Słońce dostarcza nam w ciągu roku tyle energii, że gdybyśmy umieli ją odpowiednio przechwycić, nie musielibyśmy w ogóle ogrzewać domów i przygotowywać c.w.u. w inny sposób. Problem w tym, że rozkład promieniowania słonecznego jest bardzo nierównomierny – latem nawet za dużo, a zimą bardzo mało. W efekcie w chłodnym sezonie nie uzyskamy zbyt wiele energii ze słońca, bo po prostu nie ma jej skąd wziąć.
Jeżeli więc sprzedawca obiecuje nam gorącą wodę z kolektorów nawet zimą, to znak, że powinniśmy zmienić sprzedawcę. Ta nierównomierność ma jednak i swoją korzystną stronę – ciepłe półrocze to okres nadmiaru i wówczas bez większego trudu uzyskamy odpowiednią ilość ciepłej wody. To dobra wiadomość dla wszystkich, którzy mają kocioł węglowy i chcieliby móc nie palić w nim latem albo nie grzać prądem wody do mycia.
DO CZEGO SŁOŃCE?
Słuchając niektórych sprzedawców oferujących kolektory i panele fotowoltaiczne (PV) można dojść do przekonania, że dzięki tym urządzeniom zapewnimy ciepłą wodę niemal przez cały rok, być może jeszcze ogrzejemy dom, a wydając „nieco” więcej na panele PV zarobimy jeszcze grube pieniądze, odsprzedając nadmiar prądu do sieci.
Niestety, rzeczywistość nie wygląda tak różowo. Typowa instalacja z kolektorami słonecznymi może pokryć większość zapotrzebowania na ciepło w okresie od wiosny do jesieni. Wspomaganie ogrzewania wymaga już jej bardzo dużego rozbudowania, a to ma wątpliwy sens ekonomiczny – koszty są niewspółmierne do korzyści.
Instalacje fotowoltaiczne mają wiele zalet, przede wszystkim, dlatego że prąd jest uniwersalną postacią energii, można nim zasilać dowolne urządzenia elektryczne albo też podgrzewać wodę. Panele fotowoltaiczne nie stały się poważną konkurencją dla kolektorów słonecznych z powodu wysokiej ceny. Nawet mały zestaw o mocy 1,5 kW z grzałką elektryczną i bez zasobnika kosztuje 7500–8000 zł. Kolektory słoneczne z całym osprzętem kosztują o połowę mniej.
Jarosław Antkiewicz
FOT. HEWALEX