150 m2 to czasem za mało

150 m2 to czasem za mało

Joanna i Arek podczas swojej budowy czerpali z doświadczeń zdobytych w domach rodziców. Mieszkanie w budynkach z poprzedniej epoki podpowiedziało im, czego nie powinni stosować pod własnym dachem. Natomiast w świat współczesnych technologii sprawnie wprowadzali ich architekci i fachowcy, z którymi wielokrotnie się konsultowali.

Dom murowany, parterowy z użytkowym poddaszem i garażem; ściany z bloczków z betonu komórkowego ocieplone styropianem o grubości 8 cm; dach pokryty dachówką ceramiczną
Powierzchnia działki: 935 m2
Powierzchnia domu: 150 m2
Powierzchnia garażu: 30 m2
Roczne koszty utrzymania budynku: 10 330 zł


Joanna i Arek wychowali się w jednorodzinnych domach, ale startując z budową, było to jedyne doświadczenie, jakie posiadali w dziedzinie budownictwa. Wiedzieli, że absolutnie nie chcą układu wnętrz z oddzielonymi od siebie licznymi klitkami. Oboje z rodzinnych domów wynieśli również przekonanie, że nie warto przesadzać z wielkością powierzchni mieszkalnej. Choć dotąd nie musieli jej samodzielnie utrzymywać, musieli ją jednak regularnie sprzątać. To był pierwszy ważny aspekt, jakim kierowali się podczas szukania projektu z katalogu.

Nie więcej niż 150 m2 powierzchni

Zgodnie ustalili, że powierzchnia mieszkalna nie powinna przekroczyć 150 m2. Przeglądali więc tylko projekty z takim limitem powierzchni i jednocześnie z tradycyjną bryłą. Dom musiał pasować do działki położonej na wsi. Oczywiście, przy powierzchni 150 m2 nie udało się uniknąć małych pokoi na poddaszu (znajduje się tam małżeńska sypialnia, dwa pokoje dla przyszłych dzieci i łazienka), za to na parterze cała strefa dzienna została, na ich prośbę, połączona. Kuchnia i przylegająca do niej jadalnia mają nad sobą strop o standardowej wysokości, jednak salon z kominkiem ma wysokość 5 m i katedralny stropodach, co dodaje mu przestronności.

 

Zdajemy sobie sprawę, że ogrzanie tak wysokiego pomieszczenia jest trudniejsze i droższe niż typowego, ale jesteśmy z tego rozwiązania zadowoleni – mówi pani Joanna. – Ucieczka od zamkniętych i ciasnych wnętrz była i jest dla nas ważniejszą potrzebą od względów ekonomicznych. Z powodów estetycznych i praktycznych skontaktowaliśmy się z autorem projektu, Miłoszem Lipińskim, prosząc go o wprowadzenie ważnych dla nas zmian w układzie budynku. Przede wszystkim chcieliśmy wyburzyć kilka ścianek działowych na parterze, by połączyć pomieszczenia dzienne.

 

Joanna i Arek zdecydowali się na tradycyjną bryłę z dwuspadowym dachem. W pierwotnym projekcie w miejscu obecnego garażu przewidziano tylko ażurową wiatę. Na wietrznym terenie nie było to dobre rozwiązanie. Wybrukowany dziedziniec odciąża za małe zaplecze garażowe Ganek osłania przed deszczem prosty stromy daszek. Dach pokryto ceramiczną dachówką w czerwonym kolorze. W podobnym kolorze jest gres, którym wykończono schody. Tuż przed nimi w podjeździe utwardzonym kostką z betonu zamontowano odwodnienie liniowe
Joanna i Arek zdecydowali się na tradycyjną bryłę z dwuspadowym dachem. W pierwotnym projekcie w miejscu obecnego garażu przewidziano tylko ażurową wiatę. Na wietrznym terenie nie było to dobre rozwiązanie. Wybrukowany dziedziniec odciąża za małe zaplecze garażowe Ganek osłania przed deszczem prosty stromy daszek. Dach pokryto ceramiczną dachówką w czerwonym kolorze. W podobnym kolorze jest gres, którym wykończono schody. Tuż przed nimi w podjeździe utwardzonym kostką z betonu zamontowano odwodnienie liniowe


Pozbycie się przegród na linii kuchnia – jadalnia – salon od razu dało właścicielom poczucie powiększenia przestrzeni mieszkalnej. Zlikwidowali również spiżarnię, by jej kosztem powiększyć wiatrołap. Co znaczy za mały wiatrołap, przekonali się już w domach rodziców. Podnieśli ścianki kolankowe, przez co pomieszczenia na poddaszu uzyskały więcej miejsca do ustawiania mebli. Wystarczyło dodać dwie warstwy bloczków.

