– Pragnęliśmy wprowadzić się jak najszybciej, dlatego też, urządzając dom, trzymaliśmy się żelaznej zasady: zanim zmienimy adres zamieszkania, na 100% trzeba wykończyć tylko te pomieszczenia, które są niezbędne do codziennego życia! – podkreśla pan Artur, który na internetowym forum naszego miesięcznika występuje jako wolfik36. – Urządziliśmy w pełni tylko jedną z dwóch łazienek, a także kuchnię oraz sypialnie dzieci i naszą. Salon natomiast mógł poczekać. Później pracowaliśmy nad nim przez długi, długi czas. Ale dzięki temu mogliśmy zadbać o każdy element i nadać mu taki kształt, o jakim marzyliśmy. Bez żadnych kompromisów!
Dom Iwony i Artura stanął w niewielkiej malowniczej miejscowości, która graniczy z toruńską dzielnicą Podgórz. Od Rynku staromiejskiego dzieli go zaledwie kilka kilometrów.
Uwaga torf!
– Priorytetem była wyprowadzka z miasta – mówi pani Iwona. – Pewnego razu w czasie poszukiwań trafiliśmy do Małej Nieszawki. Było tu sporo wolnych działek na sprzedaż, okolica wydawała się naprawdę urokliwa, a dojazd do miasta, wbrew pozorom, nieskomplikowany... zdecydowaliśmy się więc na zakup.– I tak w lutym 2007 roku staliśmy się właścicielami działki budowlanej – stwierdza Artur. – Byliśmy jednymi z pierwszych, którzy rozpoczęli inwestycję w tej części Małej Nieszawki. Niestety bardzo szybko okazało się, że wybierając teren pod zabudowę, nie należy kierować się wyłącznie urokiem danego miejsca: cicha okolica, w pobliżu las i stawy. Naszym błędem było to, iż nie sprawdziliśmy, co znajduje się pod spodem. Tymczasem cała okolica w zamierzchłych czasach była korytem Wisły i obecnie pod cienką warstwą ziemi znajdują się pokłady torfu. A to oznacza, że bez specjalnego przygotowania terenu nie można zbudować tu domu. Mieliśmy do wyboru: wymianę gruntu na działce lub wykonanie tak zwanych studni. Były też oczywiście inne pomysły, ale każdy z nich miał to do siebie, że pociągał za sobą coraz wyższe koszty.
Iwona i Artur zdecydowali się na projekt noszący nazwę Ustronny C32ab – odbicie lustrzane, który powstał w biurze Lipińscy Domy.
Spośród różnych możliwości przygotowania terenu pod płytę fundamentową wybrali wariant wymiany gruntu.
– Wiedzieliśmy, że prace należy wykonać bardzo szybko, gdyż tylko wtedy wody podskórne nie zdążą wypełnić wykopu – mówi pan Artur. – Zamówiliśmy kilkanaście wywrotek piasku i pospółki, które zostały zrzucone na terenie działki. A kiedy nastał dzień X, o godzinie siódmej rano koparko-ładowarka zaczęła przygotowywać wykop głębokości 1,2 m o wymiarach 14 na 12 m – o dwa metry szerszy oraz dłuższy niż wymiary planowanego domu. Następnie na dnie wykopu oraz jego brzegach ułożona została geowłóknina i jeszcze tego samego dnia otwór w ziemi zapełniony został zgromadzonymi wcześniej: piaskiem i pospółką. Oczywiście poszczególne warstwy były zagęszczane zarówno w trakcie zasypywania wykopu, jak i później. Używaliśmy do tego celu półtonowej zagęszczarki płytowej. Można powiedzieć, że wymiana gruntu odbyła się w iście ekspresowym tempie, ale obserwując kłopoty, z jakimi borykają się inni budujący, dochodzimy do wniosku, że nasz sposób był najlepszy.
Marek Żelkowski
Ciąg dalszy artykułu w wydaniu papierowym miesięcznika Budujemy Dom 5/2011