Artykuł pochodzi z: Budujemy Dom 5/2015

Nad stawem i z basenem

Beata i Wojtek zbudowali tuż przy domu ozdobny staw, a nad jego lustrem – zadaszoną altanę i pomost na palach. W tej wypoczynkowej strefie ogrodu mają basen kąpielowy, który również zadaszyli.


Historia posesji rozpoczęła się w 1948 r. W trudnych powojennych latach, ówczesne właścicielki traktowały 5000 m2 ziemi jako źródło produkowania żywności. Starały się wyżyć z plonów, część z nich zachowując dla siebie, a część odsprzedając w pobliskim punkcie skupu. Z tego względu na działce wolały sadzić m.in. ziemniaki i marchew, maliny i jabłonie, niż rośliny ozdobne. Wojtek, obecny właściciel posesji, pamięta jednak, że jego ciotki (ziemię otrzymał od nich w spadku), obok podstawowych warzyw, uprawiały również bardziej wykwintne, np. szparagi. Podczas wakacji często pomagał ciociom zbierać plony, ale jednocześnie miło spędzał czas w ich drewnianym domu.

 

W tamtych latach na działce rosło tylko jedno drzewo iglaste, jodła kalifornijska oraz jedno ozdobne drzewo liściaste – dąb szypułkowy. Pole uprawne zaczęło się zmieniać w ogród ozdobny dopiero, kiedy ziemia stała się własnością Wojtka. W 1996 r. przeprowadził się na stałe do odziedziczonego domu, razem z żoną, Beatą. Wcześniej przez 3 lata go rozbudowywał i remontował.

Staw blisko domu

Dla nowych właścicieli przeprowadzka była poważną życiową decyzją, ponieważ… od 14 lat mieszkali w Danii.

 

Remontu budynku doglądali moi rodzice, a ja i Beata rozważaliśmy, czy układać sobie dalsze życie w Danii czy w Polsce – opowiada Wojtek. – Wróciliśmy do kraju i nie żałujemy tej decyzji, ponieważ czasy się zmieniły. Nadal pracuję w Danii, lecz często przyjeżdżam do domu pod Warszawą i naprawdę rozkoszuję się naszym krajobrazem. Jest o wiele bogatszy, niż tamtejszy krajobraz, podobnie jak polska fauna i flora. Pisanie nowego rozdziału w ogrodzie rozpocząłem od zmiany najbliższego otoczenia drewniaka.

 

Razem z ojcem rozebraliśmy istniejące komórki, w tym kórnik i już nieprzydatną sławojkę, wywieźliśmy ścieki z przylegającego do niej betonowego odstojnika o wym. 3 x 2 m. Do odkażonego zbiornika nalaliśmy czystej wody i posadziliśmy sitowie. Nad jej taflą od razu pojawiły się ważki, a do niecki wskoczyły żaby. Działka przy domu nagle ożyła i to była pierwsza faza budowy stawu. Szkoda, że ojciec nie dożył momentu, kiedy powiększyłem nieckę z wodą do dł. 18 m, szer. 8 m i gł. 1,20 m. Lubił wodę i doglądanie stawu sprawiłoby mu przyjemność. W niecce, z wyprofilowanymi uskokami, poleciłem wylać skorupę z wodoszczelnego betonu. Zabezpieczyłem ją żywicą poliestrową i farbą jachtową. Posadziłem roślinność i wpuściłem ryby, w tym złote orfy.

 

Tak urządziłem staw, żeby nie wymagał od nas troski, bo wspólnie z Beatą mamy innego, niż woda, konika. Remontujemy stare samochody i jeździmy z nimi na zloty po całej Europie. Siedzenie nad wodą sprawia nam jednak ogromną radość, więc dookoła niej zbudowaliśmy różnorakie miejsca do wypoczynku.

Lilianna Jampolska

Pozostałe artykuły

Prezentacje firmowe

Poradnik
Cenisz nasze porady? Możesz otrzymywać najnowsze w każdy czwartek!