Sprzątania nie da się uniknąć. Gdy już się z tym pogodzimy, dostrzeżemy, że odkurzanie jest lepsze od zamiatania, bo kurz (a przynajmniej jego część) zostaje w worku, a nie unosi się do góry, by po chwili opaść w innym miejscu. Dlatego nie dziwi kariera wymyślonego przeszło sto lat temu odkurzacza. To urządzenie, niegdyś luksusowe, dziś można kupić już za nieco ponad 100 zł i z pewnością znajdziemy je w każdym polskim domu.
Klasyczny odkurzacz to korpus na kółkach, z elektrycznym silnikiem napędzającym wentylator (turbinę), który zasysa śmieci do worka z papieru lub tkaniny. Brudy zbiera się rurą, połączoną z korpusem giętkim wężem. Sprzęt jest na ogół dość głośny (50-90 dB), a wraz z zapełnianiem się worka, spada moc ssania.
Współcześnie nawet proste odkurzacze mogą być wyposażone w zatrzymujące 99% zanieczyszczeń filtry HEPA (wyłapują nie tylko kurz, także pyłki, alergeny, bakterie). W powietrzu wyrzucanym do mieszkania przez starsze urządzenia zostają jednak drobiny kurzu - stąd charakterystyczny zapach po sprzątaniu i problem dla coraz liczniejszej grupy alergików. Do wad klasycznych odkurzaczy zaliczyć można również hałas i konieczność przenoszenia ich między pomieszczeniami i kondygnacjami. Odkurzacze centralne tych mankamentów nie mają.
Janusz Werner
fot. Beam