Powszechnie uważa się, że im grubszą warstwą materiału izolacyjnego ocieplimy ściany, tym inwestycja będzie bardziej opłacalna, bowiem do minimum ograniczy wydatki na ogrzewanie. Nie do końca jest to prawdą, ponieważ nie warto ocieplić budynku zbyt grubą warstwą izolacji, która zwróci się dopiero po 20 latach, kiedy to dom będzie wymagał kolejnego remontu. Żeby inwestycja ta była optymalnie opłacalna, rodzaj i grubość ocieplenia muszą być tak dobrane, by w ciągu kilku lat oszczędności wynikające z przeprowadzonych prac zrównoważyły koszty inwestycyjne.
Głównymi czynnikami wpływającymi na grubość ocieplenia są – materiał, z jakiego ściany zostały wykonane, ich grubość i (co z tego wynika) ich obecna izolacyjność termiczna oraz to, do jakiej wartości chcemy ją poprawić. Kolejnym czynnikiem jest rodzaj źródła energii, które ogrzewa dom.
Zdecydowanie bardziej opłaca się docieplić grubą warstwą izolacji dom ogrzewany drogą energią elektryczną, niż identyczny opalany najtańszym drewnem lub węglem. Nie bez znaczenia jest również jakość okien i drzwi wejściowych. Jeżeli nie zostały wymienione na szczelne i do wnętrz wpada zimne powietrze, to poprawę ciepłochronności budynku powinno się zacząć od ich wymiany, a dopiero potem go ocieplić.
Przyjmuje się, że szybki zwrot kosztów inwestycji następuje, jeśli współczynnik przenikania ciepła ściany U przed ociepleniem przekracza 0,5 W/(m2•K). Taką i dużo wyższą wartość ma większość domów budowanych 20–30 lat temu. Najczęściej ściany zewnętrzne ociepla się więc 15–20 cm wełny mineralnej lub styropianu i jest to grubość zazwyczaj wystarczająca.
Joanna Dąbrowska
fot. Austrotherm