|
– Przy intensywnej, codziennej pracy zaczyna się tęsknić do miejsc oddalonych od zgiełku, pełnych zieleni, w których czas płynie jakby wolniej. I takie były podstawowe wytyczne naszych poszukiwań. Muszę powiedzieć, że trafiliśmy naprawdę nieźle, a los, niejako gratis, dorzucił nam jeszcze staw w sąsiedztwie działki.
Coraz bliżej
– W nowym domu zamieszkam z żoną Anną, dorosłym już synem Tomaszem oraz kotem Sylwestrem. Ostatni z lokatorów to typowy dachowiec, a swoje dostojne imię zawdzięcza faktowi, iż został znaleziony na ulicy w ostatnim dniu roku – stwierdza z uśmiechem pan Marek. – Dom zbudowany został we wsi położonej niedaleko obwodnicy Trójmiasta. Ta lokalizacja ma w sobie sporo zalet. Do centrum Gdańska jest naprawdę niedaleko, a jednocześnie panuje tu przysłowiowy święty spokój.Mówię w czasie przyszłym „zamieszkam”, bo do przeprowadzki zostało jeszcze trochę czasu. Prace wykończeniowe mają to do siebie, że trzeba je wykonywać powoli i dokładnie. Patrząc na obecny postęp robót, przewiduję, że przeniesiemy się do nowego domu najpóźniej na wiosnę 2011 roku.
Aby powiedzieć, że inwestycja jest naprawdę skończona, trzeba jeszcze: ułożyć drewniane podłogi w tych strefach budynku, gdzie inwestorzy zrezygnowali z płytek, wykonać podjazd, wykończyć schody, wyposażyć kuchnię oraz osadzić drzwi wewnętrzne.
Marek Żelkowski
Pełny artykuł w PDF: