepcja już jest. Mając nawet ogólne pojęcie o budowaniu, ale za to doświadczenie użytkownika domu, można zaplanować nowy bez większego problemu.
Zamierzamy za to zaoszczędzić na metrażu i materiałach. To ostatnie może kogoś dziwić. Ale naprawdę nie ma sensu kłaść klepki klasy lux zamiast prawie identycznych, porządnych paneli, czy granitu zamiast "granitopodobnego gresu". Będziemy za to szukać najlepszych fachowców – tu nie ma co oszczędzać. Przed nami jeszcze wiele do zrobienia, ale czujemy ogromny zapał – nasz drugi dom będzie naprawdę dla nas! Czego i innym budującym życzę.
Przeczytaj
Może cię zainteresować
Dowiedz się więcej
Radek Kościk