Dom z tradycyjną bryłą i nowoczesnymi instalacjami
Dom z tradycyjną bryłą i nowoczesnymi instalacjami
Dwukondygnacyjny dom Hani i Andrzeja ma tradycyjną bryłę, a w środku stylowo urządzone pomieszczenia. Jest w nim wygodnie, przytulnie, rodzinnie, a za oknami widać wielki zadbany ogród ze starodrzewem. Na co dzień budynek obsługują nowoczesne instalacje, tj. pompa ciepła, wentylacja mechaniczna z rekuperatorem połączona z nadmuchowym systemem grzewczym, centralne odkurzanie.
Dom murowany, niepodpiwniczony, parterowy z użytkowym poddaszem i garażem; dwuwarstwowe ściany z poryzowanych pustaków ceramicznych o grubości 25 cm i 12 cm styropianu; dach pokryty dachówką ceramiczną.
Powierzchnia działki: 3200 m2.
Powierzchnia użytkowa domu: 220 m2.
Powierzchnia garażu: 52 m2.
Roczne koszty utrzymania budynku: 21 816 zł.
Kiedy zmieniali mieszkanie w czteropoziomowym segmencie w miejskiej zabudowie szeregowej na jednorodzinny dom pod miastem, Hani i Andrzejowi najbardziej zależało na stworzeniu prawdziwie wygodnej i rodzinnej siedziby na lata. Takiej, w której dobrze czują się dorośli, dzieci i wnuki, do której chętnie przyjeżdżają znajomi. Właśnie dlatego kupili dużą zadrzewioną posesję, położoną w luźno zabudowanej i cichej okolicy, a potem postawili na niej dom z tradycyjną bryłą. Pragnęli przestronnego salonu z antresolą i dużego zadaszonego tarasu. Te i inne życzenia spełnił zaprzyjaźniony architekt.
Właściciele poprosili architekta o zaprojektowanie jasnych pomieszczeń, dlatego oprócz dużych okien dachowych zastosował wielkie okna pionowe. W salonie ustawił je z trzech stron, co daje efekt ogrodu zimowego. Andrzej wybrał certyfikowane antywłamaniowe okna z drewnianymi ramami.
Zamiast czteropiętrowej szeregówki
Powodem do wyprowadzki z miasta był głównie coraz większy ruch, hałas i zaludnienie na i wokół osiedla – po kilku latach trudno było nazywać to miejsce zaciszną "sypialnią". Korzystanie z czteropiętrowego modułu szeregówki z biegiem lat również mocno dało się we znaki. Segment o szerokości zaledwie 6 m nie zapewniał rodzinie poczucia intymności - na przykład kiedy chciała przyjąć gości na tarasie, umawiała się z sąsiadami, żeby w tym samym czasie nie organizowali u siebie identycznego spotkania przy grillu. Inaczej w spotkaniu przeszkadzały rozmowy i dym. Pojawiły się jeszcze inne uciążliwości.
Do zadrzewionej działki właściciele dopasowali dom z tradycyjną, dwukondygnacyjną bryłą. Na frontowej ścianie architekt zaprojektował ukośne wejście, wykuszowe okno, gzymsy i obramowania. Płytka wnęka z łukiem początkowo była wykończona tynkiem akrylowym, ale artysta malarz pomalował ją dekoracyjnie farbami fasadowymi, eksponując inicjały właścicieli.
Budynek wzniesiono metodą murów dwuwarstwowych z ceramiki poryzowanej ocieplonej styropianem, a właściciele wykończyli go - trwałymi i solidnymi materiałami - ceramiczną dachówką, blachą cynkowo-tytanową, okładziną klinkierową, a w pomieszczeniach - marmurem, gresem, kutą stalą, drewnem.
