ŻYRANDOL - OŚWIETLENIOWE SERCE SALONU
Oprawy oświetleniowe to chyba najwdzięczniejsze elementy wyposażenia. Wybieranie ich może sprawiać prawdziwą przyjemność. Przypomina trochę dobieranie klejnotów do kreacji, które dodają blasku całości. Niemniej jednak oświetlenie ma konkretne zadanie do spełnienia.
Bez niego nie obejdzie się żadne pomieszczenie w domu, a szczególnie salon, przy którym zazwyczaj liczymy także na to, że oświetlenie uporządkuje jego kompozycję. W istocie tak właśnie się dzieje, co najlepiej widać w sytuacji, gdy nie rezygnujemy z centralnego źródła światła, czyli żyrandola zawieszonego mniej więcej w centrum pomieszczenia.
Jeśli wnętrze jest wysokie i duże, możemy decydować się na śmiały, efektowny model. Trudniej poszaleć, gdy salon nie należy do największych. W każdym przypadku z pomocą przychodzi matematyka.
By określić, jakiej wielkości żyrandol pasuje do salonu, możemy posłużyć się wyliczeniem: szerokość i długość pomieszczenia (np. 300 i 450 cm) trzeba podzielić przez 30. Otrzymane liczby dodać, a sumę pomnożyć przez 2,5. Wynik to jednocześnie szerokość żyrandola mierzona w centymetrach. Jeśli to zrobimy, spokojnie możemy iść na zakupy, a także zastanawiać się nad dodatkowym oświetleniem bocznym.
JAK ZA POMOCĄ OŚWIETLENIA POWIĘKSZYĆ WNĘTRZE?
Mimo swojej podstawowej roli, światło to także doskonałe narzędzie do kształtowania przestrzeni. Za jego pomocą można na przykład optycznie podnieść sufit. Ten podstawowy mankament wielu mieszkań w bloku zlikwidujemy kierując światło żyrandola ku górze. Efekt odwrotny uzyskamy, kierując światło na podłogę. Podobnie będzie, gdy oprawy sufitowe zawisną bardzo nisko. Snop światła będzie wówczas wąski i nie rozproszy skutecznie mroku powyżej lampy.
Do pomocy przydadzą się też lampy boczne - podłogowe, stołowe oraz kinkiety - które rozjaśnią salon, gdy będziemy tego potrzebować, a przy okazji mogą pełnić dodatkowe role - na przykład podniosą optycznie strop. Wystarczy, że za ich pomocą oświetlimy wertykalne elementy ścian, czyli filary i załamania. Poradzą sobie również z poszerzeniem wąskiego pomieszczenia, o ile ich światło skierujemy na szersze ściany, optycznie oddalając je od siebie. Salon wyda się obszerniejszy także wtedy, gdy zaznaczymy (np. listwami LED) poziome linie półek czy gzymsów, ale jednocześnie optycznie go obniżymy.
Takich sztuczek jest sporo i warto je stosować, choć pamiętajmy, że najlepiej myśleć o nich na etapie planowania oświetlenia. To jednak wymaga wyobraźni, dlatego też, posługując się mobilnymi lampami i lampkami, z reguły korygujemy już gotowe wnętrze.
DODATKOWE ŹRÓDŁA ŚWIATŁA W SALONIE
Dodatkowe źródła światła nie tylko rozjaśniają zakamarki i korygują proporcje wnętrza, ale - podobnie jak żyrandol - mogą służyć organizacji przestrzeni. Jest to szczególnie ważna rola, jeśli salon jest duży i nieformalnie podzielony, np. na część wypoczynkową oraz jadalnię.
Chcąc zaznaczyć strefę relaksu, można posłużyć się efektowną lampą podłogową. Górując nad kanapą i fotelami, będzie osobno rozjaśniała tę część i sygnalizowała jej charakter. Jeżeli w tym miejscu lubimy czytać, sprawdzi się funkcjonalna lampa z regulowanym ramieniem, wówczas będziemy mogli dobrać kąt padania światła dokładnie do naszych potrzeb i wybranej pozycji. Lampa podłogowa przyda się również w pobliżu telewizora - światło skierowane na ścianę za ekranem (ale nie obok niego i nie nad nim) sprawi, że unikniemy męczącego wzrok kontrastu między jasnym monitorem a ciemnym wnętrzem.
Jeśli od lampy podłogowej oczekujemy przede wszystkim funkcjonalności, warto zaplanować model z kilkoma regulowanymi źródłami światła - wówczas jedno można skierować w górę, by rozjaśnić miejsce, w którym często przebywa jednocześnie kilka osób, a drugie w dół, czyli np. na sofę lub na stolik kawowy. Z drugiej strony lampy podłogowe często przypominają dziś dzieła sztuki, i można je też tak traktować w salonie.
OŚWIETLENIE BOCZNE - POLE DO POPISU
Oświetlenie boczne to także kinkiety, których potencjał coraz częściej wykorzystują projektanci, tworząc efektowne oprawy malujące ściany światłem. Kinkiety budują nastrój wnętrza i wyłaniają z cienia ciekawe elementy wyposażenia, mogą też akcentować kolor i fakturę wybranej ściany.
Zanim jednak zaprosimy do domu fachowca, który wykuje w ścianie otwory i poprowadzi kable, zastanówmy się nad kompozycją wnętrza, a szczególnie nad dekoracją ścian. Do niedawna oświetlaliśmy obrazy za pomocą stylowych opraw ściennych lub szynowych reflektorków.
Dziś dekoratorzy wnętrz sugerują wydobywanie z cienia również fragmentów murali lub fototapet tak, by wzory sprawiały wrażenie trójwymiarowych. Czasem bywa też tak, że sama oprawa ścienna ma na tyle interesującą formę lub przykuwa uwagę tworzywem, że sama staje się obrazem lub rzeźbą, które warto podkreślić światłem.
MALOWANE ŚWIATŁEMŚcienne oprawy oświetleniowe ewoluują w kierunku, który znacznie odbiega od ich użytkowej funkcji. Stają się dziełami sztuki, których zadaniem jest stworzenie świetlnego teatru na ścianie. Są pomysłowe i różnorodne, a dobrym tego przykładem będą dzieła młodej izraelskiej projektantki Chen Binkovski. Zafascynowana baśniowymi motywami i światem przyrody stworzyła kolekcję kinkietów Popup Lighting, na którą składają się świecące jelenie, pawie, sowy i rośliny doniczkowe. Co jest w nich niezwykłego? Zanim je włączymy, wydają się być niekompletne - rogi, skrzydła, ogony i kaktusy wyrastają dopiero na ścianie namalowane światłem. |
Artykuł pochodzi z numeru specjalnego "Budujemy Dom - Wnętrza 2018"