 

Zbudowali też dom w tzw. lustrzanym odbiciu. W pierwotnej wersji taras, jadalnia i kuchnia znajdowały się od strony południa, więc Joanna i Arek obawiali się, że na intensywnie nasłonecznionej działce taka orientacje okaże się uciążliwa. Obecnie mieszczą się od strony wschodniej oraz północno-zachodniej i są dostatecznie chłodne. Zmiany okazały się bardzo korzystne.

Aby rachunki były niższe

Przed zakupem projektu, właściciele skonsultowali zaproponowaną technologię budowy z fachowcami. Budując pierwszy i może ostatni raz w życiu, musieli zdobyć informacje, czy na rynku nie pojawiły się nowe, lepsze materiały. Za radą specjalistów, mury z bloczków betonu komórkowego ocieplili na zewnątrz styropianem z dodatkiem grafitu, o obniżonym współczynniku przewodnictwa ciepła i o grubości 8 cm.

 

Pod dachem ułożyli ocieplenie z wełny mineralnej (warstwa o grubości 20 cm), a pod podgrzewanymi podłogami – z dwóch warstw styropianu (2 × 5 cm). Ławy fundamentowe zaizolowali w pionie styropianem o grubości 10 cm. Joanna i Arek wybrali plastikowe okna z okleiną imitującą drewno, ponieważ były sporo tańsze od okien z drewnianymi ramami. Nie oszczędzali natomiast na jakości szyb, które mają niski współczynnik przenikania ciepła (U = 1,1).

 

Długie konsultacje dotyczyły systemu ogrzewania budynku. Ponieważ sieci: elektryczna i gazowa znajdowały się zaledwie 30 m od działki i ich przyłączenie do budynku nie było drogie (odpowiednio 6000 zł i 3000 zł), właściciele zdecydowali się na ogrzewanie gazowe.

 

Salon o wysokości 5 m powiększa przestrzeń dzienną. W czasie mrozów trzeba go jednak dogrzewać żeliwnym wkładem. Właściciele żałują, że kominek znajduje się przy zewnętrznej ścianie i nie ma systemu DGP. Cieszą się natomiast z podgrzewanych podłóg, wykończonych terakotą Na trakcie komunikacyjnym, biegnącym od kuchni przez jadalnię do salonu, właściciele usunęli ścianki działowe. Są zadowoleni z połączenia przestrzeni. Przy urządzaniu kuchni skorzystali z pomocy architektów, ponieważ zależało im na dobrej ergonomice. Inne pomieszczenie zaprojektowali samodzielnie
Salon o wysokości 5 m powiększa przestrzeń dzienną. W czasie mrozów trzeba go jednak dogrzewać żeliwnym wkładem. Właściciele żałują, że kominek znajduje się przy zewnętrznej ścianie i nie ma systemu DGP. Cieszą się natomiast z podgrzewanych podłóg, wykończonych terakotą Na trakcie komunikacyjnym, biegnącym od kuchni przez jadalnię do salonu, właściciele usunęli ścianki działowe. Są zadowoleni z połączenia przestrzeni. Przy urządzaniu kuchni skorzystali z pomocy architektów, ponieważ zależało im na dobrej ergonomice. Inne pomieszczenie zaprojektowali samodzielnie


Mając na uwadze, że gaz nie jest najtańszym nośnikiem ciepła, poczyniliśmy zabiegi, by obniżyć koszty jego używania – mówią. – Zainwestowaliśmy w kondensacyjny kocioł z automatycznym sterowaniem i w ogrzewanie podłogowe (na całym parterze i w łazience na poddaszu). Cała instalacja c.o., łącznie z grzejnikami naściennymi i robocizną, kosztowała 20000 zł. Popełniliśmy jednak błąd, kupując kocioł z małym zbiornikiem na ciepłą wodę (80 l). Brakuje jej, kiedy chcemy się wykapać w wannie z hydromasażem. Musimy wolno napełniać wannę. Problem zapewne zwielokrotni się, kiedy pojawią się dzieci.