- Nie narzekaliśmy na brak pomieszczeń, bo segment miał powierzchnię 230 m2, tylko na konieczność chodzenia po schodach między kondygnacją -1, przez parter, na piętro i poddasze - opowiada Hania. - Zaczęliśmy zazdrościć znajomym, do których często jeździliśmy w niedzielę z rowerami, że mieszkają w starej willowej miejscowości, w dwukondygnacyjnym domu otoczonym dużym, cichym i zielonym ogrodem. U nich zawsze czuliśmy się jak na wakacjach. Postanowiliśmy, z mężem, mieć oko na okoliczne tereny i wkrótce, podczas jednej z rowerowych wycieczek, dostrzegliśmy tekturkę, zawieszoną na płocie, z odręcznym ogłoszeniem o sprzedaży ziemi.
Przy oglądaniu posesji, spodobało się nam, że jest położona w drugim rzędzie, licząc od głównej wyasfaltowanej drogi, bo to potencjalnie zapewniało więcej prywatności, przy podobnej wygodzie dojazdu. Obok działki ze statusem budowlanej znajdowała się działka leśna ze starodrzewem i to nas zachwyciło - na wyciągnięcie ręki istniał gotowy park z dębami i brzozami. Od początku nosiliśmy się z zamiarem kupna możliwie największej ilości ziemi w tej lokalizacji - nie chcieliśmy, żeby ktoś obcy zaglądał nam przez płot do ogrodu - nabyliśmy więc obie parcele, razem mają powierzchnię 3200 m2.
Później poprosiliśmy kolegę architekta, żeby usytuował budynek frontem na północ, strefą dzienną na południe, a tarasem na zachód. Taki układ bryły i pomieszczeń uznaliśmy za optymalny, również dlatego, że z tarasu i z kuchni możemy patrzeć na lasek.
Hania od początku zamierzała wstawić w dach, osłaniający cały taras o powierzchni 21,4 m2, okna dachowe identyczne jak na połaciach nad poddaszem mieszkalnym. Dzięki temu na taras i do jadalni wpada dużo dziennego światła. Celowo wykończyła gresem posadzkę na tarasie, bo zależało jej na stworzeniu przytulnego nastroju.
Właścicielka zaprojektowała stylowe wykończenie i urządzenie pomieszczeń - od lat gromadziła meble, zegary, żyrandole. Posadzki ozdobiła jasnymi płytami gresu i wstawkami z ciemnego marmuru.
Koniecznie z antresolą w salonie
Na działce budowlanej o nieforemnym kształcie stanął parterowy dom z użytkowym poddaszem. Po naradach z właścicielami - architekt nadał bryle tradycyjny kształt i styl, a do wzniesienia ścian i wykończenia dachu wykorzystał materiały ceramiczne.
Projekt: Piotr Murza-Mucha, Pracownia Architektoniczna Graffiti.; rzut parteru i parteru po zmianach
- Działka z brzozami i dębami oraz tradycyjna architektura razem tworzą przytulne rodzinne miejsce - opowiadają właściciele. - Chcieliśmy, żeby wewnątrz budynku, szczególnie w strefie dziennej, było niesztampowo. Wymyśliliśmy więc antresolę nad salonem. Architekt dodał reprezentacyjną klatkę schodową i katedralny sufit. Kiedy to wszystko zobaczył później artysta malarz, namówił nas do ozdobienia ścian w salonie, o wysokości dwóch kondygnacji, delikatnymi malunkami imitującymi stare freski.
Przyjmujemy dużo gości, rodzinę i znajomych, dlatego narzuciliśmy projektantowi sporą powierzchnię salonu - 42,7 m2. To zdeterminowało wielkość reszty pomieszczeń dziennych. Jadalnia, oddzielona od salonu krótką ścianką z kominkiem, obejmuje 17,7 m2, a kuchnia - 13,3 m2. Latem strefa dzienna powiększa się o zadaszony taras o powierzchni 21,4 m2. Autor projektu doradził, żebyśmy połączyli go, poprzez okno tarasowe, z kuchnią. Rzeczywiście, tę trasę komunikacyjną na linii taras-dom wykorzystujemy teraz najczęściej, wyjścia z salonu używamy rzadko.
