Jeden termostat w domu to mit - dopiero strefy robią robotę

Coraz więcej osób szuka sposobu na niższe rachunki za ogrzewanie bez rezygnacji z komfortu. Jednym z najprostszych kroków, które dają realny efekt, jest monitoring temperatury w każdym pomieszczeniu – najlepiej z pomocą inteligentnych czujników, które współpracują ze smart home.

Jeden termostat w domu to mit - dopiero strefy robią robotę
Auraton Inteligentny dom, sterowanie ogrzewaniem
Dane kontaktowe:
61 840 40 40
Świerkowa 14 64-320 Niepruszewo

PokażUkryj szczegółowe informacje o firmie

Dlaczego jeden termostat w domu to za mało?

Wyobraź sobie typowy dzień w domu: w salonie kręci się życie, w łazience chcesz mieć przyjemnie ciepło po prysznicu, a w sypialni wolisz chłodniej, żeby spało się lepiej.

I teraz najważniejsze: każde z tych pomieszczeń potrzebuje innej temperatury, a utrzymywanie jednej „średniej” dla całego domu prawie zawsze kończy się kompromisem.

Albo ktoś marznie, albo ktoś otwiera okno, bo jest za duszno. A w tle – piec lub kocioł pracuje niepotrzebnie mocniej, niż powinien.

W wielu domach nadal króluje pojedynczy termostat ustawiony w korytarzu czy salonie. Tyle że to rozwiązanie działa trochę jak prowadzenie auta z zasłoniętą połową szyby. Termostat widzi temperaturę tylko tam, gdzie wisi.

Jeśli akurat w korytarzu jest ciepło, system grzewczy uzna, że „misja wykonana”, nawet jeśli w sypialni robi się chłodno. Z kolei gdy w salonie rozkręci się kominek albo w kuchni gotujesz obiad, temperatura lokalnie rośnie, termostat odcina ogrzewanie, a reszta domu zaczyna się wychładzać. Efekt? Wieczne poprawki ustawień i brak stabilności cieplnej.

Dlatego właśnie monitoring temperatury w każdym pokoju staje się standardem w nowoczesnych instalacjach. Nie chodzi o gadżet, tylko o logikę: system grzewczy może działać dobrze tylko wtedy, gdy dostaje dokładne dane z różnych stref domu. Gdy je ma, przestaje grzać „na ślepo”, a zaczyna reagować na realne potrzeby.

Temperatura dopasowana do życia domowników

Praktyka pokazuje, że komfort cieplny nie wynika z jednej idealnej liczby na wyświetlaczu, ale z dopasowania temperatury do funkcji pomieszczeń i rytmu dnia. W sypialni większość z nas lepiej śpi przy niższej temperaturze, zwykle w okolicach 18-20°C.

Salon to centrum domu, więc komfortowe staje się 21-23°C. Łazienka? Tu często celujemy wyżej – nawet 23–24°C, bo różnica po wyjściu spod prysznica jest odczuwalna od razu. Kuchnia natomiast rządzi się swoimi prawami: piekarnik, płyta i para wodna potrafią podnieść temperaturę naturalnie, więc sensowne sterowanie powinno to uwzględniać.

I właśnie tu pojawia się największy plus czujników pokojowych. Zamiast walczyć z jednym uśrednionym ustawieniem, możesz mieć osobne warunki cieplne w różnych strefach.

Dom zaczyna działać bardziej „po ludzku”: tam, gdzie przebywasz, jest przyjemnie ciepło, a tam, gdzie akurat nikogo nie ma – ogrzewanie automatycznie schodzi z obrotów. Bez ręcznego kręcenia pokrętłami i bez pamiętania o zmianach trybów.

Jak działa inteligentny czujnik temperatury i co daje integracja ze smart home?

Sercem takiego rozwiązania jest bezprzewodowy czujnik temperatury, np. AURATON Temperature Sensor Indoor. Jego zadanie jest proste, ale kluczowe: mierzy temperaturę dokładnie tam, gdzie faktycznie żyjesz, a nie w przypadkowym punkcie domu. Urządzenie pracuje w zakresie 0–45°C i przesyła dane w czasie rzeczywistym do aplikacji, więc masz podgląd tego, co dzieje się w pokojach – nawet gdy jesteś poza domem.

W praktyce czujnik staje się częścią większego ekosystemu. W tym przypadku mówimy o integracji z popularnym systemem smart home SUPLA, dzięki czemu pomiary nie są tylko „informacją na ekranie”. One stają się podstawą działania ogrzewania. System może automatycznie uruchamiać lub ograniczać grzanie w konkretnych strefach, wysyłać powiadomienia o nagłych spadkach temperatury czy realizować scenariusze typu „wychodzimy z domu – obniż temperaturę o 2°C”.