 

Budowa sieci wodociągowej we wsi nastąpiła dopiero po przeprowadzce, więc nie udało się, niestety, uniknąć podwójnych kosztów – tych związanych z budową studni (1000 zł) i tych związanych z przyłączeniem wodociągu (3000 zł). Podobna sytuacja nastąpi wkrótce z utylizacją ścieków. Brak kanalizacji oraz działka zbyt mała do założenia przydomowej oczyszczalni ścieków zmusiły właścicieli do zbudowania szamba (4000 zł), chociaż w tamtym okresie władze gminy wydawały jeszcze pozwolenia na prywatne oczyszczalnie (sąsiedzi z większymi działkami skwapliwie z tego korzystali). Joanna i Arek zamierzają obecnie włączyć dom do sieci kanalizacyjnej, której budowę rozpoczęto w ubiegłym roku.

Na raty

Przeprowadzka nastąpiła po trzech latach od startu budowy. Właściciele nie spieszyli się, ponieważ byli narzeczeństwem i mieszkali nadal u swoich rodziców. Co więcej, nie kupowali tej działki z myślą o budowie, tylko traktowali ją jako lokatę oszczędności. Wydali na nią łącznie 40 000 zł. Sami byli zaskoczeni faktem, że pod wpływem znajomych budujących domy już po 3 miesiącach mieli w rękach projekt swojego domu. Potem akcja potoczyła się jeszcze szybciej – przed zimą na działce stał już dom w stanie surowym, ponieważ wystarczyło im na to zgromadzonych oszczędności.

 

Taras jest, niestety, trochę za mały (12 m2 powierzchni). Brakuje na nim zadaszenia i to przeszkadza właścicielom najbardziej. Kiedy przy przeciwległej do tarasu elewacji powstanie ogród zimowy, można będzie zbudować drugi taras i połączyć z miejscem wypoczynku przy grillu Joanna i Arkadiusz: – Obecnie kupilibyśmy większą działkę (1500 m2), by zyskać przestrzeń przy domu i jednocześnie oddalić się od sąsiadów. Od kiedy zabudowano wszystkie działki dookoła, brakuje nam prywatności. Marzymy też o doświetleniu i dogrzaniu wysokiego salonu przez ogród zimowy
Taras jest, niestety, trochę za mały (12 m2 powierzchni). Brakuje na nim zadaszenia i to przeszkadza właścicielom najbardziej. Kiedy przy przeciwległej do tarasu elewacji powstanie ogród zimowy, można będzie zbudować drugi taras i połączyć z miejscem wypoczynku przy grillu Joanna i Arkadiusz: – Obecnie kupilibyśmy większą działkę (1500 m2), by zyskać przestrzeń przy domu i jednocześnie oddalić się od sąsiadów. Od kiedy zabudowano wszystkie działki dookoła, brakuje nam prywatności. Marzymy też o doświetleniu i dogrzaniu wysokiego salonu przez ogród zimowy


Wykańczanie budynku ruszyło dopiero po roku przerwy, potrzebnej do podjęcia kolejnych życiowych decyzji (między innymi o wyprowadzeniu się od rodziców) i do załatwienia formalności kredytowych. Opóźniły go też problemy z robotnikami w trakcie pierwszej i najłatwiejszej (!) fazy budowy. Firma miała dużo zleceń na innych budowach i nie dotrzymywała terminów. Niedoświadczonych w budowaniu inwestorów nie nastrajało to dobrze na przyszłość. W końcu zdecydowali się stawić czoło kolejnym ekipom. Budowa, prowadzona bez generalnego wykonawcy i z drobnymi problemami, trwała kolejny rok i zamknęła się w kwocie 300 000 zł.

 

Są momenty, kiedy myślimy o nowej budowie – mówią właściciele. – Na razie są to nieśmiałe przymiarki, których być może nie zrealizujemy. Na początku mieliśmy otwarte widoki na łąki, jednak obecnie stoją już tam domy i odczuwamy brak prywatności. Mała działka i niewielki dystans do sąsiadów zaczyna nam doskwierać. Pierwsza budowa wiele nas nauczyła. Wiemy już na przykład, że działka powinna mieć 1500 m2, powierzchnia mieszkalna około 20 m2 więcej, podobnie jak gospodarcza i garażowa.

 

Komentarze

Czytaj tak, jak lubisz
W wersji cyfrowej lub papierowej
Moduł czytaj tak jak lubisz