W poprzednim segmencie nasza sypialnia znajdowała się na piętrze, tutaj umieściliśmy ją na parterze, wraz z łazienką i garderobą. W korytarzu do naszej sypialni zaplanowaliśmy WC dla gości - woleliśmy odsunąć je od reprezentacyjnej strefy dziennej - a w przestrzeni pod klatką schodową - podręczną bibliotekę. Doskonale wiedzieliśmy, jaką wielkość muszą mieć pomieszczenia gospodarcze. Przy sieni urządziliśmy sporą zamkniętą szatnię, przy wewnętrznym przejściu do garażu na dwa samochody - spiżarnię i pomieszczenie techniczne z kotłownią, pralnią i suszarnią.
Na parterze jest wygodnie, wszystko mamy blisko - to pozytywny efekt projektowania na zamówienie. Funkcjonalnością nie ustępuje poddasze, na którym znajdują się 3 pokoje (córki, syna i telewizyjny/gościnny) i dwie łazienki.
Ściana z kominkiem stoi na granicy salonu i jadalni. Ze względu na bliskość stołu właściciele nie zamontowali wkładu z dwoma szybami. Żałują, że nie widzą ognia podczas spożywania posiłków.
Okno wykuszowe ozdabia frontową elewację oraz kuchnię. Hania podkreśliła je, dodając szeroki parapet z granitu. Z identycznego kamienia zamówiła blaty kuchenne, ułożone również na półwyspie. Zabudowa ma kształt litery C.
Do nowoczesnej obsługi budynku
Przystępując do budowy, Hania i Andrzej poprowadzili do działki przyłącze sieci elektrycznej i wodociągowej, lecz w okolicy brakowało kanalizacji i gazu. Złożyli w gminie prośbę o zezwolenie na montaż oczyszczalni ścieków, ale otrzymali odmowę - ze względu na wysoko zawieszone wody gruntowe oraz zbyt małą posesję. Wykonali więc szambo.
W ziemi zakopali również zbiornik na gaz płynny, a pracownicy z firmy Hani (zajmuje się systemami wentylacyjnymi) skonfigurowali system ogrzewania przy użyciu wentylacji nawiewno-wywiewnej (czynnikiem grzewczym jest ogrzane powietrze, nie woda). Zastosowali nietypową centralę wentylacyjną, która w zimie miesza, w specjalnej komorze, powietrze świeże i ogrzane przez palnik na gaz płynny, następnie rozprowadza je po budynku sposobem nadmuchowym, przez przewody ułożone w sufitach i ścianach (latem dostarcza do pomieszczeń tylko powietrze świeże).
Ściana z kominkiem ma wysokość dwóch kondygnacji. Za namową artysty malarza właściciele zdecydowali się na ozdobienie jej malowidłami imitującymi freski. Wcześniej murarze przygotowali pod antresolą ozdobne gzymsy.
- Z powodu używania gazu płynnego, dużej kubatury budynku (1050 m3) i wysokiego salonu z antresolą, nasza instalacja grzewcza generowała, do 2017 r., wysokie koszty, nawet do 12 000 zł rocznie - mówi Andrzej. - Żeby je zmniejszyć, dodaliśmy do układu pompę ciepła typu powietrze/powietrze. Zwlekaliśmy z tym sporym wydatkiem - urządzenie kosztowało 30 000 zł - ponieważ w okolicy ma w przyszłości powstać sieć gazowa, lecz dotychczas tego nie zrealizowano.
Modernizacja układu w praktyce okazuje się w miarę zadowalająca, ale bez szaleństwa - roczne koszty ogrzewania spadły o 2400 zł, przy czym od początku utrzymujemy w pomieszczeniach temperaturę 20°C , a kiedy jesteśmy poza domem 17°C . W razie potrzeby włączamy elektryczne maty grzewcze, w posadzce przy kanapach i w kuchni. Bardzo dobrze sprawdza się instalacja centralnego odkurzania z silną jednostką typu split.
Efektowną jednobiegową klatkę schodową wykończono marmurem i kutą stalową balustradą.
Ceny niektórych przyłączy, instalacji, urządzeń:
Przyłącze wodociągowe - 11 000 zł.
Centrala wentylacyjna i grzewcza (nawiewno-wywiewna) - 20 000 zł.