Po sparowaniu czujnika z centralą AURATON Pulse dostajesz możliwość pełnego zarządzania temperaturą w pomieszczeniach z poziomu aplikacji AURATON Smart. I tu robi się naprawdę wygodnie: ustawiasz harmonogramy, tworzysz swoje sceny dnia, dopasowujesz ogrzewanie do godzin pracy, snu czy weekendów. System przestaje być sztywny – zaczyna pracować pod styl życia domowników.

Ważne jest też to, że czujnik może sterować różnymi elementami instalacji. W zależności od tego, jak masz zrobione ogrzewanie, dane z pomiarów posłużą do kontroli podłogówki, grzejników czy źródła ciepła. To nie jest osobny bajer do jednego typu domu – to narzędzie, które można sensownie wpiąć w wiele układów.

Montaż bez stresu – czyli dlaczego to rozwiązanie nie wymaga remontu

Dobra wiadomość dla tych, którzy mają alergię na kucie ścian: taki czujnik jest bezprzewodowy i maksymalnie prosty w instalacji. Nie potrzebujesz narzędzi ani kabli. Możesz po prostu położyć go na półce, biurku czy komodzie, albo powiesić na ścianie.

Dzięki temu łatwo dobrać miejsce, które naprawdę oddaje temperaturę w strefie, w której przebywasz. To szczególnie ważne, bo czujnik przy oknie czy przy drzwiach wejściowych pokaże coś zupełnie innego niż czujnik stojący w środku pokoju.

Komfort, który czuć na co dzień

Największą zmianą po wprowadzeniu czujników w pokojach jest stabilność temperatury. System reaguje szybciej i dokładniej, bo dostaje sygnał z miejsca, które właśnie jest problemem. Znika sytuacja, w której raz jest za gorąco, raz za zimno, a Ty w kółko regulujesz ustawienia. Ogrzewanie zaczyna działać przewidywalnie, bo bazuje na realnych pomiarach i dopasowaniu do pomieszczeń.

W praktyce oznacza to mniej przegrzewania nocą, mniej wychładzania rzadko używanych pokoi i lepszą dystrybucję ciepła tam, gdzie jest ono potrzebne tu i teraz. Co ważne, ten komfort nie wynika z „większego grzania”. On wynika z mądrzejszego grzania: dokładnie wtedy i dokładnie tam, gdzie trzeba.

Oszczędności, które robią różnicę na rachunkach

Jeśli ogrzewanie pracuje według średniej temperatury z jednego miejsca, z definicji będzie popełniało błędy. Najczęściej przegrzewa przestrzenie wspólne i dogrzewa te pokoje, które tego nie potrzebują. Inteligentne czujniki odwracają tę logikę. Pokazują, gdzie naprawdę jest chłodno, a gdzie wystarczy utrzymać niższy poziom. System nie produkuje ciepła „na zapas”, tylko celuje z mocą tam, gdzie jest uzasadnienie.

Do tego dochodzi automatyzacja. Gdy ustawisz harmonogramy i scenariusze, instalacja sama obniża temperaturę w nocy lub podczas nieobecności domowników. I to właśnie te drobne, codzienne działania składają się na realne pieniądze. Szacuje się, że dobrze ustawione sterowanie na podstawie pomiarów z wielu pomieszczeń może obniżyć roczne koszty ogrzewania o około 15-20%. Bez cudów, bez wymiany całej instalacji – po prostu dzięki temu, że nie grzejesz tam, gdzie nie trzeba.

Co więcej, bardziej stabilna praca ogrzewania to mniejsze przeciążenia systemu. Kocioł, pompy czy siłowniki nie muszą reagować na gwałtowne skoki temperatur, więc działają spokojniej i często dłużej. Oszczędzasz więc nie tylko na energii, ale i na eksploatacji instalacji.

Kiedy to rozwiązanie ma największy sens?

Jeśli masz dom z kilkoma sypialniami, łazienkami, podłogówką lub grzejnikami w różnych strefach, czujniki pokojowe potrafią zrobić ogromną różnicę. Podobnie w mieszkaniach, gdzie część pomieszczeń jest używana okazjonalnie. To rozwiązanie szczególnie docenia się zimą – wtedy, gdy każde przegrzanie od razu przecieka przez portfel.

źródło i zdjęcia AURATON