Ale kto wie? Tym bardziej, że producenci zasypują nas wzorami aspirującymi do wyższych, niż sanitarne rejonów. Kolory: brązy, beże, kremy, grafity i marengo, albo wyzywająco neonowo agresywne. Wypukłości, wzory, faktury. I wielka sztuka mistyfikacji – podszywanie się pod metal, kamień czy drewno...
Metale szlachetne. Gres szkliwiony z serii Naturale w wersji silver (dostępne również w wersji gold); płytki o wymiarach 14,8 x 59,8 cm (fot. Opoczno) |
Światłoczuły. Pełną urodę kamienia wydobywa dopiero blask słońca lub światło pięknej lampy (fot. Falko - z lewej; fot. Modiss) |
Bezsporną zaletą ceramiki na ścianach – zwłaszcza tej szkliwionej – są walory higieniczne. Jeśli ściana nie łapie kurzu, a jej powierzchnię można umyć wodą z detergentem, rozwiązanie staje się gratką dla alergików. Można też układać z płytek indywidualne kompozycje – to ich kolejny plus. Wreszcie obfitość wzorów do wyboru; łatwo sobie wyobrazić złoconą czy imitującą marmur ceramikę w salonie o pałacowym charakterze, ale także najprostsze płyty matowego gresu przypominającego piaskowiec w nowoczesnym surowym wnętrzu, tuż obok schodów ze stali.
Silniej zakorzenionym w naszej tradycji wariantem „ciężkiego” wykończenia ścian są płyty kamienne. Cięte lub łupane, polerowane albo naturalnie chropowate – kosztują majątek, lecz gwarantują wyjątkowe wrażenie. Do tego są całkowicie niepowtarzalne. Kamień bywa uderzająco piękny, ale nawet w skromnej wersji może zastąpić całą dekorację. Co nie znaczy, że możemy go uzupełnić meblami w tandetnej okleinie. Ten szlachcic upomina się o dobre towarzystwo!
Zdaniem naszych Czytelników
Gość Adrian
17 Dec 2008, 11:16
Hmmm ta aranżacja z tą kobietą jest całkiem niezła. Też bym taką chciał mieć hehe :D