Kominek - wkład 3000 zł, stylowa obudowa z kamienia 10 000 zł.
Pompa ciepła - 30 000 zł.
Koszty i gdzie można zaoszczędzić na eksploatacji
Utrzymanie domu rocznie kosztuje 21 816 zł.
Do 2017 r. opłaty za gaz płynny sięgały do 12 000 zł. Po dodaniu do układu grzewczego pompy ciepła, spadły do 9600 zł. Właściciele okazjonalnie rozpalają ogień w kominku, zużywając własne drewno.
Liczne instalacje na prąd, urządzenia i oświetlenie powodują, że miesięczne rachunki za zużycie energii wynoszą 450 zł, czyli rocznie 5400 zł, natomiast za zużycie wody z wodociągu - 1200 zł i podlewanie ogrodu 480 zł. Usługa wywozu segregowanych śmieci kosztuje 12 x 18 zł (216 zł), ścieków z szamba 1800 zł. Monitoring 720 zł. Ubezpieczenie budynku 2000 zł. Podatek od nieruchomości 400 zł.
Trafne decyzje i rady właścicieli
Hania:Bardzo lubimy nasz dom i ogród, udało się nam stworzyć świetne miejsce do życia! Od lat gromadziłam stylowe meble i biorąc je pd uwagę, architekt zaprojektował wielkość pomieszczeń. Celowo nie zaplanowałam gabinetu. Wystarczy, że długo pracujemy poza domem. Gdybym dzisiaj budowała dom, połączyłabym jadalnię z salonem, a kominek urządziła w taki sposób, żeby widzieć ogień z obu stref. Budynek byłby na pewno parterowy i mniejszy o 50 m2, bo mieszkamy teraz we dwoje. Wszystkim budującym radzę postarać się o dużą spiżarnię i liczne pomieszczenia gospodarcze z wygodnym dostępem. Bardzo ważny jest przestronny i koniecznie zadaszony taras. Od razu poprosiłam o taki architekta! W pełnym dachu, wykończonym jak reszta połaci, poleciłam wstawić duże okna dachowe, więc na tarasie oraz w salonie i jadalni nie jest zbyt ciemno. Jeśli nie jeździmy na rowerach, uwielbiamy wypoczywać w strefie dziennej lub na tarasie.
Andrzej:Wybieraliśmy najlepsze materiały budowlane i wykończeniowe, na jakie było nas stać, z myślą o trwałości budynku. Zależało nam na wysokim salonie i na antresoli, choć wiedzieliśmy, że takie rozwiązanie ma zalety i wady. Zalety - atrakcyjniejsza przestrzeń, widok z góry na strefę dzienną. Wada - ciepło od ogrzewania gromadzi się pod sufitem. Dobrym architektonicznym elementem są duże okna. Na granicy salonu i tarasu szklane tafle znajdują się z trzech stron, więc imitują ogród zimowy - wpada przez nie dużo dziennego światła, dają szeroki widok na ogród. Funkcję widokową i dekoracyjną ma również okno wykuszowe w kuchni, ozdabia frontową elewację. Szczególnie je lubimy. Dołożyliśmy obwód elektryczny do agregatu prądotwórczego po tym, jak "zaliczyliśmy" trzydniówkę bez prądu. Wraz z urządzeniem było to kosztowne przedsięwzięcie, za 10 000 zł, ale... niepotrzebne. Nigdy z niego nie skorzystaliśmy.
Od ponad dwudziestu lat w przystępny sposób opisuje domy i ogrody Czytelników. Współpracowała z kilkoma znanymi poradnikami budowlanymi. Jest autorką tekstów i zdjęć. W wolnych chwilach z przyjemnością zajmuje się własnym ogrodem.
Metodą permakulturową uprawia w nim zarówno rośliny ozdobne, jak i zioła, warzywa itp. Amatorsko interesuje się architekturą, ogrodnictwem, ornitologią, sportem, filmem. Uwielbia podróżować, poznawać nowych ludzi i miejsca. Jeżeli potrzebuje wypocząć, najchętniej wyjeżdża nad morze, poza sezonem wakacyjnym.